

Wchodzi mi w nawyk pisanie do Ciebie. Lubię zasiąść przed komputerem, uruchomić Word’a i zapisać białą stronę czarnymi literkami. Uwielbiam przelewać na papier moje myśli. No bo przecież sam dobrze wiesz, że nie zawsze mamy możliwość porozmawiania. A jeśli chodzi o pisanie, to można zawsze i w każdej chwili. No dobra, nie marudzę i zaczynam swoją opowieść. Pewnie nie zdziwi Cię informacja, że chcę znów polecić kryminał? No przecież wspominałam, że ten gatunek literacki „tygryski lubią najbardziej”. Tak więc usiądź wygodnie, sięgnij po kubek z kawą i posłuchaj o „Dotyk zła” Alex Kava.
Autorkę poznałam rok temu. Jednak jest to moje pierwsze czytelnicze spotkanie. W zeszłym roku, na zaprzyjaźnionych blogach mogłam przeczytać recenzję książki „Kolekcjoner”. Od razu postanowiłam zapoznać się z twórczością Autorki. Jednak jak wiadomo od planów do realizacji długa droga. Nawet pożyczyłam egzemplarz od Tajemnicy. Jednak przeczytanie jakiejkolwiek książki musiało nabrać mocy urzędowej. Można by nawet powiedzieć, że w końcu nadszedł na nią czas o znaczy na powieść Alex Kavy i nie mam na myśli wcale „Kolekcjonera”. Zasiadłam w moim ukochanym fotelu, opatuliłam się kocem i zatopiłam się w śledztwie.
Powieść „Dotyk zła” rozpoczyna się spowiedzią mordercy Ronalda Jeffreys’a. Seryjny morderca zostaje skazany i stracony za morderstwa dziesięcioletnich chłopców. Kilka miesięcy po egzekucji, w miejscowości Platte City w Nebrasce młodzi ludzie natrafiają na zwłoki chłopca. Informują o tym fakcie szeryfa Nick’a Morelli. Po krótkich oględzinach okazuje się, że śmierć dziecka jest łudząco podobna do tych popełnionych przez Jeffreys’a. Jednak jak to możliwe skoro Jeffreys został stracony? Nick Morelli postanawia wezwać na pomoc agentkę FBI Maggie O’Dell. Maggie jest specjalistką od portretów psychologicznych seryjnych morderców. O’Dell wraz z Morellim odnajdują wiele nieścisłości i błędów które popełniono podczas śledztwa w sprawie Jeffreys’a. Natrafiają także na ślad mordercy. Jednak tak do końca Morelli nie jest przekonany do „typu” O’Dell. Niestety w międzyczasie dochodzi do kolejnej zbrodni. Morderca znów im się wymyka. Mieszkańcy miasteczka wpadają w panikę. Okazuje się, że dzieci nie są już bezpieczne. Czy szeryfowi i agentce FBI uda się złapać mordercę zanim popełni on kolejną zbrodnię?
Alex Kava napisała wyśmienity thriller psychologiczny, który czyta się na wdechu od pierwszej do ostatniej litery. Nie skłamię mówiąc, że od bardzo dawna nie czytałam czegoś co idealnie oddziaływało na moją wyobraźnię. Czytając książkę razem z Maggie starasz się rozwiązać zagadkę tajemniczego mordercy. Jesteś ciekaw czy wszystkie ślady prowadzą właśnie do tej osoby. Bywa jednak, że twoje domysły są zupełnie niedorzeczne. Ale się nie przejmuj i tak na końcu wyjdzie na to jak przewidywałeś. To znaczy, wyszło na moje, bo obstawiałam dokładnie tak samo jak O’Dell.
Autorka poruszyła w książce dość istotny temat porwania dzieci. Fakt, że nie często zdarzają się takie sytuacje, ale przecież nigdy nic nie wiadomo co nas czeka. Kava przedstawiła problem nie tylko z punktu widzenia zrozpaczonych rodziców. Ukazała zachowanie i emocje mordercy, dla którego proces porwania i morderstwa to rytuał uwolnienia dzieci od zła.
