piątek, 31 grudnia 2010

#030

Tęsknota to jest takie zło
co atakuje z czterech stron
zabiera wszystko to co mam
nie daje szans...

Właśnie sobie uświadomiłam, że wiele lat temu tak samo zaczynałam notkę na swoim starym blogu. Teraz jest inaczej, powód jest inny. Ale nie, nie będzie o tym co mi w duszy gra. Swój ekshibicjonizm zostawię na później.

Stary rok odchodzi powoli w zapomnienie. I całe szczęście, niech się kończy i idzie w cholerę. Bo tak do końca to On wyśmienity nie był. Mam tylko nadzieję, że Nowy nie będzie gorszy.

Koniec roku, to czas podsumowań oraz różnych rankingów. Wybiera się najlepiej i najgorzej ubranych, wpadki i sukcesy itd itp. Ponieważ ten rok się kończy ja też zrobię swój krótki ranking. Nie będą to ani wpadki, ani wzloty czy upadki, tylko... Sami poczytajcie.

Książka:
01. "Rok w poziomce" Katarzyna Michalak
02. "Zła miłość" Aleksander Sowa
03. "Zamówienie z Francji" Anna J. Szepielak
04. "Klub Matek Swatek" Ewa Stec
05. "Ostatnia piosenka" Nicholas Sparks

Film:
05. "Incepcja"

Muzyka:
01. "Ania movie" Ania Dąbrowska
03. "The last song" soundtrack
04. "Sale el sol" Shakira

Piosenka:
01. "Loca" Shakira
02. "A night like this" Caro Emerald
03. "Love the way You lie" Eminem ft. Rihanna
04. "Nigdy nie mów nigdy" Ania Dąbrowska

Serial:
01. "Chirurdzy"
05. "Dr. House"

Życzę wszystkim aby Nowy 2011 Rok nie był gorszy od poprzedniego.

środa, 29 grudnia 2010

#029




Portrety. Muszę przyznać, że one są jak dla mnie najlepsze. Ukazują ludzi takimi jacy są. Tutaj akurat portrety z warsztatów fotograficznych. A modelami są Karolina i Staś :-)

poniedziałek, 27 grudnia 2010

#028

Na moim nocnym stoliku znów góra książek do przeczytania. Dziś idę do biblioteki. Bardzo lubię spacerować między półkami i zastanawiać się co zawierają książki ustawione obok siebie. Mam tylko nadzieję, że nie wrócę obładowana książkami tak jak zawsze?

Jak na razie czytam książki które zalegają u mnie na półce i są moją własnością. Na początek "Zamówienie z Francji" Anny J. Szepielak. A potem:"Zwyczajny facet" Małgorzaty Kalicińskiej, "Szeptem" Monika Sawicka, "Zakręty losu" Agnieszka Lingas Łoniewska, "Poczekajka" Katarzyna Michalak", "Miłość przez małe m" Francesc Miralles, "Zielone drzwi" Katarzyna Grochola, "Karuzela uczuć" Jodi Picoult, "Jedz, módl się, kochaj" Elisabeth Gilbert, "Posłanie z róż" i "Portret w bieli" Nora Roberts, "Szminka w wielkim mieście" Candace Bushnell... i wiele wiele innych :)

No to jak widać mam co czytać, czyli przez najbliższe wolne dni nudzić mi się nie będzie. A w dodatku mój apetyt na kolejne książki nadal rośnie. Tak, jestem książkoholikiem i nie wstydzę się tego. Jestem uzależniona od czytania i kupowania. hm... tylko czy ja na to wszystko znajdę czas? Oczywiście, przecież wróciłam do pracy więc czas na bank się znajdzie.

Pozdrawiam. M jak mol książkowy

sobota, 25 grudnia 2010

#026

Koszmaru ciąg dalszy, tzn świąt.
Za oknem prószy śnieg. Wcale mnie to nie cieszy. Bo znając pogodę na weekend wiem, że w poniedziałek idąc do pracy będę pokonywać zaspy śniegu, które nie zostały jeszcze usunięte z chodników. No i buty będą całe w białe solne plamy.

