Droga Sil!
Tym razem piszę list do Ciebie. Mam wielką nadzieję, że Espi się na mnie nie pogniewa. Dlaczego piszę do Ciebie? Bo masz to samo co ja. O czym mówię? Otóż, kiedy po raz pierwszy przeczytałam informację o książce, o której chcę ci teraz opowiedzieć, zakochałam się. A kiedy udało mi się nawiązać współpracę z Wydawnictwem które tę książkę wydało wiedziałam, że przygodę rozpocznę właśnie od tej książki?. Dlaczego? Zaraz Ci o tym opowiem. Usiądź wygodnie, zamknij oczy i słuchaj.
Książkę „Spalona róża” napisała Anna Walczak lat 14. Zdziwiona? Nie ty jedna. Myślę, że każdy po przeczytaniu tej książki nie będzie potrafił wyjść z podziwu, że tę książkę napisała nastolatka. Kiedy przeczytałam informację na okładce, że „Anna Walczak ma 14 lat, mieszka we Wrześni i jest uczennicą drugiej klasy gimnazjum” pomyślałam sobie, że to jakaś pomyłka. Od razu przypomniałam sobie o koleżance którą mam i która jest w podobnym wieku. Tak jakoś nie potrafiłam sobie wyobrazić tego, że osoba w tym wieku potrafi napisać książkę. No dobra, opowiadanie, rozprawkę w porządku można, ale książkę? Tak dojrzałą? Z takimi dialogami, opisami? Nie, to nie mieściło mi się w głowie. Wiem, że będąc w wieku Autorki coś tam popisywałam sobie do szuflady. Ale nigdy nie zastanawiałam się nad tym żeby to wydać i żeby to pokazać światu. Nie patrz tak na mnie, już nie będę Cię trzymać w niepewności. Już mówię o czym jest „Spalona róża”.
„Miłość wcale nie jest piękna. Nie w moim przypadku. Jest jak pokrzywa – parzy, gdy tylko ją dotkniesz. Jest jak róża. Piękna, z czerwonymi lub herbacianymi płatkami, ale gdy tylko dotkniesz jej łodygi, pokazuje swoją prawdziwą stronę. Ma kolce.” (str. 252) Myślisz pewnie, że to książka o pięknej miłości i z happy Endem? Cóż, po części. Miłość jest, ale nie tak piękna jak by się mogło wydawać. Głównymi bohaterami są Medison Carpen i Daniel Boogins. Obydwoje są swoimi całkowitymi przeciwieństwami. Medison pochodzi z rodziny rozbitej, gdy dziewczyna była młodsza Matka ucieka z wujkiem i zostawia córkę pod opieką ojca. Który do najczulszych się nie zalicza. Jest bita, poniżana, traktowana jak śmieć, ot nic nie znaczący człowiek. Daniel jest bogaty, pożądany przez kobiety, krętacz, drań, mieszkający w wielkim domu. Obydwoje nienawidzą się. Jednak pewnego dnia dochodzi do sytuacji gdzie zamieszkują pod jednym dachem. Okazuje się, że to właśnie Medison może pomóc Danielowi wyjść z kłopotu w który wpakował się na własne życzenie. Tylko tak naprawdę, to Medison zamieszkując u Daniela wchodzi w przysłowiową paszczę lwa. Bo przecież od młodzieńczych lat się nienawidzą. On jej nie szanuje, znęca się psychicznie, wykorzystuje jej słabość. Czy tych dwoje może się pokochać i uwierzyć w miłość? Czy przysłowie, że przeciwieństwa się przyciągają w tym wypadku może się sprawdzić? Tego Ci nie muszę mówić, bo przecież ty już to wiesz.
Muszę przyznać, że jestem pod ogromnym wrażeniem. Czego? Tego, że Autorka mimo tak młodego wieku poruszyła dość ciężki temat jakim jest fizyczne oraz psychiczne znęcanie się nad drugim człowiekiem. Czytając książkę zastanawiałam się skąd tak młoda Autorka może tyle wiedzieć? Pewnie mi zaraz powiesz: to przecież fikcja literacka. No dobrze wiem, ale jakieś informacje trzeba mieć. Podobał mi się portret głównych bohaterów. Przyznaję, że demoniczny Daniel miał w sobie to coś. Natomiast czasem bywało tak, że miałam ochotę potrząsnąć Medison i nagadać jej do słuchu. Niektóre zachowania doprowadzały mnie do szewskiej pasji. Co chwila prychałam co sprawiało, że moja mama patrzyła na mnie dość podejrzanie.
