środa, 17 lutego 2021

#568 - Kot dla początkujących

 



Jak już nie raz (a może i nie?) wspominałam, nie sięgam po poradniki, ani po biografie, ani po reportaże. Ale od czasu do czasu staram się wyjść poza swoją strefę komfortu czytelniczego i czytać coś czego nigdy nie czytałam. I tak sięgnęłam po książkę „Kot dla początkujących” Beaty Pawlikowskiej. Książkę przeczytałam także dlatego, że w naszym domu pojawiła się Marvella, dostojna i psotliwa kotka. A ja za mój cel obrałam sobie czytanie książek o kotach, by wiedzieć o nich wystarczająco dużo by czuć się pewnie. Zapewne zapytacie po co, przecież każdy kot jest inny. A i owszem, ale naprawdę chciałam mieć jakąś wiedzę na temat tych czworonogów. W szczególności, że nigdy wcześniej żadnego nie posiadałam. Zaopatrzona w ołówek i kolorowe „sticksy” zabrałam się za lekturę. 

Pani Beata opowiada swoją historię. Historię tego jak Krzysio Kolumb i Elvis Prestley (dwa kociaki) zamieszkały u niej w domu. Jak przystosowywały się do nowego miejsca. Opowiada o tym jak dobierała dla nich karmę. I zanim natrafiła na tę odpowiednią, to robiła dokładny research wśród tych dostępnych na rynku. I trzeba przyznać, że zabrała się do tego bardzo dokładnie. Podaje konkretne informacje o tym czego kot jeść nie powinien i co mu szkodzi. Całość okraszona jest anegdotami z życia dziennikarki, i jej kotów.

Książkę potraktowałam jak rozmowę z kimś kto już ma doświadczenie w byciu kocim rodzicem. Poza tym, w książce wytłuszczonym drukiem są ważne informacje dla posiadaczy kota. 

Podsumowując: książka została przeze mnie oklejona sticksami i porobiłam sporo notatek. I wiem, że większość informacji przyda mi się w codziennym życiu z naszą Marvellą








czwartek, 11 lutego 2021

#567 - To tylko przyjaciel




Znacie mnie już jakiś czas, więc wiecie, że sceptycznie podchodzę do książek, o których mówią „Wszyscy” na około (oczywiście w samych superlatywach), bo z czasem się okazuje, że te zachwyty są na wyrost, jeśli o mnie chodzi. Przecież nie wszystkim musi podobać się to samo. Po książkę „Tylko przyjaciel” Abby Jimenez sięgnęłam z czystej ciekawości. Albo raczej skusił mnie cytat: „Ta powieść stanie się hitem nadchodzącego lata”. I wiecie co? Tak właśnie jest. Ta książka rzeczywiście jest świetna. 

Josh po nieudanym związku, przeprowadza się do nowego miejsca. Niestety ma pecha i już pierwszego dnia wjeżdża w tył stojącego przed nim samochodu, którego kierowcą jest Kristen. Jakiś czas później ich drogi snów się krzyżują. Kristen jest przyjaciółką, narzeczonej najlepszego przyjaciela Josha, Brandona. Między głównymi bohaterami iskrzy, i to bardzo. Jednak gdy przychodzi co do czego, to Kristen stawia na układ „friends with benefits”. Ale czy to dobry pomysł? Bo co się stanie, jeśli dla każdego z nich to zdecydowanie za mało?

O mamo!!! Jaka to była cudna, ciepła, romantyczna i podnosząca na duchu powieść!!! Było nawet kilka momentów, przy których się wzruszyłam. Tak więc bez chusteczek to się nie obejdzie. Nie, i koniec – chusteczki obowiązkowe!Zastanawiam się w czym tkwi urok tej książki, która serio okazała się hitem wakacji. I dochodzę do wniosku, że:
Po 1: dialogi – są urocze, to dogryzanie sobie głównych bohaterów sprawia, że czytelnik cały czas się uśmiecha, bo bez problemu może odszukać w tych bohaterach siebie. 
Po 2: bohaterowie – są z krwi i kości, są tacy jak my z wadami i zaletami, a patrząc na Josha to też są waleczni (ale nie powiem wam dlaczego on taki był, musicie o tym przeczytać sami)
Po 3: sama historia – przyjaźń między kobietą i mężczyzną. 
Po 4: autorka w tej powieści poruszyła temat choroby i śmierci, nie powiem więcej co i jak ale to także nadaje smaczku tej historii. Chociaż kiedy ją poznacie, możecie mnie zapytać: tobie to już chyba serio odbiło!!!?

Tak, to hit lata. To książka, którą pochłania się jak ulubione ciasto. Rozkoszując się jej historią. Wkurzamy się na decyzje i wybory Kristen, nie zawsze się z nią zgadzając. No i trzymamy kciuki za powiedzenie się planu Josha. 

Jeśli poszukujecie historii lekkiej, ale nie przesłodzonej, to ta książka nada się do tego idealnie. Polecam, polecam, po stokroć polecam. I pamiętajcie o chusteczkach.