poniedziałek, 31 stycznia 2011

#044


No dobra, księgarnie z takimi promocjami to ja powinnam zdecydowanie omijać wielkim łukiem. A w szczególności tę którą mam koło swojej pracy i w dodatku posiadającą takie wyprzedaże. Do księgarni weszłam tylko zobaczyć czy mają jedną pozycję a konkretnie "Abonent czasowo niedostępny" Ewy Ostrowskiej. No i zagadałam się ze znajomą sprzedawczynią i ta namówiła mnie na trzy pierwsze pozycje a tę ostatnią autorstwa Martyny Wojciechowskiej dorzuciłam sobie jako książkę o tematyce zbliżonej do mojej pracy. Na szczęście nie zbankrutowałam i zmieściłam się w 50 zł natomiast mojej biblioteczce przybyło kilka nowych pozycji. Jeśli nadal będą takie wyprzedaże to obawiam się, że portfel schudnie a w mojej biblioteczce braknie miejsca. Ech... i kiedy ja to wszystko przeczytam?
A najważniejszą pozycją to jest ta na samej górze "Sosnowe dziedzictwo preludium Szyszka z Sosnówki" Marii Ulatowskiej. Bo na premierę "Sosnowego dziedzictwa" czekam z niecierpliwością.

czwartek, 27 stycznia 2011

#043

Poczułam Go
Dotknął mojego ramienia
Potem poczułam
Jego oddech na szyi
Był ciepły
Chciałam się obrócić
Aby spojrzeć mu w twarz
Ale gdy już to zrobiłam
Dostrzegłam tylko Jego cień
i usłyszałam cichy
szelest Jego skrzydeł
Odleciał, chociaż obiecywał,
że będzie przy mnie
Cały czas…


Bo moja grafomania to nie tylko opowiadania czy też listy-recenzje. To także mała poezja.

sobota, 22 stycznia 2011

#042

Udało mi się zdobyć autograf z dedykacją w książce "Zakręty losu". Bo to właśnie od tej pozycji zaczęła się moja przygoda z powieściami Agnieszki Lingas-Łoniewskiej

Dzisiaj w katowickim EMPIK-u odbyło się spotkanie autorskie z Agnieszką Lingas - Łoniewską. Spotkanie miało przybliżyć czytelnikom twórczość Agnieszki oraz Jej osobę. A także mieć szansę na krótką rozmowę z autorką oraz zdobycie cennego autografu. Poniżej kilka zdjęć





Tutaj razem z Marcinem Pilisem zastanawiają się co napisać w dedykacji.
A tutaj już wymiana książek. Agnieszka tak się rozpisała z dedykacją, że wszyscy myśleli, że jej strony braknie, ale przecież jakby co można było na marginesie dedykację zostawić ;)



piątek, 21 stycznia 2011

#041

Droga Espi

„Bez przebaczenia” to już moje drugie spotkanie z autorką Agnieszką Lingas – Łoniewską. Jak dobrze pamiętasz wcześniej polecałam Ci „Zakręty losu” tej autorki. No i muszę przyznać, że to spotkanie również było bardzo emocjonalne. Nie wiem jak Agnieszka to robi, ale wyzwala w czytelniku niesamowite emocje. Od uśmiechu po wściekłość na bohaterów i na łzach kończąc. Nie inaczej było w przypadku tej książki.

„Bez przebaczenia” podobnie jak „Zakręty losu” składa się z dwóch części. W pierwszej to przedstawienie bohaterów a w drugiej historia opisana sześć lat później.

