Bywają takie książki, których bohaterów uwielbiamy. Od pierwszej strony przypadają nam do gustu i razem z nimi przeżywamy przygody, wspieramy ich w każdym momencie, no po prostu ich lubimy. Jednak od czasu do czasu zdarzają się bohaterowie, którzy budzą w nas wściekłość. Nie oszukujmy się, książki pisze się także po to by wywoływały emocje i to nie tylko te pozytywne. I to właśnie te negatywne wzbudził we mnie główny bohater najnowszej powieści Danuty Noszczyńskiej pt: „Pod dwiema kosami czyli przedśmiertne zapiski Mariana Żywotnego”. Z Panią Danutą spotkałam się już drugi raz (no dobra, nie osobiście tylko na kartach powieści) i muszę przyznać, że to spotkanie było bardziej... hm... burzliwe. Podobnie jak przy pierwszej powieści – a konkretniej mam na myśli „Blondynka moralnego niepokoju” - ubaw miałam przedni, jednak częściej na prowadzenie wybiegała wściekłość na Mariana Żywotnego.
No dobrze to teraz szczegóły. Otóż Marian Żywotny postanawia spisać swoje dotychczasowe życie, a trzeba przyznać, że przeżył już 77 lat czyli wiadomo skąd w tytule dwie kosy. Marian chce pozostawić dla potomności historię swojego życia. Fakt, że na początku stwierdza, że pisanie dzienników i pamiętników to babskie zajęcie, jednak po krótkiej rozmowie z proboszczem zmienia zdanie. No i pewnie można by stwierdzić, że życie Marian to prowadzi nudne i monotonne. Otóż nie. W swoich zapiskach opisuje swoje biedne i niesprawiedliwe życie. Przede wszystkim to jak Bóg najpierw zsyła na niego dobro by potem dorzucić garść goryczki, bo przecież nie może być kolorowo. No i tak oto poznajemy jego życie. W rodzinnym domu nie było sielsko anielsko. Matka była dobrą kobietą, natomiast ojciec we wspomnieniach to pił, bił i nic nie robił. Według niego On zawsze we wszystkim był na końcu. Czuł się zaniedbany i opuszczony. Postanowił ożenić się z kobietą majętną i mądrą, która mu będą zazdrościć wszyscy mieszkańcy Mużynki – małej wioski, w której wszyscy się znają i wszystko o sobie wiedzą. I tak ożenił się z Apolonią, która urodziła mu piątkę dzieci - cztery córki i jednego syna. Przez całe życie Marian pracował jako elektryk, żarliwie modlił się do Boga o poprawę bytu i... był Panem i Władcą we własnym domu. Jednak przede wszystkim Marian był zazdrosny i zawistny. W jaki sposób to się objawiało, nie opowiem bo nie byłoby przyjemności z czytania.
Pani Danuta stworzyła fantastycznego bohatera który swoim zachowaniem i traktowaniem najbliższych doprowadzał mnie do szewskiej pasji. Normalnie bywały momenty, że chciałam tym Marianem solidnie potrząsnąć i wrzasnąć do słuchu. Podziwiam żonę Mariana, że od niego nie odeszła, bo czytając powieść wiedziałam, że życie z Marianem do łatwych nie należało. Charakter bohatera i jego bogobojność sprawiały, że ręce zaciskały mi się w pięści. A jeszcze kłamanie w żywe oczy. Normalnie wściekłość.
Książki Danuty Noszczyńskiej nie można zaliczyć do szybkich, łatwych i przyjemnych. Bardziej do takich które zapadają w pamięć a bohater potrafi napsuć krwi od pierwszej strony. Najlepsze w tym wszystkim jest to, że gdzieś wśród nas żyje taki właśnie Marian, który swoim zachowaniem potrafi zniechęcić do siebie każdego. Polecam!
Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Pani Lidki z Wydawnictwa SOL. Dziękuję
No dobrze to teraz szczegóły. Otóż Marian Żywotny postanawia spisać swoje dotychczasowe życie, a trzeba przyznać, że przeżył już 77 lat czyli wiadomo skąd w tytule dwie kosy. Marian chce pozostawić dla potomności historię swojego życia. Fakt, że na początku stwierdza, że pisanie dzienników i pamiętników to babskie zajęcie, jednak po krótkiej rozmowie z proboszczem zmienia zdanie. No i pewnie można by stwierdzić, że życie Marian to prowadzi nudne i monotonne. Otóż nie. W swoich zapiskach opisuje swoje biedne i niesprawiedliwe życie. Przede wszystkim to jak Bóg najpierw zsyła na niego dobro by potem dorzucić garść goryczki, bo przecież nie może być kolorowo. No i tak oto poznajemy jego życie. W rodzinnym domu nie było sielsko anielsko. Matka była dobrą kobietą, natomiast ojciec we wspomnieniach to pił, bił i nic nie robił. Według niego On zawsze we wszystkim był na końcu. Czuł się zaniedbany i opuszczony. Postanowił ożenić się z kobietą majętną i mądrą, która mu będą zazdrościć wszyscy mieszkańcy Mużynki – małej wioski, w której wszyscy się znają i wszystko o sobie wiedzą. I tak ożenił się z Apolonią, która urodziła mu piątkę dzieci - cztery córki i jednego syna. Przez całe życie Marian pracował jako elektryk, żarliwie modlił się do Boga o poprawę bytu i... był Panem i Władcą we własnym domu. Jednak przede wszystkim Marian był zazdrosny i zawistny. W jaki sposób to się objawiało, nie opowiem bo nie byłoby przyjemności z czytania.
Pani Danuta stworzyła fantastycznego bohatera który swoim zachowaniem i traktowaniem najbliższych doprowadzał mnie do szewskiej pasji. Normalnie bywały momenty, że chciałam tym Marianem solidnie potrząsnąć i wrzasnąć do słuchu. Podziwiam żonę Mariana, że od niego nie odeszła, bo czytając powieść wiedziałam, że życie z Marianem do łatwych nie należało. Charakter bohatera i jego bogobojność sprawiały, że ręce zaciskały mi się w pięści. A jeszcze kłamanie w żywe oczy. Normalnie wściekłość.
Książki Danuty Noszczyńskiej nie można zaliczyć do szybkich, łatwych i przyjemnych. Bardziej do takich które zapadają w pamięć a bohater potrafi napsuć krwi od pierwszej strony. Najlepsze w tym wszystkim jest to, że gdzieś wśród nas żyje taki właśnie Marian, który swoim zachowaniem potrafi zniechęcić do siebie każdego. Polecam!
Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Pani Lidki z Wydawnictwa SOL. Dziękuję
Książka na mojej liście już jakiś czas więc na pewno po takiej opinii sięgnę. Dziękuję za książkę otrzymałam.
OdpowiedzUsuńcieszę się :)
OdpowiedzUsuńJuż tyle pozytywnych recenzji słyszałam o tej książce, więc nie ma rady muszę ją nabyć.
OdpowiedzUsuńzawsze możemy się dogadać i pożyczę Ci książkę :)
OdpowiedzUsuńpo pierwsze, widzę u ciebie coraz więcej typowych recenzji, super:) listy są super ale takie teksty również. super. Ja sama z propozycji tej książki nie skorzystałam .. chyba powinnam żałować :D
OdpowiedzUsuńlejesz miód na moje serce :) dziękuję za uznanie :D a co do książki: to TAK POWINNAŚ żałować
OdpowiedzUsuńod jakiegoś czasu cierpliwie zagarniam książki Noszczyńskiej pod skrzydła skąd się tylko da, pewnie i tę kupię za jakiś czas
OdpowiedzUsuńJakoś nie mogę się do niej przekonać ;)
OdpowiedzUsuń@kasia.eire - a ja jakoś nie mogłam skojarzyć, że to ta Noszczyńska którą kiedyś czytałam ;)
OdpowiedzUsuń@Bujaczek - nie każdy lubi takie pozycje :)