Droga Tachykardio!
Od jakiegoś czasu, jak dobrze
wiesz przechodziłam zapaść czytelniczą. Pewnie jesteś ciekawa czym to się
objawiało? Otóż odrzucało mnie od czytania. Tak wiem, to niespotykane w
szczególności, że jestem molem książkowym i nie wyobrażam sobie dnia bez
czytania. Jednak dopadł mnie kryzys i odrzucało mnie od książek. Nie potrafiłam
przeczytać ani jednej strony. Aż w końcu stwierdziłam, że potrzebuję czegoś na
poprawę tego stanu. A co jest najlepsze na kryzys? Książka Janet Evanovich. I
tak pewnego wieczoru zasiadłam w ukochanym fotelu i zabrałam się za piątą już
część przygód Stephanie Plum czyli „Przybić piątkę”.
Nastają ciężkie czasy i jest
coraz mniej NS-ów do łapania. A co za tym idzie, Steph nie ma pieniędzy na
rachunki. Do złapania jest jeden NS który wcale nie ma zamiaru ułatwić Śliwce
zadania. A jak wiadomo Ona się nigdy nie poddaje. Chociażby miała rozwalić
drzwi łyżką do opon. Kiedy w końcu go dopada, ten wpłaca kaucję i… wprowadza
się do niej na kanapę. Dodatkowo żeby było ciekawiej (tak wiem ze Śliwką nigdy
nie jest nudno) ciocia Mabel prosi ją o pomoc w poszukiwaniu wujka Freda, który
zaginął kilka dni wcześniej. Oczywiście, żeby nie było, sprawa wcale nie jest
taka łatwa jaką się wydaje, że jest. Zamiast wujka, Stephanie znajduje zdjęcia
zwłok w czarnych workach na śmieci. No cóż, NS-ów brak więc nasza bohaterka
chwyta się innej dodatkowej pracy, przecież każdy grosz się przyda. I tak
zaczyna pomagać Komandosowi. A jak wiadomo to nie wróży niczego dobrego. Wręcz
przeciwnie, Stephanie Plum uzyskuje przydomek „bombowej łowczyni nagród”. Dosłownie.
Mało wrażeń? Mało! Benito Ramirez wychodzi z więzienia i postanawia zaprowadzić
Śliweczkę przed oblicze Pana. Chcesz więcej? Sorry o tym musisz przeczytać.
To się dzieje. Tachykardio uwierz
mi, tego właśnie potrzebowałam. Potrzebowałam znów dać się porwać przygodom
mojej ulubionej bohaterki Stephanie Plum. Nie mam pojęcia jak to robi Autorka,
ale za każdym razem wciągam się w świat Grajdoła. No i oczywiście standardowo
nie mogę się nudzić. Bo ze Śliwką nie da się nudzić. O co to, to nie. Tym razem
„przygody” Steph są niebezpieczne. Bo nie oszukujmy się, skoro rewolwer opuścił
słoik z ciastkami to znaczy, że coś się dzieje. A wierz mi nie jest spokojnie.
Z tarapatów jak zwykle wyciąga ją Komandos , a wspiera Lula oraz niezastąpiona
babcia Mazurowa.
Tym razem w tej części jest sporo
o… prywatnym życiu Steph. Dotychczas na horyzoncie kręcił się tylko Morelli.
Jednak na scenę wkroczył także Komandos. Tak, dobrze widzisz. Ten Komandos
który zawsze wyciągał ją z tarapatów. No i żeby było jeszcze ciekawiej panna
Plum jest rozdarta między dwóch mężczyzn.
Jak widać ze Stephanie Plum
zawsze jest wesoło. Jestem ogromnie wdzięczna Autorce za to, że stworzyła ten
wspaniały cykl. Fajnie by było gdyby sfilmowano kolejne części serii. No i
oczywiście główną rolę także powinna zagrać Heighl. Polecam!
Pozdrawiam
Archer
muszę to przeczytać, u mnie też ostatnio niechęć i znużenie... ale oby do wiosny!!!
OdpowiedzUsuńOch tak ! Z Komandosem jest zabawnie :D Biedna ta Stephanie, taka niezdecydowana w jakim iść kierunku, a pobyt Babci wcale jej tego nie ułatwiał :) Ja już kończę i na dniach i u mnie ukaże się recenzja ;)
OdpowiedzUsuńU mnie ostatnio chroniczny brak czasu, ale co poradzić...
OdpowiedzUsuńzapraszam na kulturka-maialis.blogspot.com
Świetna recenzja,a serię uwielbiam ;)
OdpowiedzUsuńseria zbiera pozytywne recenzje
OdpowiedzUsuńsama jeszcze nie miałam okazji czytać książek
ale to nic
wszystko przede mną :)
Niechęć czytelnicza dopada czasem nawet największego mola :) Chociaż u mnie zazwyczaj jest to związane z brakiem czasem ot, co. Aha, i bardzo przyjemnie czyta się recenzje na tym blogu, są takie "inne"... :)
OdpowiedzUsuń