Bohaterami powieści jest Paulina i Piotr, którzy żyją w całkowicie różnych światach. Paulina jest młodą malarką która pewnego dnia traci ukochaną matkę i młodszego braciszka w wypadku samochodowym. Po tym nieszczęściu trafia do swojego ojca, który zostawił ją i jej matkę jak była malutką dziewczynką. Ojciec jest generałem i mieszka w pobliżu jednostki wojskowej. Paulina go nie cierpi właśnie za to, że ojciec zostawił jej rodzinę. Mieszkanie z nim pod jednym dachem to dla Pauliny ciąg nieporozumień, gdyż ojciec nie okazuje jej żadnych uczuć i cały czas nie podoba mu się jej zachowanie. Piotr natomiast jest przystojnym zielonookim podporucznikiem podlegającym ojcu Pauliny. I co dalej? A jak myślisz?

Wpadają na siebie przypadkiem w bibliotece. A konkretniej Paulina zostaje „znokautowana” przez Piotra. Czuje się skompromitowana, ale dnia następnego znów wraca do biblioteki, bo liczy na to, że On tam znów będzie. No i… nie myli się. Umawiają się, na sobotnią kawę. W międzyczasie Paulina dowiaduje się, że Piotr, podobnie jak jej ojciec jest żołnierzem. Mundur i bycie żołnierzem przekreśla go w oczach dziewczyny. Przecież Paulina nie lubi mundurowych. Jednak z czasem przełamuje swoją niechęć. Niestety demony przeszłości dopadają Paulinę i nie pozwalają jej całkowicie poddać się uczuciu które kiełkuje w jej sercu. Dopiero po pewnym czasie wyjawia Piotrowi swoją mroczną tajemnicę. I właśnie wyjawienie tego sekretu sprawia, że obydwoje stają się sobie wyjątkowo bliscy.

Myślisz, że ta historia ma swój wielki i szczęśliwy happy end? Myślisz, że cała książka jest przesłodzona miłością głównych bohaterów? Że wszystko jest piękne a oni żyli długo i szczęśliwie bez problemów? I bez kłód rzucanych pod nogi przez los? To cię rozczaruję. Otóż los bywa okrutny i drwi z bohaterów. Stawia na ich drodze „życzliwych” którzy zasiewają ziarno zwątpienia w sercach. A konkretniej w sercu Pauliny. Dochodzi do „spięcia” i Młodzi się rozstają. Na długie lata kontakt się urywa. Jednak głęboko w sercu miłość nadal jest silna i bezgraniczna. Po sześciu latach los znów stawia ich na swojej drodze. I uśpione dotąd uczucia wybuchają znów namiętnością. Jednak na jaw wychodzi kolejna skrywana tajemnica. A dodatkowo los znów drwi z bohaterów i wystawia ich miłość na śmiertelne niebezpieczeństwo.

No dobra. Nic więcej na temat powieści nie powiem. Wiem wredna jestem. Ale nic na to nie poradzę, że chcę zaostrzyć Twój apetyt na tę pozycję.

Agnieszka ma wielki dar wyzwalania w czytelniku skrajnych emocji. To chyba jedna z niewielu pozycji przy której płakałam jak bóbr. I to tak bardzo, że literki zlewały mi się w jedną plamę. A kiedy włączyłam sobie kilka kawałków przy której Agnieszka pisała to wtedy… no właśnie. To wtedy moje serce rozpadło się na milion maleńkich kawałków. A przyznam się szczerze, że nie sądziłam, że moje serce może jeszcze bardziej się rozpaść. Jak widać może.

Espi nie będę już bardziej zanudzać. Jak tylko będzie szansa spotkania się przy piwku albo przy herbatce, proszę upomnij się o tę pozycję. No dobra, wrednie powiem ale fajnie by było gdyby komuś też rozpadło się serducho na milion kawałków. Oczywiście w tym pozytywnym słowa znaczeniu.

Pozdrawiam

Archer

P.S.

Tutaj masz filmik reklamujący książkę.

czwartek, 20 stycznia 2011

#040






Dzisiaj fotograficznie. Powyżej kilka ujęć z mojego ukochanego Wrocławia.
P.S.
Poza tym kończę "Bez przebaczenia" kolejna powieść która uzależnia. W sobotę spotkanie z Autorką tej powieści. Już się nie mogę doczekać

poniedziałek, 17 stycznia 2011

#039

Droga Espi!