Od wczoraj mój nastrój świąteczny się nie poprawił. Wręcz można powiedzieć, że się pogorszył. Powód? Proste. Nie cierpię kiedy słyszę: a ja to bym najchętniej pobawiła się na twoim ślubie. Ślubie? Jakim ślubie, kto powiedział, że wyjdę za mąż? Żeby wyjść za mąż trzeba mieć faceta. A u mnie jak na razie się nie zapowiada na to posiadanie takowego.

Książka nadal nie przeczytana, a apetyt na kolejne rośnie.


piątek, 24 grudnia 2010

#025


Nie cierpię świąt. Tych przygotowań, biegu i spędu "bydła" w hipermarketach. Przecież we wszystkich centrach handlowych tłumy tak wielkie, że ledwo można się po nich poruszać. A poza tym wraz ze świętami idzie ww czyli wielka wyżerka. A po trzech dniach objadania się smakołykami wszyscy przechodzą na ekspresową dietę przed sylwestrem. Po co? Wystarczy w święta mniej jeść i potem nie trzeba się stresować, że sukienka za ciasna.

Tak jak kilku moich znajomych najchętniej przespałabym te święta i obudziła się dopiero po. Ale niestety nie da się :( Więc nie pozostaje mi nic innego jak usiąść przy choince z dobrą książką w łapce.

środa, 15 grudnia 2010

#024


Czasem kiedy wracam do domu żałuję, że nie mam przy sobie swojego aparatu fotograficznego. Tyle kadrów przecieka mi przez palce. Na szczęście telefon komórkowy mam zawsze przy sobie i czasem używam go nie tylko do rozmów. Gliwicki Dworzec pewnego grudniowego wieczoru.


Z zapartym tchem czytam "Rok w Poziomce" Katarzyny Michalak. Nagroda w konkursie Wydawnictwa Literackiego dotarła do mnie kiedyś a ja całkowicie zapomniałam o tym, że w tym konkursie brałam udział. Książka wciągnęła tak bardzo, że pewnie dzisiaj albo jutro ją skończę (zaczęłam wczoraj późnym wieczorem). Może uda mi się napisać kilka zdań na jej temat? Nie wiem zobaczę. Chyba do końca nie weszło mi w krew pisanie recenzji.

sobota, 11 grudnia 2010

#023

Ostatnio przyłapuję się na tym, że znów łaknę słowa pisanego. I wcale nie mam na myśli gazet czy ulotek reklamowych. Po prostu mam niedosyt czytania literatury. Chciałam zrobić sobie odwyk. Niestety, bez książki wytrzymałam tylko dwa dni. I tak od zeszłej niedzieli jak nigdy przeczytałam dwie książki. Jak na mnie to całkiem nieźle. Bo wcześniej to potrafiłam czytać jedną przez miesiąc. A teraz biorę się w garść i czytam. Nie robię tego z przymusu, bo ja kocham czytać i nie wyobrażam sobie życia bez czytania. Mam to po ojcu. On nawet przy obiedzie potrafił czytać. No niestety ja nie mogę, zabierają mi książę i każą w spokoju jeść. Ale jak można w spokoju jeść skoro myśli krążą przy książce którą akurat czytam. Staram się nawet pisać recenzje, ale jeszcze nie za bardzo mi to wychodzi. w tej dziedzinie jeszcze raczkuję. Ale może kiedyś dojdę do wprawy tak jak w wierszach?

Znów muszę zacząć pisać. Tak dawno tego nie robiłam, że nie pamiętam jak to się robi. Kiedyś potrafiłam pisać codziennie i jakoś mi to szło. A teraz? Zdarza mi się to raz na jakiś czas i w dodatku z marnym skutkiem. Nie wiem dlaczego tak się dzieje. Może już wyrosłam z tego, że dzielę się z innymi tym co siedzi we mnie głęboko? Tylko czy z tego tak naprawdę da się wyrosnąć? A może za stara na to jestem albo za leniwa? Ooo to ostatnie pasuje idealnie.

Góra książek rośnie w zastraszającym tempie. Ale to dobrze. Przynajmniej wiem, że mam co robić. Skoro w moim życiu nic innego się nie dzieje. Literatura zawsze pozostaje.

Aparat zakopałam głęboko w szafie. Niech śpi snem sprawiedliwego. Kiedyś go odkopię. Bo przecież bez fotografii też nie potrafię żyć.