Czy jest coś co mnie denerwowało w tej książce? Hm… chyba tak. Na pewno dość często powtarzające się zachowanie bohaterów, którzy mając problem z rękami wsadzali je do kieszeni. Nie wiem czemu ale automatycznie skojarzyło mi się to z powieściami Nory Roberts. Dlaczego? Ponieważ u Nory bohaterowie wsuwali kciuki za szlufki spodni. Takie tam małe skojarzenie. No i jeszcze jedno. Zawsze mnie zastanawia dlaczego w kryminałach pisanych kobiecą ręką jest wątek miłosny? A najczęściej wątek miłości niespełnionej. Czy to jest już standard?
Tak jak pisałam wcześniej wyobraźnia pracuje na najwyższych obrotach. Ale to dobrze, ponieważ nie masz czasu się nudzić. Z każdą kolejną stroną jesteś ciekawy kto morduje niewinne dzieci i zastanawiasz się czy szeryfowi i agentce FBI uda się złapać mordercę. A kiedy docierasz do ostatniej literki to żałujesz, że już koniec. Jednak jest nadzieja, ponieważ „Dotyk zła” to pierwsza część serii o agentce FBI Maggie O’Dell. Czyli jednym słowem to dopiero początek.
P.S.Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa Mira Harlequin
Drogi Piotrusiu Panie!
Wiesz, spodobało mi się pisanie do Ciebie listów. W szczególności, że podczas naszej dzisiejszej rozmowy wspominałeś, że kiedyś dużo czytałeś. Jednak ostatnio na czytanie masz zbyt mało czasu. Pomyślałam, że nadal będę Ci polecać książki a ty będziesz miał rozeznanie co warto przeczytać a co nie. Czy to pasuje? Ech… wiem, że tak. To co, zabieramy się za kolejną książkę? W takim razie uważaj: kolejny kryminał, tym razem szwedzki „Europa Blues” Arne Dahl.
Nie wiem dlaczego niektórym mężczyznom się wydaje, że kobiety nie czytają sensacji i kryminałów. Są przekonani, że to nie jest typ literatury dla kobiet. Wspominałam już kiedyś o tym, przy okazji recenzji innego kryminału. Otóż, kobiety uwielbiają „męską” literaturę, jeśli w ogóle o takiej możemy mówić. A jak to stwierdziła jedna z moich klientek z księgarni: kryminały najlepiej czyta się zimą. I wiesz co? Serio coś w tym jest. No dobrze już dobrze, nie przeciągam i zaczynam opowieść.
Arne Dahl, to pseudonim artystyczny Jana Arnalda, szwedzkiego pisarza, krytyka teatralnego i literaturoznawcy. Dahl napisał jedenaście książek – jest to cykl powieści kryminalnych o specjalnej jednostce szwedzkiej policji do walki z przestępstwami o zasięgu międzynarodowym, tzw. Drużynie A. i cztery powieści dla dzieci i młodzieży. – informacja Wydawnictwa z okładki książki.
Pewnego dnia, odurzony narkotykami grecki alfons ginie na terenie sztokholmskiego Skansenu. Zostaje brutalnie zeżarty przez rosomaki. Na początku wydawało się, że to zwykły przypadek, jednak podczas śledztwa, które prowadzi Drużyna A (nie myl ich proszę z tą drużyną z serialu amerykańskiego) wychodzi na jaw kilka istotnych szczegółów. Dwóch młodych chłopaków chce ukraść telefon pewnej kobiecie. Nie wiedzą (bo niby skąd) że dziewczyna potrafi się bronić. Jeden z nich ginie pod kołami rozpędzonego metra i pozostaje po nim niewiele. Ręka z trzymającym i dzwoniącym telefonem komórkowym… dziewczyny. Jest to istotny ślad w śledztwie. Okazuje się bowiem, że w tym samym czasie, kiedy rosomaki konsumowały greckiego alfonsa z ośrodka dla uchodźców znika osiem kobiet z Europy Wschodniej. To jednak nie koniec zagadek które muszą rozwiązać członkowie Drużyny A. Kolejnego wieczoru na żydowskim cmentarzu dochodzi do morderstwa. Ofiarą jest szanowany profesor. Kto chciał zabić niewinnego staruszka? Czy te wszystkie sprawy łączą się ze sobą w jakiś sposób? Czy zaginięcie prostytutek z Ukrainy ma coś wspólnego ze śmiercią emerytowanego profesora? Czy przeszłość może mieć wiele z tym wspólnego?