Wiesz co, coś mi się wydaje, że coraz częściej będziesz dostawać ode mnie listy. Bo ostatnio nałogowo czytam. A co za tym idzie, mam do recenzji coraz więcej książek, a ty dostajesz ode mnie list z ową recenzją. Przy kolejnym liście powinnam chyba zapytać czy w ogóle chcesz na ten temat słuchać?

Prawdę mówiąc to bardzo długo się zastanawiałam czy mam Tobie polecić każdą z książek osobno czy zrobić to hurtem. No i doszłam do wniosku, że skoro to trylogia (nie sienkiewiczowska i całe szczęście) o Patrycji to lepiej omówić od razu wszystkie. Dlatego Espi przygotuj się na potrójną dawkę recenzji tak zwane trzy w jednym. Mam nadzieję, że w połowie nie zaśniesz z nudów ;-)

Autorką całej trylogii jest Pani Katarzyna Michalak. Muszę przyznać, że całkiem nieźle poszło jej opisywanie historii życia Patrycji i jej najbliższych osób. Każda część trylogii wciągała mnie od pierwszych stron i trzymała w napięciu do ostatniej strony. A kiedy już dotarłam do ostatniej kropki na ostatniej stronie dopadał mnie smutek, że to już koniec. Wiesz, kiedy to była pierwsza część a potem druga to była jeszcze nadzieja, że historia Patrycji się nie skończyła, bo było coś potem. Ale kiedy dotarłam do końca trzeciej części zrobiło mi się tak cholernie smutno bo przecież to już koniec. Nie będzie więcej Patrycji i jej najbliższych.

No dobra to teraz przejdę do sedna czyli do każdej części trylogii po koleji. Gotowa? Bierz kawkę w łapkę bo boję się, że mi w połowie zaśniesz a tego to ja bym nie chciała za żadne skarby świata.

"Poczekajka" to tytuł pierwszej części całej trylogii. Bohaterką jest Patrycja, która jest lekarzem weterynarii. Oprócz tego jest marzycielką i postanawia wymarzyć sobie miłość swojego życia oraz małą chatkę gdzieś pod lasem. I wyobraź sobie, że jej to się udaje. I właśnie w ten sposób trafia do Poczekajki - takiej małej wioski gdzie zamieszkuje w Chatce Wiedźmy oraz do zamojskiego ZOO gdzie dostaje pracę. W międzyczasie nadal śni o ukochanym i pisze do niego listy. Kurczę jak ja bym chciała też wyśnić sobie taką małą chatkę i poznać takiego Amre o którym śniła Patrycja. Cała książka jest łatwa, lekka i przyjemna. Oprócz Patrycji poznajemy jeszcze Łukasza, Gabriela, Hankę, księdza Plamę i cały zwierzyniec zamojskiego zoo. Nie zdradzę Ci jak poplączą się losy wszystkich bohaterów bo wtedy nie sięgnęłabyś po książkę. No dobra zdradzę Ci tylko, że Pipisia (tak nazywa ją jeden z bohaterów) w końcu spotka swojego Amre i...

"Zachcianek" to kolejna część trylogii. Muszę przyznać, że cieszyłam się iż już na samym początku zaopatrzyłam się w całą trylogię. Chyba nie przeżyłabym gdybym musiała biegać po księgarniach w poszukiwaniu wszystkich tomów po przeczytaniu pierwszej części. Nie myśl sobie jednak, że gdy Patrycja znalazła w końcu swojego Amre będzie pięknie i kolorowo bo tak nie jest. Amre pokazuje ciemną stronę swojego charakteru przez co traci swą ukochaną. No i tutaj pojawia się po raz kolejny magia. Do "akcji" wkraczają czarownice, które chcą sprawić by Patrycja była w końcu szczęśliwa. I co dalej? Hm... dalej znów jest niezły galimatias i losy bohaterów znów przeplatają się ze sobą i...

