

Czasem warto zamienić literaturę poważną typu sensacja, horrory czy też fantasy na coś lekkiego, łatwego i przyjemnego. Na coś co sprawi, że świat który nas otacza przestanie być szary i będziemy wierzyć, że mamy możliwość spełnienia swoich marzeń.
Barbara Delinsky podobnie jak Nora Roberts jest autorką romansów. Dziewiętnaście jej powieści znalazło się na liście bestsellerów New York Times'a. Właśnie udało mi się przeczytać, dzięki uprzejmości Wydawnictwa Mira, najnowszą powieść Autorki „Marzenia dla każdego”. Przeglądając tytuły książek, które wydała Pani Delinsky, wiem, że nie jest to nasze pierwsze spotkanie. Wcześniej udało mi się przeczytać powieść „Ogród marzeń”. Z tego co pamiętam – a czytałam tę powieść dość dawno – książka mi się bardzo podobała.
„Marzenia dla każdego” rozpoczyna się od dość niefortunnego spotkania na placu budowy głównych bohaterów Christine Gilette, która jest architektem wnętrz oraz Gideona Lowe, który jest szefem budowy i członkiem zarządu Crosslyn Rise. Mężczyźni – robotnicy – rozproszeni przez Chris która pojawia się pewnego dnia na placu budowy, chwilowo zapominają o pracy, przez co omal nie dochodzi do wypadku. Gideon całą złość wyładowuje na Christinie. Wściekłość niestety wzrasta w momencie, kiedy okazuje się, że to właśnie Chris zajmie się wykańczaniem domów. Czy taki początek nowej znajomości może sprawić, że dwójka ludzi się pokocha? Czy Chris będzie wstanie znów zaufać mężczyźnie? A co się stanie kiedy Gideon dowie się, że Chris ma nastoletnią córkę?
Książka "Marzenia dla każdego" to powieść która uświadamia nam, że nasze życie jest pełne pragnień i namiętności. W szczególności jeśli te uczucia są zakopane głęboko w nas. Pokazuje także, że kobieta samotnie wychowująca dziecko na pierwszym miejscu zawsze będzie stawiać dobro dziecka. O swoich pragnieniach będzie myśleć na końcu albo prawie wcale.
Barbara Delinsky potrafi, dokładnie tak samo jak Nora Roberts, wciągnąć czytelnika w swój świat, a konkretniej w świat swoich bohaterów. Pokazuje nie tylko to, że życie jest piękne, ale także, że warto walczyć o to co się kocha i w co się wierzy. Ktoś mi kiedyś powiedział, że powinniśmy marzyć o rzeczach wielkich, wtedy pozwoli nam to spełnić te najmniejsze. Powinniśmy walczyć o swoje marzenia. Bo może pewnego dnia, uda nam się spełnić wszystkie, co do jednego. Tego sobie i wszystkim życzę. A książkę polecam na nie tylko deszczowe popołudnie.
Za możliwość przeczytania tej książki dziękuję Pani Monice z Wydawnictwa Harlequin Mira.
Droga Tachykardio!
Powiedz mi proszę, czy o miłości to pięknie potrafią pisać tylko kobiety? Poezję z kobiet najpiękniej potrafiła pisać Maria Pawlikowska Jasnorzewska oraz Halina Poświatowska. Podobnie jest z literaturą. W świecie króluje Nora Roberts oraz Danielle Steel. Jednak jak dla mnie najpiękniej o miłości potrafią pisać mężczyźni. Na naszym podwórku zdecydowanie króluje Janusz Leon Wiśniewski. Natomiast niekwestionowanym królem miłosnych opowieści jest Nicholas Sparks. Jednak na chwilę obecną Pan Sparks ma rywala albo raczej konkurenta.
Richard Paul Evans jak napisali na stronie Wydawnictwa ZNAK - autor poruszających powieści, z których każda trafia na pierwsze miejsca amerykańskich list bestsellerów. Dzięki temu może spokojnie pogodzić pisanie z wychowywaniem piątki dzieci i angażowaniem się w działalność organizacji charytatywnych. Jest założycielem m.in. fundacji na rzecz dzieci zaniedbywanych.
„Kolory tamtego lata” to historia życia i miłości Elleny. Poznajemy ją pewnego dnia gdy leżąc na leżaku spotyka pewnego Amerykanina, który jest pisarzem. Przez całkowity przypadek opowiada mu swoją opowieść miłosną. Otóż Ellena to amerykanka, która zakochała się w przystojnym Włochu i razem z nim przyjechała do Jego ojczyzny. Konkretniej do Toskanii. Niestety po ślubie, mąż jest w ciągłych rozjazdach służbowych i opieka nad ich chorym na astmę synem spada na jej barki. Ellena - teraz Eliana – czuje się samotna i zamknięta w złotej klatce. Nie ma żadnej możliwości powrotu wraz z synem do Stanów. Eliana traci nadzieję, że jej życie się zmieni i znów zagości w nim miłość. Pewnego dnia do jednego ze skrzydeł domu w którym mieszka Eliana wprowadza się tajemniczy Amerykanin. Czy spotkanie przerodzi się w coś więcej aniżeli tylko zwykłą znajomość? Czy Elenie uda się wyrwać ze złotej klatki w którą zamknął ją mąż?
Książka wciąga od pierwszych stron, nie można się od niej oderwać. Czytając ja zastanawiałam się czy Autor faktycznie spotkał Ellen. To nie jest typowy romans, których pełno na półkach księgarni. To historia, która mogła wydarzyć się naprawdę. Bohaterowie są barwni, nie są sztywni no i co najważniejsze mają bogatą przeszłość.