Kiedy zabierałam się za powieść nie miałam bladego pojęcia czego mogę się spodziewać. Kiedy przeczytałam pierwszą historię śmierci greckiego alfonsa, obawiałam się, że będzie to krwawy kryminał. I to taki w którym krew będzie lała się strumieniami. Hm… trup ściele się gęsto ale nie aż tak bardzo krwiście. Dahl ma niesamowity dar mieszania. No tak, bo inaczej nie można tego nazwać. Czemu? Otóż „zorganizował” kilka spraw. Mamy: greckiego alfonsa, prostytutki z Ukrainy, „przypadkowe” morderstwo w metrze, śmierć profesora na żydowskim cmentarzu. Na pierwszy rzut oka, sprawy które w żaden sposób nie mają ze sobą nic wspólnego. Bo co może łączyć zaginięcie prostytutek i śmierć szanowanego profesora, kandydata do Nagrody Nobla? A widzisz, tak się składa, że przeszłość łączy wszystkie te sprawy. I to nie taka bliska wiesz sprzed dekady, tylko ta sięgająca… II wojny światowej. Wszystkie zagadki są niestety trudne do rozwiązania. To znaczy dla nas, czytelników. Jednak nie dla Drużyny A. Przyznaję, że w Drużynie pracują naprawdę inteligentni policjanci, którzy nie zrażają się niepowodzeniami i drążą temat dopóki nie znajdą odpowiedzi na swoje pytania. Nawet gdyby mieli podróżować między Mediolanem, Odessą a Weimarem.
Nie będę bardziej Cię dręczyć, bo widzę jak przebierasz nogami z ciekawości. Książka wciąga od samego początku. Przemieli Cię, pomiesza zmysły i wyczerpie od natłoku informacji – mimo wszystko ściśle ze sobą powiązanych. Ale nie mam wcale na myśli tego, że czas spędzony z książką jest trudny, ciężki itd. Wręcz przeciwnie, myślę, że te wszystkie informacje, które na początku mogą się wydawać całkowicie zbędne, po czasie okażą się istotne. Kiedy czytałam tę książkę miałam wrażenie, że jestem na nią za głupia. Czemu? Myślę, że właśnie ten natłok przeszłości mnie przeraził i… oszalałam. Ale myślę, że tak właśnie miało być. Zakończenie Cię zaskoczy. I to tak bardzo, że nawet po zamknięciu książki nie będziesz mógł uwierzyć w to wszystko. Dahl to faktycznie mistrz kryminału.
I co zachęcony? Mam nadzieję że tak. Wiem jedno, po takiej dawce sensacji w wykonaniu tego szwedzkiego Autora czuję niedosyt. I chcę więcej i więcej. Na szczęście są jeszcze trzy inne pozycje Autora dostępne w księgarniach. Koniecznie muszę je przeczytać. Tylko, Piotrusiu czy mógłbyś wydłużyć dobę?
Pozdrawiam serdecznie
Archer
P.S.
Książkę miałam możliwość przeczytania dzięki Wydawnictwu MUZA
Drogi Piotrusiu Panie!
Przyjaźnimy się już jakiś czas a ja nawet nie mam pojęcia czy ty czytujesz książki? Jakoś nigdy nie poruszaliśmy tego tematu. Myślę, że czas najwyższy coś z tym zrobić. A ponieważ nasz kontakt jest tylko telefoniczny postanowiłam troszkę to zmienić i napisać do Ciebie ten oto list. Wiem, że czasem wygodniej o czymś porozmawiać, ale taka forma rozmowy to przecież też rozmowa. Czyż nie?
Wszystko zaczęło się pewnego październikowego dnia. Jak zwykle przybyłam do księgarni. Kiedy już się ogarnęłam zastałam moją koleżankę Joannę, trzymającą książkę. Wyraz twarzy koleżanki sprawił, że zaczęłam się zastanawiać co to za powieść dzierży w ręce. Na odpowiedź nie musiałam czekać długo. Otóż okazało się, że książka to „Ziarno prawdy” Zygmunta Miłoszewskiego. Nic mi to nie mówiło – niestety. Wtedy zostałam uświadomiona, że „Ziarno prawdy” to dalsze losy prokuratora Teodora Szackiego, znanego z powieści „Uwikłanie”. Joanna wyjaśniła, że jest to wyśmienity kryminał i zakochała się w stylu Miłoszewskiego i w samym Teodorze. No tak, skoro Joanna poleca to znaczy, że to jest naprawdę dobry kryminał. Po pierwszej wypłacie zaopatrzyłam się w swój egzemplarz „Uwikłania” i ustawiłam go na półce na później. W międzyczasie na blogu Kasia.eire dopadłam recenzję „Uwikłania” i… wiedziałam, że to „na później” musi nastąpić jak najszybciej. No i nastąpiło.