"Zmyślona" to ostatnia część trylogii i muszę przyznać, że... Do tej książki trzeba mieć mocne nerwy. Tak więc jak już dotrzesz do tej części to uzbrój się w jakiś persenik żeby uspokoić skołatane nerwy. Bo Pani Kasia - autorka - to nieźle namieszała w życiu bohaterów i wystawiła na próbę emocje czytelnika. Espi uwierz mi, że ja rzadko płaczę podczas czytania książek, ale tutaj to się wręcz poryczałam. Bo akcja w tej części jest wartka jak nie wiem co no i zaskakuje z każdą stroną jeszcze bardziej. Nie powiem co i jak sama doczytaj.

Pozdrawiam cieplutko i zabieram się za kolejną powieść. Więc niebawem oczekuj ode mnie kolejnego listu.

Archer

P.S. Jeśli chcesz to tutaj możesz zobaczyć teledysk z "Poczekajki"


piątek, 14 stycznia 2011

#038

Wrócił do domu. Panowała w nim absolutna cisza. Było to dosyć dziwne, przecież Ona z reguły słuchała dość głośno muzyki. Zajrzał wpierw do sypialni, miał nadzieję, że zastanie Ją tam śpiącą. Było pusto. Podobnie zresztą jak w całym mieszkaniu.

Wszedł do kuchni. Wziął do ręki kubek stojący na stole. Kawa w nim była już zimna. Gdy go odstawiał dostrzegł klucze, białą kopertę oraz liścik: "Musiałam odejść. Żegnaj!" Z wrażenia usiadł na pobliskim krześle. Ręką zmierzwił włosy. Zawsze tak robił gdy był zdenerwowany. Zerwał się z krzesła i pobiegł do pokoju otworzył szafę i przeraził się widząc w niej tylko swoje rzeczy. Zaczął nerwowo chodzić po mieszkaniu, zajrzał do łazienki, jej kosmetyków też nie było w przedpokoju ani jednego buta z jej dziesięciu par. Cały czas zastanawiał się co się mogło stać, czemu wyjechała, czy coś się stało, co było powodem jej wyjazdu, czemu wcześniej nic mu nie powiedziała, albo powiedziała a on zwyczajnie to przegapił, choć zawsze starał się poświęcać cała uwagę podczas rozmów z nią.

Ponownie spojrzał na stół gdzie wcześniej znalazł niepokojąca wiadomość. Tym razem do ręki wziął kopertę. Widniały na niej jego imię i nazwisko. Był zaskoczony nie wiedział co zawiera owy list ani kto jest nadawcą. Podejrzewał, że to ma coś wspólnego ze zniknięciem jego ukochanej. Wyjął list i zaczął czytać. List napisała kobieta oznajmiając mu iż jest ojcem jej dziecka.

To było jeszcze bardziej nie prawdopodobne niż zniknięcie jego ukochanej, bo od kiedy był z nią nie istniały inne kobiety, to z myślą o niej, a raczej o ich wspólnym życiu zostawał nadgodziny by moc ukazać w materialny sposób swoje uczucia i zamiary. Już miał zamówiony u Jubilera pierścionek zaręczynowy chciał się jej oświadczyć w następnym miesiącu, i tak już długo zwlekał, zależało mu na odpowiedniej nastrojowej chwili i wiedział, że ona nadejdzie, bo sam ją stworzy tylko dla nich. Ten jeden wieczór miał być specjalny o niczym innym nie mieli myśleć tylko o sobie i swojej miłości.

