poniedziałek, 18 kwietnia 2011

#074

Droga Espi!

Bycie uzależnioną od czytania to... wcale nie taka straszna rzecz jak by się mogło wydawać. Bo przecież możesz czytać wszędzie gdzie się da: w autobusie, w tramwaju, w pociągu, w wannie podczas kąpieli, podczas nudnych wykładów, w pracy (jeśli oczywiście masz taką możliwość i szef tego nie widzi), w ubikacji "podczas długiego posiedzenia", w ukochanym fotelu... Wszędzie. Dosłownie wszędzie. Jak dobrze wiesz jestem od czytania uzależniona i kiedy nie mam możliwości czytania książki która mnie pochłonęła to wtedy trafia mnie szlag no i nosi mnie. Tak było i tym razem. Ale od początku.

Nie będę milionowy raz powtarzać, że biorę udział w akcji Włóczykijka, bo przecież ty to wiesz już z moich wcześniejszych listów. Książkę o której zaraz Ci opowiem dostałam właśnie w ramach tej akcji.

"Pechowy fart" Andrzeja Klawitter to według jednego z portali literackich książka młodzieżowa. Hm... Ciężko mi się z tym nie zgodzić. Bohaterowie są licealistami oraz studentami. Jednak ja bym bardziej skłaniała się do nazwania ich młodymi osobami na progu życiowej drogi. Ale kurczę mi to zabrzmiało. Nie wiem skąd mi się to wzięło. Nieistotne.

Akcja całej powieści kręci się wokół napadu na biznesmena Ryszarda Bielika. Pan Ryszard zostaje nocą napadnięty przez dwóch młodzieńców, którzy kradną mu samochód oraz portfel w którym był kupon lotka. Kupon niestety pechowy, gdyż wart dziesięć milionów złotych.

Muszę przyznać, że cała akcja w połączeniu z bohaterami jest na prawdę pomysłowa. Gdyż tak na prawdę nie mamy tutaj jednego bohatera tylko kilku. Bo w tej powieści każdy odgrywa dużą rolę. W szczególności gdy chodzi o możliwość odzyskania pechowego kuponu. Bo widzisz, w końcu ten kupon nie ląduje na śmietniku wraz z portfelem wyrzuconym przez złodziei. Wpada w ręce przypadkowego chłopaka Waldka. No i tutaj zaczynają się pytania: czy oddać szczęśliwy kupon z szóstką właścicielowi, który już jest bogaty? czy może w podzięce sypnie groszem dla szczęśliwego znalazcy? a może nie oddawać kuponu tylko odebrać nagrodę? a może... Pytań jest mnóstwo jednak chętnych do pieniędzy jeszcze więcej. Więcej nie powiem. Chociaż tak na prawdę to wydawnictwo troszkę pojechało po bandzie i prawie "wydało" o czym jest powieść. Mówi ci coś hasło: kierowca zabił? Jeśli tak to wiesz o czym mówię.

Przyznam się szczerze, że początki z książką dla mnie były trudne. Nie potrafiłam przebrnąć przez początek. Dopiero po kilku stronach wciągnęłam się do tego stopnia, że będąc w pracy (a jak wiesz nie pracuję przysłowiowych 8h) czekałam żeby czas szybko minął bym mogła wrócić do domu i dokończyć powieść. Bohaterowie powieści są barwni i mają bardzo interesującą przeszłość, która ciągnie się za nimi jak przysłowiowy smród w gaciach. Niektórzy są całkiem sympatyczni i uczciwi, inni zachłanni na grubą kasę. Za informacją na okładce: "Autor porusza się po ciemnych i krętych dróżkach ludzkiego sumienia, aby w finale zaskoczyć Czytelnika niespodziewaną puentą". No i tu się zgodzę. Zakończenie zaskakuje do tego stopnia, że czuje się niedosyt. Przynajmniej ja czułam. W momencie dotarcia do trzech kropek które kończą powieść miałam ochotę na więcej. A może to dlatego, że polubiłam bohaterów, niektórym wybaczyłam część rzeczy które mieli za uszami. A może, że książka za szybko mi się przeczytała, nawet nie zauważyłam, że to już koniec.

Książka bardzo przypadła mi do gustu i z miłą chęcią przeczytam kolejne pozycje Pana Andrzeja.

Pozdrawiam
Archer

16 komentarzy:

  1. czemu to zrobiłaś? JUŻ CIĘ NIE LUBIĘ! Teraz będę musiała przeczytać tę książkę wredoto jedna :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Archer, rozwaliłaś mnie tym "długim posiedzeniem" ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. @Sil - i dobrze, że będziesz musiała przeczytać bo warto :)
    @Daria - miło mi :D o to chodziło

    OdpowiedzUsuń
  4. Zapowiada się ciekawa książka ;)
    Dobrze, że będę mogła ją przeczytać ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. książka ciekawa :) polecam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. przy obecnych kumulacjach w rmf fm, trzeba przeczytać, co nas może czekać w przypadku dużych wygranych ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. no tak, ale wygrywasz śląc sms i żadengo kuponu przy sobie nie nosisz ;-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja tak do końca nie wiem, ale czy to nie jest tak, że jak wygrasz w lotka, to musisz iść z kuponem do tego punktu sprzedaży, w którym go kupiłeś? Czyli jak ci znalazcy mieli zrealizować wygraną...? Uczepiłam się chyba, a pewnie to jest bez znaczenia ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Masz rację, Bellatriks, trzeba nagrodę odebrać tam gdzie się kupiło kupon chyba.
    Książka wydaje się niczego sobie. Może kiedyś...

    OdpowiedzUsuń
  11. 10 milionów??? no, ciężki orzech do zgryzienia. No ja to nie wiem, co bym zrobiła ;p kolejna zapisana pozycja do przeczytania dzieki Słońce:*

    OdpowiedzUsuń
  12. No i następna, po którą trzeba się ustawić :)

    OdpowiedzUsuń
  13. @Bellatriks - chyba masz rację :)
    @finkaa - nie kiedyś, tylko najszybciej jak się da
    @tachykardia - ja wiem co ja bym zrobiła z taką kasą :) kolejka książek rośnie prawda?
    @Viconia - koniecznie :D

    OdpowiedzUsuń
  14. Masz rację Archer. Chyba muszę się zapisać w końcu do biblioteki jakiejś.

    OdpowiedzUsuń
  15. to ty jeszcze nie jesteś do żadnej zapisana? koniecznie po świętach musisz nadrobić zaległości i to obowiązkowo :D

    OdpowiedzUsuń