Kim jest Autor? Zygmunt Miłoszewski jest prozaikiem, autorem scenariuszy i publicystą. Zadebiutował w 2004 roku na łamach „Polityki”. W 2005 roku wydał powieść grozy „Domofon”. Jego najbardziej znana powieść, „Uwikłanie” (2007) została uhonorowana Nagrodą Wielkiego Kalibru na 5. Festiwalu Kryminału (i wcale się nie dziwię) W 2010 roku ukazała się w Stanach Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii, gdzie przyjęto ją entuzjastycznie. (wpis na okładce książki „Uwikłanie” W.A.B)
Pewnego dnia podczas kontrowersyjnej terapii ustawień zostaje zamordowany jeden z pacjentów. Sprawę otrzymuje prokurator Teodor Szacki. Jego zadaniem jest odnalezienie mordercy. Sprawa niby prosta: czterech podejrzanych, narzędzie zbrodni nadal tkwiące. Nic bardziej mylnego. Im dalej Szacki brnie w śledztwo, im bardziej grzebie w przeszłości tym więcej ma… zagadek do rozwiązania. Nic nie idzie tak jakby tego chciał. W dodatku wdaje się w „specyficzny” romans z dziennikarką Moniką. Na jak wychodzą tajemnice sprzed wielu lat. Czy Szackiemu uda się rozwiązać zagadkę śmierci pacjenta? Czy wśród podejrzanych jest ten który zabił? Dlaczego Szackiemu ktoś groził? O tym musisz przeczytać niestety sam.
Przyznaję, że kiedy zabierałam się za powieść nie miałam pojęcia co to jest terapia ustawień. Nadal do końca nie wiem, ale od czego jest wszechmocny Internet. Poszperałam trochę i znalazłam ten link: http://avita.org.pl/oferta/ustawienia_systemowe. Musisz się ze mną zgodzić, że to trochę kontrowersyjne.
Miłoszewski świetnie zagrał głównym bohaterem. Nie często spotykamy w polskich kryminałach prokuratora walczącego z całym światem przestępczym. Częściej mamy do czynienia z policjantem, detektywem. Dzięki Autorowi mamy możliwość przypatrzeć się pracy prokuratora od środka. Możemy sprawdzić jak wygląda współpraca policji i prokuratury podczas śledztwa. Bywały momenty w których główny bohater doprowadzał mnie do szewskiej pasji. Czasem miałam ochotę wstrząsnąć nim i powiedzieć do słuchu. A może oto właśnie Autorowi chodziło żeby główna postać wzbudzała tak silne emocje?
Jak już wspominałam na początku są dalsze losy Szackiego w książce „Ziarno prawdy”, która czeka na swoją kolej. I nie mam pojęcia kiedy przyjdzie jej czas, ale myślę, że będzie podobnie jak z „Uwikłaniem”. W pewnym momencie stwierdzę, że właśnie teraz znów chcę spotkać się z Szackim i tak zrobię.
A żeby bardziej zaostrzyć Ci apetyty powiem, że Jacek Bromski nakręcił film na podstawie książki Miłoszewskiego. Jednak o tym filmie to opowiem przy najbliższej okazji jak tylko zasiądę przed telewizorem i obejrzę go na DVD.
Wydawnictwo Otwarte przedstawia najnowszy tom przygód słynnego krakowskiego inwestygatora Kacpra Ryksa:
"Kacper Ryx i król alchemików"
Wydawało się, że po nobilitacji, ślubie z Janką i straceniu Samuela Zborowskiego Ryx może wreszcie odetchnąć i cieszyć się życiem. Nic bardziej mylnego. Przeszłość powraca w najmniej oczekiwanym momencie. Kacper musi po raz kolejny użyć swych inwestygatorskich talentów, by udaremnić spisek różokrzyżowców, odnaleźć księgę mistrza Twardowskiego, ocalić rodzinę i uniknąć śmierci.