A teraz przez jeden niestosowny list wszystko się ma rozsypać jak szyba w oknie gdy ktoś rzuci kamieniem. Nie to niemożliwe, musi ją odnaleźć i wytłumaczyć, że ten list to jakaś wielka pomyłka. Może jednak wpierw rozwiąże sprawę listu by mieć dowód, jednak może już być za późno i nigdy jej nie odnajdzie. Ucieknie mu. Podczas tych przemyśleń zastanawiał się kto mógł wysłać ten list i jak ona jedyna kobieta w jego życiu mogła uwierzyć w te słowa. Kto chciał zniszczyć ich szczęście i dlaczego tak łatwo mu to przyszło, dlaczego nie zaczekała, dlaczego pozwoliła tej osobie na to. Myślał, że mu ufa i wierzy. A może to wszystko jest ukartowane, jakiś test, który wyczytała z czasopism które czytała w wolnych chwilach, a może ona z koleżankami obmyśliły ten szatański plan. I jakie jest jego przeznaczenie, co ma udowodnić?? Może jest u koleżanki i czeka na jego ruch. Już nie mógł dłużej siedzieć w domu. Był zbyt pusty, pobiegł jej szukać.

Part 2. Tym razem to nie ja jestem autorką powyższego tekstu. Ponieważ jest kontynuacją tego wcześniejszego postanowiłam go tutaj umieścić. Mam nadzieję, że autor nie będzie miał mi tego za złe.

środa, 12 stycznia 2011

#037

Ponieważ dzieci to taki wdzięczny temat do fotografowania

01. Hania - niestety nie pamiętam ile miała miesięcy kiedy to zdjęcie było robione

02. Aurelia - jak dobrze pamiętam na tym zdjęciu ma 4 lata

03. Marysia - tutaj świętowaliśmy Jej roczek



poniedziałek, 10 stycznia 2011

#036

Spogląda na dwie walizki stojące obok siebie w przedpokoju. Dwie siostry bliźniaczki, które zawierają Jej całe życie. Cały dobytek zebrany przez trzy ostatnie lata bycia z Nim. Niby tak mało, a jednak tak dużo. Czy naprawdę można całą przeszłość spakować w walizkę? Zamknąć ją i wywieść na drugi koniec świata? Widać z tego, że można, bo Ona właśnie to zrobiła. Trochę ubrań, stare wspólne zdjęcia, Jego liściki zostawiane każdego dnia na poduszce. Cała masa wspomnień.

Upija łyk zimnej już kawy. Siedzi przy stole. Przed nią pusta kartka papieru. Kartka na której – od godziny – stara się napisać kilka sensownych, słów wyjaśniających. Jednak po chwili dochodzi do wniosku, że nie należą mu się żadne wyjaśnienia. Bo przecież to właśnie On jest przyczyną Jej wyjazdu. Przyczyną ucieczki na drugi koniec świata.

Wstaje. Idzie wprost do sypialni. Otwiera szafę. Wiszą w niej tylko jego ubrania – czyli zabrała wszystkie swoje rzeczy. Potem zagląda do komody. Jest już pusta. Siada na brzegu łóżka, po stronie na której jeszcze parę godzin temu spał ON. On – mężczyzna Jej życia. To znaczy tak myślała jeszcze chwilkę temu, przed przybyciem listonosza. Posłańca który przyniósł list od innej. Sięgnęła do szuflady nocnego stolika i powoli ją wysunęła. Delikatnie wyciągnęła białą kopertę. Czytelnym, kobiecym pismem było na niej wypisane jego imię i nazwisko.

Prawdę mówiąc to nie powinna wtedy otwierać tej koperty. Przecież nie widniały na niej jej dane. Ale babska ciekawość wzięła górę.

Zamknęła szufladę i wróciła do kuchni. Z powrotem usiadła przy stole i położyła na nim kopertę. Bardzo dobrze znała każde słowo znajdujące się w liście. Czarne literki układały się w jej pamięci w jedno zdanie, które Ona nigdy nie zapomni: "Jestem w ciąży i to jest Twoje dziecko". Pokręciła zamaszyście głową, jakby chciała zburzyć rząd literek tego zdania. Niestety zbyt mocno wryło się ono w jej pamięć.