Książkę czyta się bardzo szybko. Wciąga od pierwszych stron i nie pozwala na nudę. Znajdziemy tutaj odrobinę miłości, ciutkę sensacji oraz kapkę tragedii wymieszaną z emocjami których autorka nam nie szczędzi. I właśnie z tych składników powstała całkiem niezła książka. Książka która uświadamia, że pisać można w każdym wieku. Liczę, że nie jest to ostatnia pozycja tej autorki i niebawem będzie można przeczytać kolejny bestseller.
P.S.
Za książkę dziękuję bardzo serdecznie Wydawnictwu Novae Res.
Nawet nie wiesz, jak ja uwielbiam podczytywać Twoje listy! Są po prostu genialne. A na książkę nabrałam jeszcze większą ochotę :)
OdpowiedzUsuńEspi się nie gniewa za takie rzeczy :)p
OdpowiedzUsuńW kolejce jestem po tę książeczkę :D
Ja jestem pełna podziwu dla autorki. Trzymam za nią kciuki i mam wielka nadzieję, że Jej talent rozkwitnie :)
OdpowiedzUsuńno no no, już wiem dlaczego pisałaś że piszesz niespodziankę. Jakoś mi do głowy nie przyszło, że napiszesz list DO MNIE. Jestem w szoku, szczerze. :). List jak zawsze super, chylę czoła. Zawsze mi się podoba jak piszesz te swoje liściki i niezmiernie się cieszę, że ten jeden zaadresowałaś do mnie :). Co do książki to moją opinię znasz, right? :)
OdpowiedzUsuńKsiążka fajna, chociaż czegoś mi w niej brakowało, żeby dać piątkę... Pewnie za bardzo przypominała mi ona blogowe opowiadania pisane przez osoby w jej wieku.
OdpowiedzUsuńwiesz co...trochę mi się smutno zrobiło. bo to wszystko jest takie prawdziwe. Niebawem przeczytam, a Ta będzie na drugim miejscu w kolejce :*
OdpowiedzUsuńLena chyba masz racje. Do tego kulawe dialogi. No ale to 14-latka. I tak było dobrze
OdpowiedzUsuńNo i widzisz. Od dawna mam ochotę na nią, teraz mam jeszcze większą ;D Trzeba będzie sobie ją zamówić :)
OdpowiedzUsuńJeszcze nie zdążyłam przeczytać, ale zrobię to na pewno choćby z ciekawości. 14 lat to świetny, wczesny start. Dużo czasu na szlifowanie warsztatu.
OdpowiedzUsuń@Daria - cieszę się, że komuś się podobają :)
OdpowiedzUsuń@Espi - się wie :D
@Tajemnica - liczę, że niebawem coś nowego przeczytamy :)
@Sil - wiesz od tego są niespodzianki :) cieszę się, że mi się udało i tak znam Twoje zdanie
@Lena - ale i tak nie było źle, prawda?
@Tachykardia - przyślę ją po 15 do przeczytania
@Viconia - koniecznie
@Kaja_kicia - tylko żeby ten warsztat był dobrze doszlifowany
Ja ją przeczytam dzięki akcji Włóczykijka i już nie mogę się jej doczekać ;)
OdpowiedzUsuńwarto czekać :D
OdpowiedzUsuńŹle nie było ;)
OdpowiedzUsuń:)
OdpowiedzUsuńCzytałam już gdzieś o tej książce i recenzja nie była zbyt pochlebna. Tzn. fabuła ok. tylko ten wiek autorki był ponoć wyczuwalny w jej stylu. No nie wiem. Nie czytałam. Wiem jednak, że na pewno nie skreśliłam tej książki ze względu na wiek panny Anny. Bardzo, bardzo chciałabym ją przeczytać.
OdpowiedzUsuńWidzę, że ilość adresatów Twoich listów, Archer, wzrasta :)
oczywiście, że wzrasta :) nie znasz dnia ani godziny znaczy się pewnego dnia może też przeczytasz list skierowany do siebie :) a z książką możemy się jakoś dogadać ;)
OdpowiedzUsuńmuszę kiedyś po nią sięgnąć, tak z czystej ludzkiej ciekawości. obecnie totalnie czasu brak, ale nadejdzie ta chwila ;)
OdpowiedzUsuńkoniecznie :) polecam
OdpowiedzUsuń