czwartek, 6 stycznia 2011

#034

Droga Espi!

Siedzę sobie właśnie w moim ulubionym fotelu i zbieram szczękę z podłogi. Dawno tak się nie czułam. Już tłumaczę o co chodzi.

Otóż właśnie skończyłam czytać „Zakręty losu” Agnieszki Lingas-Łoniewskiej. No i nie potrafię pozbierać myśli. Wiem, że to do mnie nie podobne, ale nic na to nie poradzę. Książka zawładnęła mną do tego stopnia, że nie potrafiłam przestać ją czytać.

„Zakręty losu” znalazłam całkiem nie przypadkiem na portalu nakanapie.pl . Polecali tę książkę
w części „nasze patronaty”. Przyznam się całkiem bez bicia, że okładka na początku nie przypadła mi do gustu. Wiem, że nie powinno się oceniać zawartości po opakowaniu, ale to było silniejsze ode mnie. Okładka wydała mi się taka jakaś mroczna. Dopiero jakiś czas później, na tym samym portalu zaproszono do rozmowy właśnie autorkę tej powieści i… wtedy się zaczęło. Biegałam po księgarniach i chciałam koniecznie już mieć tę książkę. Nawet nie zdajesz sobie sprawy jak bardzo się cieszyłam gdy książka wreszcie znalazła się w moim posiadaniu. Ale nie myśl sobie, że od razu zaczęłam ją czytać. Musiała cierpliwie poczekać na swoją kolej.

Bardzo ciężko mi ustalić gatunek literacki tej powieści. Wydawca (a może i sama autorka – tego niestety nie wiem) na okładce umieścił informację, że jest to dramat sensacyjny. No owszem
z tym się zgodzę. Ale oprócz sensacji znajdziesz tutaj bardzo sporą dawkę miłości. Miłości szczerej, pięknej, młodzieńczej, bezinteresownej no i tej aż po grób.

Książka składa się dwóch części. W pierwszej poznajemy głównych bohaterów: Krzysztofa, Katarzynę, Małgorzatę, Łukasza – Lukasa oraz ich rodziców. Tu bohaterowie są młodzi i mają młodzieńcze problemy. A wiesz jak ta cała historia się zaczyna? Ona – Kaśka biega po parku, przewraca się i w tym momencie pojawia się On – Krzysiek. Rycerz na stalowym rumaku
a konkretnie na rowerze. Pomaga jej wstać, jedno spojrzenie i… bach. Banalnie nie? Nic bardziej mylnego. Otóż los bywa przewrotny. Kiedy myślimy, że bohaterowie już chwycili przysłowiowo Pana Boga za nogi… trach. Los szykuje niespodziankę i to taką że idzie im w pięty. Losy bohaterów przeplatają się ze sobą – nie zawsze w tym pozytywnym kontekście. Akcja drugiej części dzieje się trzynaście lat później. Tutaj poznajemy już dorosłych bohaterów z przeszłością, która depcze im po piętach. Intrygujące prawda? Uwierz mi w życiu bohaterów los gra w swoją własną grę i plącze ich życie dobitnie.

Nie będę zagłębiać się w szczegóły powieści ani w dokładne ich losy. Bo gdybym to zrobiła pewnie nie chciałabyś po tę pozycję sięgnąć. A naprawdę warto.

Książka została napisana bardzo prostym i przystępnym językiem. Wciąga od pierwszych stron
i uzależnia do końca. Mimo iż akcja toczy się szybko, historia zawarta w książce nie nudzi. Wręcz przeciwnie. Cały czas łaknie się jej więcej i więcej.

Kiedy dotarłam do ostatniej strony z mojego gardła wydobył się jęk rozpaczy, że to już koniec. No i jak wspominałam na początku brakło mi słów i tchu. Na szczęście jest światełko w tunelu. Wiosną ukaże się kontynuacja „Zakrętów losu”. Muszę przyznać, że nie mogę się doczekać aby poznać dalsze losy bohaterów.

Espi musisz ją przeczytać. Musisz poznać ich losy i na własnej skórze przekonać się co autorka potrafi zrobić z człowiekiem po jej przeczytaniu. Tyle emocji. Tyle miłości, namiętności
i nienawiści. A bonusem w tej książce jest play lista z podziałem na rozdziały. Możesz czytać
i słuchać muzyki dokładnie takiej jaką słuchała autorka gdy pisała powieść. A muszę przyznać, że to same wielkie przeboje. Niektóre sprawiły, że miałam gęsią skórkę.

No dobra, to się trochę rozpisałam. Mam nadzieję, że nie zanudziłam Cię zbytnio tym listem. Pozdrawiam Cię cieplutko i jeszcze raz polecam „Zakręty losu”. Bo w życiu każdego takie zakręty losu zdarzają się w najmniej oczekiwanych momentach.

Archer


7 komentarzy:

  1. teraz mnie zatkało...
    dziękuję to zbyt prozaiczne, ale właśnie to chcę uczynić
    dla takich recenzji warto ślepnąć przy ekranie komputera:)
    Barrrrdzo się cieszę, barrrdzo:)
    Szacun i ukłon!

    OdpowiedzUsuń
  2. przestań bo się popłakałam normalnie :) napisanie recenzji w formie listu jakoś bardziej do mnie przemówiło aniżeli takiej tradycyjnej :) a poza tym nie możesz ślepnąć ja ci zabraniam :D i jestem pewna, że wiele osób się ze mną zgodzi :) ściskam i dziękuję

    OdpowiedzUsuń
  3. ja się zgadzam, Zakręty Losu są the best :D

    OdpowiedzUsuń
  4. ja na swoje zakręty czekam i na pewno te przeczytam...zaintrygowała mnie Pani ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. a ja jeszcze nie czytałam ... ale na pewno przeczytam, nie mam wyjścia. Musze się przekonać dlaczego tak dużo osób zachwyca się ta książką :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Fajna recenzja-Gratuluje Martuś : ))) :**

    OdpowiedzUsuń