środa, 6 marca 2013

#236



Droga Tachykardio!

Od jakiegoś czasu, jak dobrze wiesz przechodziłam zapaść czytelniczą. Pewnie jesteś ciekawa czym to się objawiało? Otóż odrzucało mnie od czytania. Tak wiem, to niespotykane w szczególności, że jestem molem książkowym i nie wyobrażam sobie dnia bez czytania. Jednak dopadł mnie kryzys i odrzucało mnie od książek. Nie potrafiłam przeczytać ani jednej strony. Aż w końcu stwierdziłam, że potrzebuję czegoś na poprawę tego stanu. A co jest najlepsze na kryzys? Książka Janet Evanovich. I tak pewnego wieczoru zasiadłam w ukochanym fotelu i zabrałam się za piątą już część przygód Stephanie Plum czyli „Przybić piątkę”.

Nastają ciężkie czasy i jest coraz mniej NS-ów do łapania. A co za tym idzie, Steph nie ma pieniędzy na rachunki. Do złapania jest jeden NS który wcale nie ma zamiaru ułatwić Śliwce zadania. A jak wiadomo Ona się nigdy nie poddaje. Chociażby miała rozwalić drzwi łyżką do opon. Kiedy w końcu go dopada, ten wpłaca kaucję i… wprowadza się do niej na kanapę. Dodatkowo żeby było ciekawiej (tak wiem ze Śliwką nigdy nie jest nudno) ciocia Mabel prosi ją o pomoc w poszukiwaniu wujka Freda, który zaginął kilka dni wcześniej. Oczywiście, żeby nie było, sprawa wcale nie jest taka łatwa jaką się wydaje, że jest. Zamiast wujka, Stephanie znajduje zdjęcia zwłok w czarnych workach na śmieci. No cóż, NS-ów brak więc nasza bohaterka chwyta się innej dodatkowej pracy, przecież każdy grosz się przyda. I tak zaczyna pomagać Komandosowi. A jak wiadomo to nie wróży niczego dobrego. Wręcz przeciwnie, Stephanie Plum uzyskuje przydomek „bombowej łowczyni nagród”. Dosłownie. Mało wrażeń? Mało! Benito Ramirez wychodzi z więzienia i postanawia zaprowadzić Śliweczkę przed oblicze Pana. Chcesz więcej? Sorry o tym musisz przeczytać.

To się dzieje. Tachykardio uwierz mi, tego właśnie potrzebowałam. Potrzebowałam znów dać się porwać przygodom mojej ulubionej bohaterki Stephanie Plum. Nie mam pojęcia jak to robi Autorka, ale za każdym razem wciągam się w świat Grajdoła. No i oczywiście standardowo nie mogę się nudzić. Bo ze Śliwką nie da się nudzić. O co to, to nie. Tym razem „przygody” Steph są niebezpieczne. Bo nie oszukujmy się, skoro rewolwer opuścił słoik z ciastkami to znaczy, że coś się dzieje. A wierz mi nie jest spokojnie. Z tarapatów jak zwykle wyciąga ją Komandos , a wspiera Lula oraz niezastąpiona babcia Mazurowa.

Tym razem w tej części jest sporo o… prywatnym życiu Steph. Dotychczas na horyzoncie kręcił się tylko Morelli. Jednak na scenę wkroczył także Komandos. Tak, dobrze widzisz. Ten Komandos który zawsze wyciągał ją z tarapatów. No i żeby było jeszcze ciekawiej panna Plum jest rozdarta między dwóch mężczyzn.

Jak widać ze Stephanie Plum zawsze jest wesoło. Jestem ogromnie wdzięczna Autorce za to, że stworzyła ten wspaniały cykl. Fajnie by było gdyby sfilmowano kolejne części serii. No i oczywiście główną rolę także powinna zagrać Heighl. Polecam!

Pozdrawiam
Archer  

6 komentarzy:

  1. muszę to przeczytać, u mnie też ostatnio niechęć i znużenie... ale oby do wiosny!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Och tak ! Z Komandosem jest zabawnie :D Biedna ta Stephanie, taka niezdecydowana w jakim iść kierunku, a pobyt Babci wcale jej tego nie ułatwiał :) Ja już kończę i na dniach i u mnie ukaże się recenzja ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. U mnie ostatnio chroniczny brak czasu, ale co poradzić...

    zapraszam na kulturka-maialis.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetna recenzja,a serię uwielbiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. seria zbiera pozytywne recenzje
    sama jeszcze nie miałam okazji czytać książek
    ale to nic
    wszystko przede mną :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Niechęć czytelnicza dopada czasem nawet największego mola :) Chociaż u mnie zazwyczaj jest to związane z brakiem czasem ot, co. Aha, i bardzo przyjemnie czyta się recenzje na tym blogu, są takie "inne"... :)

    OdpowiedzUsuń