piątek, 6 stycznia 2012

#159

Dlaczego lubię czytać kryminały?

Hm… to dosyć trudne pytanie, nie wiem czy jestem wstanie na nie odpowiedzieć. Ale cóż, spróbuję.

Molem książkowym jestem od najmłodszych lat. W sumie mogę śmiało powiedzieć, że pasję czytania odziedziczyłam po moim tacie, który czytał wszędzie gdzie się dało. Więc od momentu ukończenia czterech lat gdy tylko nauczyłam się składać literki, zaczęłam czytać. Jak wiadomo w dzieciństwie czyta się książki dla najmłodszych. Potem się dorasta i typ literatury się zmienia. U mnie zmienił się na tę młodzieżową. Sensację i kryminały omijałam z daleka. Powód? A po co sobie spaczać umysł jakimiś morderstwami, zagadkami detektywistycznymi. Tak, w końcu zdanie zmieniłam. Zaczęłam jednak od sensacji Joanny Chmielewskiej. Oczywiście jeśli można to typową sensacją nazwać. Przecież każdy wie, że powieści Chmielewskiej są zakrapiane mega dawką humoru. Dlatego wyśmienicie się je czyta. Pamiętam, że byłam wtedy w podstawówce. Odwiedziłam moją koleżankę z klasy, która poleciła mi wtedy pierwszą powieść Chmielewskiej, słowami: „Jeśli chcesz zacząć czytać Chmielewską zacznij od „LESIA”, tylko nie czytaj książki na łóżku bo ja ci gwarantuję, że z tego łóżka spadniesz”. I co? Przeczytałam, uśmiałam się jak norka i zakochałam się tym klimacie. Kiedy skończyła się podstawówka znów zmieniły się gusta czytelnicze. Pamiętam, że był to okres kiedy wszyscy zachwycali się Coelho „Alchemik”. Oczywiście ja też. Ale, kurczę czułam niedosyt. Moja koleżanka z podwórka zachwycała się Agathą Christie. Namawiała mnie żebym się zabrała za Jej książki. Oczywiście, byłam głucha na te prośby. Bo przecież po co sobie spaczać umysł morderstwami itd. Itp. Jednak przyszedł taki moment, że będąc w szkolnej bibliotece natknęłam się na „Dziesięciu małych murzynków”. Zaintrygował mnie tytuł i… treść. Kiedy dotarłam do końca wiedziałam, wiedziałam, że to jest to co tygryski lubią najbardziej: zagadki kryminalne. Odnajdywanie mordercy. Trzeba przyznać, że Agatha Christie w myleniu tropów, podejrzanych była wyśmienita. Nie wiem czy na chwilę obecną jest ktoś to jej dorównuje.

Wracając do tematu a konkretnie odpowiedzi na pytanie zadane na samym początku. Otóż kryminał – trzeba zaznaczyć dobry kryminał – potrafi wciągnąć czytelnika w swój świat. W świat odnajdywania przestępcy, motywu, a co za tym idzie poszlak. Przecież na samym początku kryminału nie można powiedzieć kto zabił, bo wtedy nie byłoby tej frajdy czytania i wraz z głównym bohaterem rozwiązywania kryminalnej zagadki. A tak podczas przewracania kolejnych stron rodzi się plan i milion pytań kto zabił? Dlaczego? Jakie są poszlaki? Kryminały mają to do siebie, że wysilają nasze szare komórki. Każą nam myśleć. Razem z głównym bohaterem doszukiwać się prawdy. A przecież każdy w końcu chce wiedzieć kto, jak i dlaczego. A najlepiej jest wtedy, kiedy my – czytelnicy, zakładamy że ktoś zupełnie inny stoi za zbrodnią, a na końcu okazuje się, że absolutnie nie mieliśmy rację. Zostaliśmy wystrychnięci na dudka. Autor śmieje się z nas i zaciera ręce z radości, że wyprowadził nas w pole. Wtedy wiadomo, że to dobry kryminał. No chyba, że się mylę?

Notka bierze udział w konkursie SZwB

3 komentarze:

  1. Popieram w 100% ja swoją przygodę zaczęłam też od Chmielewskiej "Studni przodków" :)

    OdpowiedzUsuń
  2. ja zaczęłąm Chmielewską od "2/3 sukcesu", ale Lesio był zaraz potem :)
    gratuluję wygranej w konkursie !!

    OdpowiedzUsuń