Targi Książki to raj dla moli książkowych. Teraz wszędzie będą się pojawiać posty dotyczące tego co działo się podczas 18 Międzynarodowych Targów Książki w Krakowie. Prawdę mówiąc nie chciałam o nich pisać. Jednak przeglądając strony różnych wydawnictw, autorów i blogi znajomych postanowiłam zmienić zdanie. Może akurat wzrosną mi statystyki. Ale o statystykach to opowiem za chwilę. Chociaż ten kto był na spotkaniu blogerów w sobotę będzie wiedział o co chodzi.
Targi Książki odbywały się w nowym miejscu, w większej hali wystawowej. Nie no, patrząc na rok wcześniejszy miejsca więcej, więc takiego upału i duchoty nie było. Jednak nowe miejsce i większa przestrzeń sprawiła, że pojawiło się więcej wystawców. Więcej miejsca do spacerowania albo raczej przepychania się. Bo w sobotę jest zawsze więcej ludzi i pojawia się więcej znanych nazwisk literatury. Tak też było i tym razem. Kolejki do stoisk wydawców były gigantyczne. Trzeba było swoje odstać. Ewentualnie dorwać swojego Autora pomiędzy spotkaniami. Jeśli chodzi o niedzielę to już było spokojniej i można było bez problemów zajrzeć wszędzie gdzie się chciało i bez problemu porozmawiać ze swoim ulubionym autorem.
W sobotę odbyło się także wyczekiwane przez wszystkich spotkanie blogerów książkowych. Kiedy zjawiłam się pod salą zaskoczył mnie wiek uczestników. Od młodych dziewczyn po osoby troszkę starze. Jak widać blogować można w każdym wieku. I błagam nie wmawiajcie mi, że ludzie nie czytają. Bo patrząc na ilość osób na Targach trzeba to zweryfikować. Ale, ale, odbiegam od tematu. Jakie było spotkanie? No cóż, atmosfera w pewnym momencie zrobiła się nawet wręcz gorąca. A to za sprawą pewnej blogerki i statystyk o których wspominałam na samym początku. Już spieszę z wyjaśnieniami. Spotkanie miał poprowadzić Grzegorz Raczek wraz ze Sławkiem Krempą. Niestety ten pierwszy nie dotarł a ten drugi starał się improwizować. Szło mu raczej średnio, ale za urok osobisty otrzymał gromkie brawa. Sławek zaproponował by każdy się przedstawił i powiedział coś o sobie i swoim blogu. Ok ,taka sprawa może się sprawdzić, kiedy grupa na spotkaniu liczy góra dwadzieścia osób a nie prawie sto czterdzieści. I tutaj przechodzimy do gorącej atmosfery. Otóż kilka blogerek postanowiło przejąć inicjatywę prowadzenia spotkania. Zaczęła się rozmowa na temat blogowania i tego jaki jest blog z recenzjami. Jedna z dziewczyn wspomniała, że pisanie recenzji książek i o sprawach okołoksiążkowych już jej nie wystarcza, a od momentu kiedy zaczęła pisać o sprawach popkulturowych wzrosły jej statystyki. Siedziałam na widowni i słyszałam jak przez salę przeszedł szum wzburzenia. Niektórzy szeptali między sobą ale jakoś nikt nie kwapił się do zabrania głosu, więc ja, jedyna „odważna” poprosiłam o mikrofon.
Targi Książki odbywały się w nowym miejscu, w większej hali wystawowej. Nie no, patrząc na rok wcześniejszy miejsca więcej, więc takiego upału i duchoty nie było. Jednak nowe miejsce i większa przestrzeń sprawiła, że pojawiło się więcej wystawców. Więcej miejsca do spacerowania albo raczej przepychania się. Bo w sobotę jest zawsze więcej ludzi i pojawia się więcej znanych nazwisk literatury. Tak też było i tym razem. Kolejki do stoisk wydawców były gigantyczne. Trzeba było swoje odstać. Ewentualnie dorwać swojego Autora pomiędzy spotkaniami. Jeśli chodzi o niedzielę to już było spokojniej i można było bez problemów zajrzeć wszędzie gdzie się chciało i bez problemu porozmawiać ze swoim ulubionym autorem.
