Od jakiegoś czasu odkrywam na nowo polską literaturę. Czasem zdarza mi się natrafić na całkowicie nieznane nazwisko. Jak wiadomo tych najbardziej znanych polskich pisarzy jest mnóstwo tak samo jak ich książek w księgarniach. Można śmiało stwierdzić, że półki uginają się
od ich pozycji. Ale co się dzieje z tymi mniej znanymi autorami? Z autorami których powieści nie zawsze stają bestsellerami jeszcze przed pojawieniem się książki w sklepach? Prawdę mówiąc to ich książki giną w lawinie autorów których nazwiska zna każdy. A szkoda, bo jest wiele książek na rynku które naprawdę warto przeczytać bo są dobre, tylko nie zauważone.
Książkę "Strzępy" Tomasza Kowaluk - Łukasiewicza znalazłam na stronie Wydawnictwa Novae Res. Wcześniej niestety nie "rzuciła" mi się nigdzie w oczy. A szkoda, bo gdyby tak było zostałaby już dawno przeczytana.
Książka rozpoczyna się dość nietypowym zdaniem "Pierwsze zdanie podobno jest najważniejsze." W sumie racja. Jednak jak dla mnie to nie jest całkowicie pierwsze zdanie powieści, które brzmi "Wściekłe psy ruszyły w trzewia". Czyż nie jest to fantastyczny wstęp? Głównego bohatera Marka Zarębę poznajemy na spotkaniu klasowym które odbywa się dwadzieścia lat po zakończeniu szkoły średniej. Dotychczas spokojne życie Marka zmieni się diametralnie właśnie podczas tego spotkania i po rozmowach z dawno niewidzianymi kolegami. Przeszłość o której tak
bardzo chciał zapomnieć powróci. Podczas spotkania wyjdzie na jaw, że ktoś z jego klasy donosił milicji w okresie PRL-u. Niestety tożsamość zdrajcy nie zostanie odkryta. Jednak wszelkie ślady będą prowadzić... do głównego bohatera. Marek chcąc udowodnić swoją niewinność postanawia na własną rękę poprowadzić śledztwo. Odnajduje uczestników tamtych wydarzeń i za wszelką cenę chce zdemaskować donosiciela. Czy mu się to uda? Jaką rolę w tym wszystkim odegrała Ewa Kaleta?
Historia opisana w książce toczy się dwutorowo. Mamy teraźniejszość w której Marek przeprowadza dekonspirację oraz przeszłość a konkretnie czasy szkoły średniej kiedy to niektórzy działali w podziemiu. Przyznaję, że to jest całkiem dobre posunięcie, gdyż pomaga w
rozwiązywaniu zagadki z przeszłości. Razem z Markiem staramy się poznać prawdę. A prawda? No właśnie. Czy nie jest czasem tak, że lepiej nie rozgrzebywać przeszłości. Przecież powinniśmy żyć teraźniejszością i na tym się skupiać a nie na tym co było. Wiem, że nie zawsze tak się da, ale trzeba próbować. Autor uświadamia nam jak niewiele potrzeba żeby przeszłość dopadła nas ze zdwojoną siłą w momencie kiedy tego absolutnie się nie spodziewamy.
Książkę czytało mi się z przyjemnością. Pewnie jednym z wielu powodów było to, że akcja rozgrywała się w moim ukochanym mieście Wrocławiu. To było niesamowite uczucie, kiedy podczas czytania książki zamykałam oczy i pod powiekami widziałam dokładnie te miejsca które opisywał Autor. Wielkim plusem jest także dokładne odzwierciedlenie lat osiemdziesiątych, tego jak wyglądała wtedy Polska oraz jej sytuacja społeczno - polityczna.
Książkę polecam każdemu. Nie tylko tym którzy podobnie jak bohater dwadzieścia lat temu kończyli szkołę średnią, ale także tym którzy chcą się dowiedzieć jak to było w połowie lat osiemdziesiątych prawie u schyłku PRL-u.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Pani Kamilii z Wydawnictwa Novae Res.
Z chęcią przeczytam. Tematyka wydaje się interesująca, podobnie jak recenzja. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńcieszę się, że się podoba :)
OdpowiedzUsuńJa też na pewno przeczytam.Bardzo interesująca recenzja. Też miałam kilka takich przypadków,że autor mało znany a książka świetna.
OdpowiedzUsuńMoże się skuszę ;] Niezłą recenzja to i ksiażka musi być znośna ;]
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Mol Książkowy
I ja ostatnio pokochałam wręcz polska literaturę, dlatego z chęcią poznam te pozycje.
OdpowiedzUsuń@AgnieszkaWawka - myślałam, że ja tak tylko mam :)
OdpowiedzUsuń@mol książkowy - :-) lejesz miód na moje serce
@Cyrysia - koniecznie :)
no no,,.. kolejna recenzja recenzja :) bardzo fajna :)
OdpowiedzUsuńmiło mi ogromnie, że się podoba :) ostatnio jakoś zmieniam styl z listowego na recenzyjno-recenzyjny jak na razie mi pasuje :) a za jakiś czas to się okaże :D
OdpowiedzUsuńKsiązka raczej nie dla mnie, ale recenzja ciekawa! Pozdrawiam serdecznie ;p
OdpowiedzUsuńRecenzja ciekawa i zachęcająca, ale jakoś nie kusi mnie teraz po nią sięgnąć ;)
OdpowiedzUsuńAż wstyd się przyznać, ale nie znam dzieł zbyt wielu polskich pisarzy - ledwie czytałam Sapkowskiego, Szymborską, Grocholę, autorów szkolnych lektur, czy na przykład teraz jestem w trakcie "Poczekajki", Katarzyny Michalak. Grono jest bardzo wąskie, pora je poszerzyć? Chyba tak. Jeśli tylko trafię na tę książkę, z pewnością ją przeczytam. Z tego co piszesz, zapowiada się ciekawie - tak jak Ty kocham Wrocław (głównie ze względu na fakt, że zawsze kiedy tam jestem świeci słońce :)), a i sama akcja na pierwszy rzut oka wydaje się być interesująca... Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuń@Cassiel - miło mi :)
OdpowiedzUsuń@Bujaczek - masz czas :)
@giffin - koniecznie trzeba to zmienić i to w najbliższym czasie bo dobrych książek Polskich Autorów jest mnóstwo :)