Największym plusem jest sceneria w której rozgrywa się historia miłosna Eliany. Toskania, to piękny rejon Włoch który kusi swoimi winnicami i włoskimi daniami. Czasami zamykałam oczy i pod powiekami widziałam wąskie uliczki miasteczka, a na języku czułam smak czerwonego wina i potraw, które szykowała główna bohaterka. Normalnie zamarzyła mi się Toskania i włoskie klimaty.
Książka bardzo mi się spodobała i myślę, że Tobie także przypadnie do gustu. Jest w sam raz na wakacje. Wystarczy jedno popołudnie i będzie po książce, znaczy się skończysz ją czytać. Mnie wystarczyło ok. 6 godzin by ją „połknąć”. Bo jej nie da się odłożyć na dłużej niż na pięć minut. Teraz będę szukać innych pozycji Evans’a. Muszę przyznać, że przekonał mnie do siebie.
Pozdrawiam serdecznie
Archer
P.S.
Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa Znak Literanova
Czasem powstają wiersze. Czasem to tylko zbitek słów które coś mówią, mają jakieś przesłanie. Niekiedy to tylko przekaz tego co siedzi gdzieś tam we mnie.
Czasem lubię się tym podzielić. Nie wiem czy dobrze. Czy można wyleczyć się z ekshibicjonizmu? I nie mam tu na myśli pokazywania gołego ciała pod płaszczem ;-) Tylko tego drugiego ekshibicjonizmu, psychicznego, dogłębnego. Po prostu roztrzaskanej duszy.
Drogi Amok!
Ostatnimi czasy zdarzało mi się czytać książki, które wciągały od pierwszej strony. Książki które czytało się w oka mgnieniu. Jednak książka o której teraz chcę ci opowiedzieć do takich niestety się nie zaliczała. Chożała do tych łatwych i przyjemnych. Nie oznacza to jednak, że w pewnym momencie powieść mnie nie wciągnęła. Bo tak nie było. Potrzebowałam „wytchnienia”. Posłuchaj o czym była książka.
Do powieści Clare Clark „Wielki smród” podchodziłam z wielkim dystansem. Nie miałam pojęcia czego mogę się spodziewać. W sieci wygrzebałam tylko podstawowe informacje o czym jest powieść. I tak naprawdę wiele się z tego nie dowiedziałam. Kiedy wzięłam książkę do ręki, usiadłam w swoim ulubionym fotelu, wiedziałam, że czeka mnie podróż. Nie wiedziałam jednak, jak ta podróż będzie przebiegać.
Akcja książki rozgrywa się w Londynie, w większej części pod stolicą a konkretniej w systemie kanalizacji. No dobra żeby było prościej w kanałach które ciągną się pod miastem. W kraju panuje smród, brud i ubóstwo. Tamiza jest jednym wielkim ściekiem. Ludzie mdleją, miasto dopada cholera, która zbiera swoje żniwo. System kanalizacyjny daje wiele do życzenia. Tam właśnie poznajemy Williama May’a który jest mierniczym pracującym w Metropolitan Board od Works. Jego zadaniem jest sprawdzenie wydajności oraz zmierzenie kanałów. Przemierza kilometry podziemnych tuneli sprawdzając ich jakość. Przebywając w kanałach daje o sobie znać jego przeszłość i traumatyczne przeżycia na Krymie. Oprócz Williama w kanałach można też spotkać Tom’a Długorękiego który jest szperaczem utrzymującym się ze sprzedaży szczurów, które są zabijane podczas nielegalnych rozrywek. Pewnego dnia, właśnie w kanałach, dochodzi do spotkania Williama z Tom’em. Jaki był finał tego spotkania będziesz musiał dowiedzieć się sam.
Mimo iż w książce mamy morderstwo, to samo śledztwo nie jest na pierwszym planie. Całą zagadkę morderstwa w które mimochodem zaplątany był William i Tom rozwiązuje dopiero pod koniec, adwokat Williama Sydney Rose.
Muszę przyznać, że autorka bardzo sugestywnie przekazuje obraz jaki był Londyn podczas wielkiej rewolucji przemysłowej. Dokładny opis podziemnych tuneli czasem sprawiał, że moja wyobraźnia szalała i podsuwała realne obrazy. Bywały momenty, że odkładałam z obrzydzeniem książkę na bok. Jednak po chwili brałam się w garść i czytałam dalej.
Po przeczytaniu książki Clare Clark cieszę się, że żyję w czasach gdzie nie ma problemów z kanalizacją, higieną osobistą, a rzeki i jeziora są czyste. Muszę przyznać, że książka „Wielki smród” jest bardzo realna i nie daje o sobie zapomnieć tak szybko.
Pozdrawiam
Archer
& najmłodsi czytelnicy spotkają się z bohaterami bajek,
& osoby niewidome i niedowidzące sprawdzą jak rynek książki wychodzi na przeciw ich potrzebom czytelniczym,
& uczniowie wezmą udział w warsztatach przygotowanych przez pracowników naukowych Uniwersytetu Śląskiego,
& redaktorzy, tłumacze, ilustratorzy, pisarze, poeci i wydawcy uczestniczyć będą w giełdzie pracy
& miłośnicy „książki z duszą” spotkają się z antykwariuszami i ich zbiorami,
& mieszkańcy regionu będą mogli włączyć swoje rodzinne pamiątki w zbiory Śląskiej Biblioteki Cyfrowej.