W sobotę odbyło się także wyczekiwane przez wszystkich spotkanie blogerów książkowych. Kiedy zjawiłam się pod salą zaskoczył mnie wiek uczestników. Od młodych dziewczyn po osoby troszkę starze. Jak widać blogować można w każdym wieku. I błagam nie wmawiajcie mi, że ludzie nie czytają. Bo patrząc na ilość osób na Targach trzeba to zweryfikować. Ale, ale, odbiegam od tematu. Jakie było spotkanie? No cóż, atmosfera w pewnym momencie zrobiła się nawet wręcz gorąca. A to za sprawą pewnej blogerki i statystyk o których wspominałam na samym początku. Już spieszę z wyjaśnieniami. Spotkanie miał poprowadzić Grzegorz Raczek wraz ze Sławkiem Krempą. Niestety ten pierwszy nie dotarł a ten drugi starał się improwizować. Szło mu raczej średnio, ale za urok osobisty otrzymał gromkie brawa. Sławek zaproponował by każdy się przedstawił i powiedział coś o sobie i swoim blogu. Ok ,taka sprawa może się sprawdzić, kiedy grupa na spotkaniu liczy góra dwadzieścia osób a nie prawie sto czterdzieści. I tutaj przechodzimy do gorącej atmosfery. Otóż kilka blogerek postanowiło przejąć inicjatywę prowadzenia spotkania. Zaczęła się rozmowa na temat blogowania i tego jaki jest blog z recenzjami. Jedna z dziewczyn wspomniała, że pisanie recenzji książek i o sprawach okołoksiążkowych już jej nie wystarcza, a od momentu kiedy zaczęła pisać o sprawach popkulturowych wzrosły jej statystyki. Siedziałam na widowni i słyszałam jak przez salę przeszedł szum wzburzenia. Niektórzy szeptali między sobą ale jakoś nikt nie kwapił się do zabrania głosu, więc ja, jedyna „odważna” poprosiłam o mikrofon.
W imieniu wzburzonych osób zapytałam: czy pisze dla siebie, dla ludzi czy dla statystyk? Sorki, nie spodziewałam się, że otrzymam gromkie brawa i wywołam taką burzę, ale jestem pewna, że wiele osób się ze mną zgodzi. Dla wyjaśnienia napiszę teraz czym jest blog recenzencki dla mnie, możecie się nie zgodzić i mieć odmienne zdanie.
Piszę o książkach i o sprawach około książkowych w co zaliczyć można: premiery i zapowiedzi książek, wydarzenia literackie w regionie, wywiady z autorami. Nudne? Dla niektórych a i owszem. Ale jeśli na przykład masz świetne pióro i potrafisz zainteresować tematem to wtedy to już nie jest nudne, jest zachwycające. Czy ja mam dobre pióro ? Nie wiem, może, ale jest jednak kilka osób które śledzi moje wpisy i za to jestem niezmiernie wdzięczna.
Czy blogerów interesują statystyki? Mnie osobiście nie, ale możecie się ze mną nie zgodzić, i macie do tego prawo. Nigdy nie pisałam dla statystyk. I to może dziwić a niektórych nawet oburzyć: ” to po co piszesz ?!” – zapytają. Wyjaśniam. Bo lubię pisać, lubię dzielić opiniami o książkach i sprawach okołoksiążkowych. Jeśli coś mnie zachwyci to chcę podzielić się emocjami z ludźmi, nie lubię tego dusić w sobie. Jeśli jest komentarz pod tekstem, to świetnie wywiązuje się konwersacja (chociaż nie zawsze, a szkoda) jeśli go brakuje, wierzcie mi, nie mam zamiaru sobie wtedy strzelać w łeb. A poza tym znam blogerki, które nie muszą pisać o czymś innym niż o książkach by ich statystyki były bardzo wysokie.
Zdjęcia z targów pojawią się w momencie jak dopadnę swojego laptopa i zrzucę zdjęcia. Będą na pewno fan pejdżu Pestki i na moim profilu.