Gwałtownie zerwała się z krzesła przewracając je. Musiała opuścić to mieszkanie, ściany za bardzo zaczęły ją przytłaczać. Spojrzała na zegar – za piętnaście minut On wróci z pracy. Jej już musi tutaj nie być. Chwyciła długopis i zamaszystym ruchem naskrobała coś na czystej dotychczas kartce papieru. Klucze z mieszkania położyła na stole. Wiedziała, że gdy On wróci z pracy znajdzie klucze, białą kopertę oraz Jej liścik, spiesznie nabazgrane te słowa: "Musiałam odejść. Żegnaj!"


Part 1. Czasem zdarza mi się pisać opowiadania, nie tylko wiersze czy też recenzje. Lubię wylewać na papier to co we mnie siedzi.

sobota, 8 stycznia 2011

#035

Nadal łaknę słowa pisanego. To trochę nienormalne, wiem. Ale nic na to nie poradzę, że jestem molem książkowym i mogłabym czytać non stop. A kiedy skończę jedną książkę biorę się za następną. W dodatku w głowie mam kolejną listę książek które muszę koniecznie przeczytać.

Z niecierpliwością oczekuję książki "Bez przebaczenia" bo jestem ciekawa kolejnej pozycji Agnieszki Lingas-Łoniewskiej. Zamawiałam ją jeszcze w grudniu a do dzisiaj nie dotarła. No nic poczekam do końca przyszłego tygodnia. Jeśli nie dotrze anuluję zamówienie i wybiorę się na stronę wydawcy żeby tam ją zakupić.

Powinnam przestać oglądać komedie romantyczne typu "P.S. Kocham Cię" i "Narzeczony mimo woli" bo one zdecydowanie źle na mnie działają.

ech... idę pod kołdrę czytać "Poczekajkę"

czwartek, 6 stycznia 2011

#034

Droga Espi!

Siedzę sobie właśnie w moim ulubionym fotelu i zbieram szczękę z podłogi. Dawno tak się nie czułam. Już tłumaczę o co chodzi.

Otóż właśnie skończyłam czytać „Zakręty losu” Agnieszki Lingas-Łoniewskiej. No i nie potrafię pozbierać myśli. Wiem, że to do mnie nie podobne, ale nic na to nie poradzę. Książka zawładnęła mną do tego stopnia, że nie potrafiłam przestać ją czytać.

„Zakręty losu” znalazłam całkiem nie przypadkiem na portalu nakanapie.pl . Polecali tę książkę
w części „nasze patronaty”. Przyznam się całkiem bez bicia, że okładka na początku nie przypadła mi do gustu. Wiem, że nie powinno się oceniać zawartości po opakowaniu, ale to było silniejsze ode mnie. Okładka wydała mi się taka jakaś mroczna. Dopiero jakiś czas później, na tym samym portalu zaproszono do rozmowy właśnie autorkę tej powieści i… wtedy się zaczęło. Biegałam po księgarniach i chciałam koniecznie już mieć tę książkę. Nawet nie zdajesz sobie sprawy jak bardzo się cieszyłam gdy książka wreszcie znalazła się w moim posiadaniu. Ale nie myśl sobie, że od razu zaczęłam ją czytać. Musiała cierpliwie poczekać na swoją kolej.

Bardzo ciężko mi ustalić gatunek literacki tej powieści. Wydawca (a może i sama autorka – tego niestety nie wiem) na okładce umieścił informację, że jest to dramat sensacyjny. No owszem
z tym się zgodzę. Ale oprócz sensacji znajdziesz tutaj bardzo sporą dawkę miłości. Miłości szczerej, pięknej, młodzieńczej, bezinteresownej no i tej aż po grób.

