Wszędzie ostatnio głośno o debiutującej
autorce Annie Ficner – Ogonowskiej oraz o Jej debiutanckiej powieści „Alibi na
szczęście“. Przyznaję, że książkę zakupiłam w momencie, gdy pojawiła się w
księgarniach. Jednak wolałam spokojnie poczekać aż minie wielki szał i samej przekonać
się czy wszystkie „Ochy i achy“ są zasłużone.
Główną bohaterką powieści jest Hania.
Poznajemy ją w momencie swojego urlopu nad morzem. Spędza go u swojej dobrej
znajomej Pani Irenki. Hania nad morze przyjeżdża od lat, jest to miejsce, w
którym może spokojnie pomyśleć i się wyciszyć. Na co dzień jest nauczycielką języka
polskiego w jednym z warszawskich liceów. Przyjaźni się z Dominiką,
dziewczyną z temperamentem i to, co w głowie to na języku. Gdyby nie
Dominika, jej przyjaciółka i prawie siostra, Hania dawno popadłaby w depresję.
Pewnego dnia w życiu Hani pojawia się przystojny architekt Mikołaj. Wszystko byłoby
w porządku, gdyby nie przeszłość Hanki, która nie pozwala dziewczynie otworzyć się
na miłość. Mikołaj się nie poddaje i chce zbliżyć się do dziewczyny. Czy mu to
się uda? Czy Hania w końcu pozbędzie się swojego alibi do szczęścia? Czy w
końcu miłość wygra ze strachem a Mikołaj wykaże się anielską cierpliwością przy
„zdobywaniu“ Hani?
Sceptycznie podchodziłam do tej powieści.
Ale to pewnie przez te wszystkie zachwyty i raczej pozytywne recenzje,
znajdywane w internecie. Bo przecież skoro same pozytywy to pewnie jest tutaj
„pies pogrzebany“. I co? I nie ma. Faktycznie książka zachwyca. Jest to jak dla
mnie bardzo udany debiut. No dobra, czasem główna bohaterka doprowadzała mnie
do białej gorączki. Miałam wielką ochotę nią wstrząsnąć i powiedzieć żeby wzięła
się w garść i zaczęła żyć. Bo jak tak dalej pójdzie, życie jej przecieknie między
palcami. Podziwiałam Mikołaja za jego upór. Za to, że nie poddawał się i chciał
za wszelką cenę zniszczyć mur, którym otoczyła się Hania.
Trzeba zwrócić jeszcze uwagę na bohaterów drugoplanowych.
Trzeba przyznać, że bez nich historia byłaby mało barwna. Najbardziej przypadła
mi do gustu Zuzia, wnuczka Pani Irenki. Takie żywe dziecko to skarb. Nie można jeszcze
zapomnieć o Dominice. Ta dziewczyna to istny żywioł i dzięki swojemu temperamentowi
i niewyparzonemu językowi nadaje powieści lekkiego smaczku. No i nie możemy zapomnieć,
że wspiera i wyciąga z dołka główną bohaterkę. Taka przyjaciółka to skarb.
Mimo swojej objętości, książkę czyta się dość
sprawnie. Wciąga od pierwszych stron. Od samego początku jesteśmy ciekawi, jaką
to tragiczną przeszłość ukrywa przed Mikołajem, Hania. Co takiego wydarzyło się
w jej życiu, że nie może otworzyć się na miłość i uczucie? Książka pokazuje, że
w naszym życiu miłość jest najważniejsza, że ona nadaje mu sens. Mimo iż przeżyliśmy
tragedię trzeba żyć dalej, bo życie jest za krótkie na rozpamiętywanie przeszłości.
Polecam!
Ja też tak mam, że jak o jakiejś książce jest bardzo głośno to mnie trochę odrzuca i wolę poczekać aż sprawa przycichnie. Fragmenty "Alibi na szczęście" czytałam w "Imperium kobiet" i bardzo mi się spodobały. twoja recenzja przekonała mnie już całkowicie i na bank sięgnę po ten debiut:)
OdpowiedzUsuńlubię być przekonująca :)
UsuńMam ją od dawna w planach. Niestety pieniędzy brak, żeby mieć ją na swojej półce. Ale ale! Marzenie się w końcu spełni, bo widzę, że książkę naprawdę warto przeczytać ;)
OdpowiedzUsuńzawsze pozostaje biblioteka albo dogadać się z kimś kto ma i pożyczy :)
UsuńBardzo ładna okładka, no i tematyka taka życiowa. Może kiedyś się skuszę :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńJa spotkałam się z jedną opinią, która choć była pozytywna to bez ochów, achów i zachwytów. Jej autorka prawie miała pretensje do innych, którzy się nią zachwycali.
OdpowiedzUsuńJa myślę, ze książka mi się spodoba, bo sam opis bardzo mnie zainteresował, poza tym od książki nie oczekuję aspiracji Noblowskich tylko przyjemności, więc chyba spełni moje oczekiwania :)
... tyle, że jej jeszcze nie mam :p
jak wspomniałam wyżej zawsze można się z kimś dogadać kto pożyczy albo wybrać do biblioteki...
Usuńnie wiem czy u mnie są ochy i achy wiem, że główna bohaterka doprowadzała mnie do szewskiej pasji i miałam ochotę trzepnąć ją w łeb na opamiętanie
Mnie także bardzo zaciekawiła ta książka, gdyż ogólnie spotkałam się z samymi pozytywnymi jej recenzjami. Ty również wyrażasz się o niej bardzo pochlebnie, więc myślę, że mogę bez obaw po nią sięgnąć i przeczytać.
OdpowiedzUsuńjak ją dorwiesz czekam na opinię :)
UsuńWidziałam tę książkę ostatnio w księgarni, miałam ją w ręce i zastanawiałam się nad jej kupnem, ale w końcu wybrałam coś innego.
OdpowiedzUsuńNo nic, może nadarzy się inna okazja do sięgnięcia po tę książkę.
Pozdrawiam :)
objętość może odstraszać, polecam
UsuńKusi mnie ta książka, bardzo się cieszę, że tak dla odmiany, to polska autorka zbiera laury zachwytu :) Trzeba wspierać naszych ;)
OdpowiedzUsuńoczywiście, że trzeba dlatego ostatnio czytam głównie polską literaturę :)
UsuńKsiążka zbiera coraz więcej pozytywnych recenzji. To musi o czymś świadczyć :)
OdpowiedzUsuńwarto po nią sięgnąć :)
UsuńJak polecasz, to mogę polecać klientkom :)
OdpowiedzUsuńmożesz :)
UsuńDo tej pory dość obojętnie przechodziłam koło tej książki, ale muszę przyznać, że Twoja recenzja mnie bardzo zaciekawiła. Bardzo jestem ciekawa co też skrywała Hania. Muszę przeczytać!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
koniecznie przeczytaj i daj znać co o niej sądzisz :)
UsuńMimo kilku pozytywnych recenzji wciąż waham się czy sięgnąć po tą książkę :)
OdpowiedzUsuńwszystko zależne od tego kto co lubi :)
UsuńKsiążka czeka na półce :D a główna bohaterka to mi kogoś przypomina. Nie wiesz przypadkiem kogo ?????
OdpowiedzUsuńAch... Powiem Ci, że na początku to ja miałam straszne obawy co do niej i trochę u mnie przeczekała... No i ilość stron mnie jakoś tak przerażała. Jednak gdy zaczęłam czytać - przepadłam :D
OdpowiedzUsuń