Droga Tachykardio!
Na niektóre książki mamy ochotę
od momentu gdy przeczytamy notkę na stronie wydawnictwa. Mamy wielką nadzieję,
że „zwiastun” książki będzie tak samo dobry jak reszta. Kiedy poznałam
„trailer” książki Fabio Volo „Pierwsze światła poranka” pomyślałam sobie: to
jest to, to jest książka którą muszę przeczytać. Zaintrygowała mnie fabuła i
chyba też główna bohaterka. Kiedy książka wpadła w moje ręce zasiadłam wygodnie
na kanapie i zatopiłam się w świat Eleny.
Elena dobiega trzydziestki. Od
wielu lat jest mężatką. Pracuje w agencji reklamowej. Elena ma swoje zasady,
których nie łamie i stara się ich twardo trzymać. Nie jest także szczęśliwa w
swoim małżeństwie. Można śmiało powiedzieć, że jest rozczarowana swoim mężem i
jego postawą. Paolo traktuje ją jak kolejny mebel w domu. Ot po prostu jest od
wielu lat i nie trzeba się o niego (w tym wypadku o nią) troszczyć. Przecież
nie zniknie jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Niestety Elena nie tego
oczekiwała po swoim małżeństwie. Pewnego dnia podczas pracy nad kolejnym
projektem wpada w oko pewnemu mężczyźnie. Nie chce się poddać tej fascynacji,
jednak jest ona silniejsza od Eleny. Całkowicie zatraca się w romans z
tajemniczym mężczyzną i jej dotychczas poukładane życie zostaje całkowicie
wywrócone do góry nogami. Jak zakończy się ten romans? Czy Elena odkryje w
sobie ukrywaną dotąd kobiecość?
Kiedy zaczęłam czytać książkę
najbardziej uderzył mnie fakt, że napisał ją mężczyzna. Wiem, że dziwisz się
temu, ale… narratorem tej powieści jest kobieta i to było… hmm… zaskakujące i
niesłychane. Bo jak to możliwe, że facet potrafi tak pisać o kobietach? (wiem,
że JLW już tak pisał, ale sorry nie możemy porównywać tych dwóch Autorów, bo
dzieli ich przepaść wielkości Wielkiego Kanionu)
Książka jest pamiętnikiem oraz
formą retrospekcji tego co się wydarzyło podczas małżeństwa Eleny z Paolem.
Oczywiście wszystko jest pisane w pierwszej osobie i mamy wrażenie jakby główna
bohaterka opowiadała nam swoją historię. Mamy także wgląd do jej pamiętnika, a
co za tym idzie wiemy co czuła. Jednak powiem Ci w sekrecie, że główna
bohaterka czasem mnie wkurzała swoim zachowaniem. Miała wyraźne problemy z
relacjami damsko męskimi. Dało się to odczuć podczas rozmów z mężem. No dobra,
mąż też nie był ideałem, bo nie potrafił przyznać się do błędu. Odwracał wtedy
kota ogonem żeby było na nią. Wiem, że zaraz mi powiesz, że faceci tak mają. W
porządku, ale czasem warto schować swoją dumę do kieszeni i przyznać się do
tego, że zrobiliśmy coś źle, niż upierać się przy swoim.
Pewnie chcesz wiedzieć co myślę o
tym, że wdała się w romans zamiast ratować swoje małżeństwo? No cóż. Nie
potępiam jej ani tym bardziej nie oceniam. Jest wiele kobiet, które duszą się w
swoich związkach i nie mają wyraźnej motywacji do tego by się z tego wycofać. A
kiedy wreszcie powiedzą „dość” i zaczynają nowe życie, zamykając całkowicie
przeszłość, to… rozkwitają.
Wkurzał mnie kochanek
Eleny. Może dlatego, że był tajemniczy i niewiele o nim wiedzieliśmy. Poza tym
miałam wrażenie, że cierpi na kompleks Piotrusia Pana. Ale to rozgryzłam
dopiero przy końcu kiedy Elena pojechała do niego. On nie był gotowy na żaden
związek, nie potrafił być za kogoś odpowiedzialny. To co było między nimi w
zupełności mu wystarczało. Jednak jak dobrze wiemy, kobiety zwykle bardziej
angażują się w związki. Tak było także w tym przypadku.
Było to moje pierwsze spotkanie z
tym Autorem. I po tej książce zastanawiam się jakie będzie kolejne przy
powieści „Jeszcze jeden dzień”?
Pozdrawiam
Archer
P.S. Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa MUZA
Mnie zainteresowałaś :)
OdpowiedzUsuńTo erotyk? Piszesz tak jakby nim nie był...
erotyk, jednak nie skupiałam się na scenach erotycznych
UsuńLubię, jak piszesz właśnie w formie listu :) Czasem sama mam ochotę sprawdzić, jakby mi wyszedł taki sposób pisania, ale nie zrobię tego. To Twój pomysł i go uszanuję ;)
OdpowiedzUsuńJeżeli chodzi o samą książkę to nie jestem za bardzo zainteresowana. Przeczytałam już kilka książek tego typu, więc coraz wyżej stawiam poprzeczkę. Może kiedyś nabiorę na nią ochotę, póki co odpuszczam.
miło mi, że przypadły Ci do gustu recenzje w formie listu :)
Usuńpowiem Ci, że mam wrażenie, że ta książka nie jest takim erotykiem jak Grey, seks tutaj nie jest przestawiony w tak wulgarny sposób, wszystko jest wysublimowane
To może być ciekawa lektura. Zaintrygowałaś mnie.A takie tematy poruszane przez mężczyzn to perełki.
OdpowiedzUsuńmiło mi, że zaintrygowałam ;) to lubię najbardziej ;-) hihihi
UsuńCzytałam jego "Jeszcze jeden dzień" (czytaj! warto ;) i jestem strasznie ciekawa tej książki. ;)
OdpowiedzUsuńnie przeczytałam w końcu "Jeszcze jeden dzień" muszę nadrobić
UsuńMnie niestety nie urzekła ta książka. Jak dla mnie jest zbyt płaska i niedopracowana w wielu momentach, ale nie zrażam się tą ,,wpadką'' autora i chętnie poznam inne jego dzieła.
OdpowiedzUsuń:)
UsuńMi się to kojarzy z wszystkimi Greyowatymi książkami, które teraz wychodzą. Jakoś mnie one nie przekonują za bardzo i do tej mnie też nie ciągnie.
OdpowiedzUsuńna całe szczęście to nie jest podobne do tych wszystkich Greyowatych książek
UsuńO, to widzisz, dobrze wiedzieć :)
UsuńŚwietna rcenzja :)
OdpowiedzUsuńWczoraj w nocy skończyłam czytać tę książkę, a dziś dodałam recenzję :)
OdpowiedzUsuńMuszę powiedzieć, że ja również nie potępiałam Eleny za to, że przeżyła namiętny romans, trochę irytowała mnie jej głupota, ponieważ sama zniszczyła sobie związek z kochankiem, który wszystko traktował jak erotyczną grę, bezpieczną dla niego, bo niewymagającą zaangażowania. Niestety muszę też przyznać, że książka wywołała we mnie mieszane uczucia. Niepokój. Niepewność. Czy i moje dorosłe życie z drugą osobą też tak będzie wyglądało? Mam nadzieję, że nie...