Książka składa się dwóch części. W pierwszej poznajemy głównych bohaterów: Krzysztofa, Katarzynę, Małgorzatę, Łukasza – Lukasa oraz ich rodziców. Tu bohaterowie są młodzi i mają młodzieńcze problemy. A wiesz jak ta cała historia się zaczyna? Ona – Kaśka biega po parku, przewraca się i w tym momencie pojawia się On – Krzysiek. Rycerz na stalowym rumaku
a konkretnie na rowerze. Pomaga jej wstać, jedno spojrzenie i… bach. Banalnie nie? Nic bardziej mylnego. Otóż los bywa przewrotny. Kiedy myślimy, że bohaterowie już chwycili przysłowiowo Pana Boga za nogi… trach. Los szykuje niespodziankę i to taką że idzie im w pięty. Losy bohaterów przeplatają się ze sobą – nie zawsze w tym pozytywnym kontekście. Akcja drugiej części dzieje się trzynaście lat później. Tutaj poznajemy już dorosłych bohaterów z przeszłością, która depcze im po piętach. Intrygujące prawda? Uwierz mi w życiu bohaterów los gra w swoją własną grę i plącze ich życie dobitnie.

Nie będę zagłębiać się w szczegóły powieści ani w dokładne ich losy. Bo gdybym to zrobiła pewnie nie chciałabyś po tę pozycję sięgnąć. A naprawdę warto.

Książka została napisana bardzo prostym i przystępnym językiem. Wciąga od pierwszych stron
i uzależnia do końca. Mimo iż akcja toczy się szybko, historia zawarta w książce nie nudzi. Wręcz przeciwnie. Cały czas łaknie się jej więcej i więcej.

Kiedy dotarłam do ostatniej strony z mojego gardła wydobył się jęk rozpaczy, że to już koniec. No i jak wspominałam na początku brakło mi słów i tchu. Na szczęście jest światełko w tunelu. Wiosną ukaże się kontynuacja „Zakrętów losu”. Muszę przyznać, że nie mogę się doczekać aby poznać dalsze losy bohaterów.

Espi musisz ją przeczytać. Musisz poznać ich losy i na własnej skórze przekonać się co autorka potrafi zrobić z człowiekiem po jej przeczytaniu. Tyle emocji. Tyle miłości, namiętności
i nienawiści. A bonusem w tej książce jest play lista z podziałem na rozdziały. Możesz czytać
i słuchać muzyki dokładnie takiej jaką słuchała autorka gdy pisała powieść. A muszę przyznać, że to same wielkie przeboje. Niektóre sprawiły, że miałam gęsią skórkę.

No dobra, to się trochę rozpisałam. Mam nadzieję, że nie zanudziłam Cię zbytnio tym listem. Pozdrawiam Cię cieplutko i jeszcze raz polecam „Zakręty losu”. Bo w życiu każdego takie zakręty losu zdarzają się w najmniej oczekiwanych momentach.

Archer


wtorek, 4 stycznia 2011

#033






Przeglądając zdjęcia na komputerze natrafiłam na sesję z Sandrą, więc kilka fotek tutaj wrzucam.

Uzależniłam się od "Zakrętów losu". Gdyby nie praca pewnie książka byłaby dawno przeczytana. Na szczęście dozuję sobie przyjemność czytania żeby starczyło na dłużej. Jak mi się uda to skrobnę recenzję. Ale może tym razem będzie ona troszkę nietypowa?
Idę czytać, bo mi tęskno za bohaterami. Hawk!

niedziela, 2 stycznia 2011

#032


Nigdy wcześniej tego nie robiłam. Więc można powiedzieć, że to mój mały debiut. Otóż nigdy wcześniej nie pisałam recenzji książek. Jakoś nie potrafiłam ubrać w słowa to co siedziało we mnie po przeczytaniu książki. Bardzo chciałabym to zmienić i dzielić się swoimi spostrzeżeniami. Jak na razi raczkuję w tej kwestii, ale z czasem mam nadzieję, że uda mi się dojść do wprawy.
Na początek recenzja książki "Zła miłość" Aleksandra Sowy

To moje pierwsze spotkanie z Panem Aleksandrem Sową i mam nadzieję, że nie ostatnie.

