niedziela, 14 kwietnia 2019

#515 Kryminalne przypadki Matyldy



Komedie kryminalne lubię bardzo. Zaczytuję się w książkach Alka Rogozińskiego, Marty Matyszczak, Olgi Rudnickiej czy też Marty Obuch. No i kocham od zawsze królową czyli Joannę Chmielewską. Bo dla mnie to ona jest królową, a nie Bonda. Taki psikus. Ostatnio u kogoś na profilu dostrzegłam zapowiedź książki Bożeny Mazalik „Kryminalne przypadki Matyldy”. Przeczytałam opis, zauroczyła mnie okładka i stwierdziłam, że jak tylko będzie na legimi to przeczytam. No i przeczytałam. A czy mi się podobało?

Matylda ucieka sprzed ołtarza. Jej kolega z czasów szkoły proponuje jej zamieszkanie u siebie w Sarnim Dworze w okolicy Tarnowskich Gór. Dziewczyna z ogromną chęcią przystaje na tę propozycję, gdyż wie, że tam na spokojnie będzie mogła zająć się malowaniem obrazów na swój wernisaż. Dodatkowo zapomnieć o tym co się wydarzyło w jej życiu. Niestety, na spokój nie może liczyć. Kilka dni po przybyciu w szopie znajduje zwłoki, dookoła dzieją się dziwne rzeczy a sama Matylda zostaje główną podejrzaną. Razem z przyjaciółką postanawiają zabawić się w detektywów i odkryć kto morduje. 

Książkę czytało się bardzo dobrze. Może dlatego, że akcja działa się tutaj, niedaleko na Śląsku. A konkretniej w okolicach Tarnowskich Gór, Księżego Lasu, Zbrosławic. Miejsc, które znam, w których bywałam. Nie wiedziałam jednak, że Autorka właśnie pochodzi z tych rejonów. Dlatego niebywałym smaczkiem były wędrówki głównych bohaterek po nieczynnych korytarzach kopalń, które znajdują się właśnie w tych rejonach o których wspomina Autorka. Aż sama miałam ochotę wybrać się do tych miejsc. Ponadto polubiłam się z Matyldą. Z tą szaloną malarką, która bezpardonowo wpakowywała się w samo centrum wydarzeń. Oczywiście, że na własne życzenie. Matylda to bardzo uparta osóbka, ciekawska, przebojowa i nie do końca bezbronna. 

Jeśli poszukujecie dobrego czytadła to polecam Wam tę książkę. Uśmiechniecie się od czasu do czasu, powkurzacie i będziecie chcieli wiedzieć kto zabił. Polecam.