Mariusz Wollny kocha historię i porywająco o niej opowiada. Pisze powieści i książki popularnonaukowe. Wiernych czytelników zyskał dzięki przygodom królewskiego inwestygatora opisanym w powieściach „Kacper Ryx”, „Kacper Ryx i król przeklęty” oraz „Kacper Ryx i tyran nienawistny”.
Mariusz Wollny postanowił przenieść świat z powieści do rzeczywistości i stworzył sklep „Kacper Ryx” w Kamienicy Hipolitów przy placu Mariackim 3 w Krakowie. Można w nim znaleźć przedmioty użytkowe z epoki: ozdoby, ceramikę, broń, biżuterię, stroje, zabawki, a nawet talizmany i amulety chroniące przed urokiem. Miłośnicy serii z pewnością znajdą w sklepie coś dla siebie.
Polecamy Państwu książkę "Kacper Ryx i król alchemików"
Wydawnictwo Otwarte
Kim jest autorka? Jak napisali na stronie Wydawnictwa ZNAK: „Młoda pisarka z Hawajów Spadkobiercami podbiła serca krytyki i czytelników. „San Francisco Chronicle" uznała ją za jedną z najlepszych książek roku, czytelniczki amerykańskiej edycji „Elle" doceniły swoją nagrodą, a w prywatnym rankingu najlepszych rzeczy roku Sofia Coppola umieściła Spadkobierców na pierwszym miejscu.” Chcesz wiedzieć co o niej myślę?
Matt King jest ojcem dwóch córek: starszej Alex i młodszej Scottie. Oprócz tego jest spadkobiercą wielkiej fortuny na Hawajach. Niestety nie wszystko jest takie jakie być powinno. Żona Matt’a Joanie uległa wypadkowi i leży w szpitalu w śpiączce. Jest sztucznie podtrzymywana przy życiu. Nie jest to jednak jedyny problem głównego bohatera. Oprócz tego najstarsza córka przechodzi okres buntu, a młodsza wdaje się całkowicie w tą starszą, sprawiając więcej problemów. W międzyczasie skrywane tajemnice wyjdą na jaw. Matt dowie się, że jego żona miała romans. Będzie próbował skontaktować się z kochankiem Joanie, by ten mógł się z nią pożegnać. Dodatkowo żona ustanowiła wytyczne, żeby nie podtrzymywać jej przy życiu w razie wypadku. Tak więc pożegnanie z ukochaną żoną i matką jest nieuniknione. Czy Mattowi uda się poskładać swoje życie na nowo? Czy samotne wychowanie córek to łatwa sprawa? Jak stanąć twarzą w twarz z kochankiem żony i nie przywalić mu prawym sierpowym?
Kiedy dotarłam do ostatniej strony czułam się… dziwnie. Tak to właściwe słowo. Od początku dajemy się porwać opowieści o problemach Matt’a z dorastającymi córkami oraz żoną która jest w permanentnej śpiączce. Mimo iż akcja powieści dzieje się na Hawajach, życie głównych bohaterów nie jest takie kolorowe jak rafa w oceanie. Nie jest pełne drinków wypijanych przy hotelowym barze, nie jest podobne do surfowania bladym świtem w oceanie. Jest brutalnie prawdziwe i realistycznie przedstawione. Nie znajdziesz tutaj pięknie opalonych mężczyzn którzy grają w siatkówkę plażową. Znajdziesz tutaj mężczyznę który musi nauczyć się wychowywać córki, postanowić co zrobić przypadającą im schedą oraz stanąć twarzą w twarz z kochankiem swojej umierającej żony. Wierz mi to wcale nie jest takie łatwe.
Przyznaję, że książkę czyta się dosyć szybko. Opowiadana historia wciąga od pierwszych stron. Nie potrafimy się oderwać. Razem z Matt’em przeżywamy całą tragedię i to wszystko co go spotyka w codziennym życiu. Ta powieść nie należy do lekkich łatwych i przyjemnych. Jednak sprawia, że nie da się o niej tak łatwo zapomnieć.
Na podstawie powieści Alexander Payne nakręcił film z Georgem Clooneyem w roli głównej. Film już zdobył dwa Złote Globy a teraz walczy o pięć Oskarów. Wiesz jestem bardzo ciekawa jak Clooney wcielił się w postać Matt’a. Czy poradził sobie z tą rolą? Tylko zastanawia mnie dlaczego ktoś w opisie filmu wpisał: dramat, komedia. Przecież z komedią to nie ma nic wspólnego.