"Zła miłość" to już czternasta powieść Pana Aleksandra. W Jego dorobku literackim znaleźć można nie tylko powieści, ale także poradniki techniczne.

Bardzo ciężko ustalić gatunek literacki "Złej miłości". Ponieważ nie wiem w jakich granicach można ją ująć. Jak dla mnie jest to przypowieść o tym co w życiu jest najważniejsze.

Tak naprawdę to miałam małe obawy co do treści książki. Trzeba przyznać, że tytuł brzmi dość dwuznacznie. Na pierwszy rzut oka tytuł może kojarzyć się ze złym dotykiem, a tak naprawdę to z tym nie ma nic wspólnego.

Czytając książkę nie można uwierzyć, że mężczyzna potrafi tak pięknie pisać o uczuciach, o miłości i przeznaczeniu.

Narratorem powieści jest sześcioletnia Ania, która opowiada tacie swój sen. W ten sposób poznajemy przypowieści o „Przeznaczeniu”, „Grzechach”, „Pięknie” i „Samotności”.

Ze snu który śni Ania dowiadujemy się między innymi, że mimo iż coś jest piękne na zewnątrz nie musi być takie same w środku. Ludzi oceniamy po wyglądzie a nie po wnętrzu. A przecież „opakowanie” bywa złudne. Oprócz tego, poszukiwanie pokrewnej duszy porównane jest tutaj nie do połówek jabłka tylko do połówek łez gwiazd. Łez, które spadając rozbijają się na dwie połówki z których powstawały kobiety i mężczyźni idealnie pasujący do siebie.

Zabrzmi to trochę banalnie ale książka jest zachwycająca. Posiada wiele mądrości, które są w naszym życiu, ale nie zawsze o nich pamiętamy. Bo tak naprawdę to książka daje do myślenia i sprawia, że przeczytanie jej raz to zdecydowanie za mało.

I tak jak mówi Autor: „Od przeznaczenia nie można uciec, bo nigdy nie wiemy, gdzie Ono się ukrywa” oraz o tym, że „Życie polega na wyborach”. No i nie powinniśmy budować wokół siebie skorupki (muru) który będzie nas chronił przed miłością. Bo pewnego dnia obudzimy się samotni bez miłości, która przecież nadaje sens naszemu życiu.

Książkę polecam każdej dorosłej osobie, która chce dowiedzieć się co tak naprawdę jest w życiu ważne. I mogę śmiało napisać za stroną domową autora, że nie da się przejść obok niej obojętnie.


Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości mojego ulubionego portalu nakanapie.pl

sobota, 1 stycznia 2011

#031

Pod koniec roku wszyscy robią podsumowanie, a z początkiem nowego powstają listy postanowień noworocznych. To już tradycja, że w Nowy Rok każdy postanawia co zmieni w swoim życiu w dniem 01.01. Tak naprawdę to nie chciałam takiej listy tworzyć, bo po co? Przecież co roku lista jest podobna, zmienić się może tylko kilka punktów. Ale w końcu zmieniłam zdanie, bo może przynajmniej uda mi w tym roku trzymać tych postanowień dłużej niż tylko pierwszy tydzień stycznia.

Żeby tradycji stało się zadość, oto moje postanowienia noworoczne:

01. Czytać, czytać, czytać jak najwięcej.

02. Pisać, starać się to robić jak najlepiej.

03. Nadal fotografować, bo kocham to robić a bez miłości nie da się żyć (mówię tu o tej fotograficznej)

To te najważniejsze, reszta wyjdzie w praniu.

Życzę wszystkim by postanowienia noworoczne wprowadzać w życie przez cały rok a nie tylko zostawiać je na pierwszej kartce w kalendarzu.