niedziela, 3 marca 2013

#235

 
Droga Tachykardio!

Jak już zdążyłaś zauważyć ostatnio zarzucam Cię listami w których opowiadam Ci o polskiej literaturze. Tym razem nie będzie inaczej. No przepraszam, ale dopadła mnie mania czytania polskiej literatury i nie zapowiada się bym szybko skończyła. Tym razem na tapetę idzie Robert Rusk oraz jego książka „Uciekająca dziewczyna”.

Samanta Greiger nie miała w życiu lekko. Wychowywała się w małym miasteczku Cedar City. Po śmierci matki dziewczyną opiekował się ojciec, który się drugi raz ożenił. Niestety Sam nie dogadywała się z Macochą. Po śmierci ojca nie czuje się dobrze w swoim domu. Podczas wypadu do lokalnego pubu dziewczynę „odkrywa” pewien mężczyzna. Okazuje się właścicielem lokalu „Uciekająca dziewczyna” w Las Vegas. Roztacza przed dziewczyną perspektywę pracy w swoim klubie. Sam nie zastanawia się długo. Zabiera wszystkie swoje oszczędności, wsiada w autobus do Las Vegas i rozpoczyna swoją wielką przygodę. Jak się ona zakończy? O tym musisz przekonać się sama.

Zabierając się za czytanie książki, standardowo nie wiedziałam czego się spodziewać. Na okładce widnieje informacja „romans psychologiczny”. Przyznam się bez bicia, że bladego pojęcia nie mam skąd ten opis się wziął? Owszem romans jest, jak najbardziej, w końcu Głowna bohaterka trafia do Miasta Grzechu. Ale z tą psychologią to… hm… nie wiem. Może się nie znam, może nie potrafiłam jej nigdzie dostrzec. Fakt mamy tutaj do czynienia z samotnością głównej bohaterki, która szuka miłości i akceptacji. Szuka kogoś, kto się nią zaopiekuje i będzie jej pilnować by nie wpadała w finansowe tarapaty. I nie mam tutaj na myśli „sponsora”. Jest jeszcze Wirginia Coopers, której przeszłość ciągnie się za nią i w pewnym momencie daje o sobie znać.

Bardzo podobał mi się fakt, że Polski Autor nie umieścił akcji swojej powieści w Polsce tylko właśnie w Las Vegas. Dzięki temu, bez wychodzenia z domu masz możliwość wybrać się do hotelu Mirage i włoskiej fontanny Di Trevi, przejść się ruchliwym bulwarem obok Koloseum i głównego wejścia do Pałacu Cezara, zajrzeć do Casino Royale czy też wybrać się na rewię do Jubilee.

Kiedy odłożyłam książkę na półkę, po kilku godiznach zaczęło mi czegoś brakować. Wychodzi na to, że zżyłam się z Samantą i brakowało mi jej obecności. Na szczęście, jest nadzieja na poznanie dalszych przygód młodej tancerki rewiowej Samanty Greiger.

Jeśli masz ochotę poznać świat Miasta Grzechu, przespacerować się jego uliczkami i potańczyć w rewii Jubilee to książka jest jak najbardziej dla Ciebie.

Pozdrawiam
Archer

P.S.
Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa NOVAE RES

9 komentarzy:

  1. Ciekawa jestem, na ile wiarygodny jest taki obraz, bo Polak piszący o Polsce jakoś tak bliższy jest mojemu sercu, ale nie wiem, nie oceniam :) Dzięki, na pewno dopiszę do listy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie guglałam miejsc ale pewnie kiedyś to zrobię :)

      przyznaj się jak długa jest już lista?

      Usuń
  2. Podoba mi się to, że Polak nie pisze o Polsce. Samej pisząc jakąś opowieść, zawsze jakoś bliżej mi było do Ameryki, choć nie pisałam tego wprost, po prostu pojawiały się amerykańskie imiona, opisy miejsc nie pasujące do Polski. Dlatego też nie często sięgam po książki polskich autorów, choć swój kraj uwielbiam i cenię go, to jednak w literaturze wolę przenieść się do świata, którego nie znam, a jednak przedstawione sytuacje są obecne na całym świecie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ostatnio stwierdziłam, że lepiej wychodzi polskim autorom pisanie nie o Polsce, ale o dowolnym innym kraju - widać moje spostrzeżenie i tu się potwierdza :-)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  4. Ostatnio stwierdziłam, że lepiej wychodzi polskim autorom pisanie nie o Polsce, ale o dowolnym innym kraju - widać moje spostrzeżenie i tu się potwierdza :-)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  5. Romas psychologiczny? A to dobre :-) Ale chętnie sam bym się przekonał :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Romans psychologiczny to ciekawa konstrukcja gatunkowa, nie ma co:) ja co prawda za romansami nie przepadam, ale przeczytałam już kilka, które pozytywnie mnie zaskoczyły, więc może spróbuję odrzucić uprzedzenia względem tego gatunku i przeczytać też tą ksiażkę, pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Uwielbiam powieści osadzone w USA. Po okładce stwierdziłam, że będzie to Nowy Jork, ale Las Vegas też super. I do tego spojrzenie polskiego pisarza. Mam nadzieję, że kiedyś trafię na "Uciekającą dziewczynę".

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetna recenzja ;) Polski autor, a akcja poza granicami naszej ojczyzny ? :o wow :D to nie jest łatwe zadanie więc chętnie sama bym się przekonała jak pan Robert sobie poradził ;) Szczególnie, że lubię czytać o takich wielkich miastach ;) A skoro już mowa o manii czytania polskich autorów to ja kiedyś tak miałam z filmami - cały czas oglądałam polskie produkcje :p Intrygująca okładka, ciekawa fabuła - zapowiada się interesująca książka :) Pozdrawiam serdecznie i jeżeli będziesz mieć chwilę czasu to może zechciałabyś zajrzeć do mnie? ;)

    OdpowiedzUsuń