
Droga Tajemnico!
Dość często zastanawiam się czy w naszym życiu jest miejsce na magię i przeczucia? Pod hasłem magia mam na myśli wróżki a co za tym idzie wróżenie z kart tarota. Sama osobiście wiele lat temu byłam u wróżki i zadałam jej jakieś tam pytanie. Powiem nieskromnie, że z czterech rzeczy o których wtedy mi opowiadała sprawdziły się trzy. Jedna to nie wiem czy zdąży. Więc tak, ja wierzę w moc tarota tak samo jak w przeczucia. Co mam na myśli? No wiesz, żę czujesz, że coś się wydarzy i faktycznie tak jest. Ktoś może powiedzieć, że to także siły nadprzyrodzone. A wiesz, że pewnie coś w tym jest.
Jednak nie o tym dzisiaj chciałam. Otóż wpadła w moje łapki seria książek Katarzyny Gacek i Agnieszki Szczepańskiej pt.: „Przeznaczenie”. Duet Gacek & Szczepańska znany jest mi z literatury typowo kobiecej. Dlatego zdziwiłam się nieco kiedy okazało się, że panie postanowiły stworzyć coś innego. Chcesz wiedzieć co to takiego? Już mówię.
Pierwszą książką otwierającą serię „Przeznaczenie” jest „Mag i Diabeł”.Mamy tutaj dwie nastolatki Karolinę i Ewę. Spotykają się w centrum handlowym. Jednak gdy tylko Karolina wychodzi do toalety, zostawiając Ewie torbę ze swoimi rzeczami ta znika. Tutaj zaczyna się cała historia. Rzeczy dziewczyny znajdują się całkiem przypadkiem w pokoju hotelowym. Nie byłoby to dziwne gdyby nie fakt, że w pokoju tym zamordowano młodego człowieka. Ewa nie odpowiada na telefony ani na smsy. Nikt nie wie co się z nia stało. Sprawą zajmuje się komisarz Krzysztof Sołecki, który musi rozwiązać zagadkę morderstwa i tajemniczego zniknięcia. Kto zabił studenta historii sztuki? Kto porwał Ewę? Czy za obiema sprawami kryje się jedna i ta sama osoba? Czy wróżka Małgorzata do której zwróci się komisarz będzie w stanie pomóc w tajemniczej sprawie?
Muszę przyznać, że nie miałam żadnych obaw co do książki duetu Gacek & Szczepańska. Wiedziałam na co się piszę. Książkę czyta się naprawdę szybko. Akcja leci na łeb na szyję i ani na chwilę nie zwalnia. Książka to duża dawka sensacji i kryminału z domieszką mistycyzmu i magii. Więc co tu dużo ukrywać, mieszanka wybuchowa. Autorki bezproblemowo wprowadzają nowe postacie i wątki. Dialogi i opisy są krótkie co powoduje, że chce się więcej i więcej. Po dotarciu do ostatniej strony jest nadzieja na dalsze losy wróżki Małgorzaty i komisarza Sołeckiego. Ale o tym co działo się dalej opowiem w następnym liście.
Pozdrawiam
Archer
Myślisz, że jak się mieszka w małym miasteczku to każdy wie wszystko o jego mieszkańcach? Kto z kim gdzie i dlaczego? Dla mnie to jednak nieuniknione. Przecież małe miasteczka oznaczaja małą ilość mieszkańców. Tu każdy każdego zna. Tutaj ciężko o anonimowość.
Przyznam się szczerze, że miałam małego stresa przed przeczytaniem książki o której chcę ci opowiedzieć. Pewnie jesteś ciekawa co to za książka? Już spieszę z wyjaśnieniami. Otóż udało mi się przeczytać, dzięki uprzejmości Wydawnictwa Znak Literanova najnowszą powieść Charlaine Harris „Czysta jak łza”. I czemu miałam stresa? Otóż pewnie wiesz, że Autorka znana jest z bestsellerowej serii o Sookie Stockhouse. Przeczytałam pierwszą część tej serii i.. niestety się zawiodłam. No co, nie przypadło mi do gustu. Dlatego bałam się, że kolejne moje spotkanie z tą Autorką okaże się również nie najlepsze. Na szczęście strach był absolutnie zbędny.
Główną bohaterką powieści jest Lily Bard. Mieszka w małym miasteczku Shakespeare. Na co dzień sprząta cudze domy i trenuje karate. Jest osobą która raczej unika towarzystwa. Oprócz tego strzeże mroczną tajemnicę z przeszłości. Robi dokładnie wszystko by jej sekret nie został ujawniony. Podczas wieczornego spaceru znajduje zwłoki Pardona Albee – właściciela kamienicy oraz domu w którym mieszka Lily. Czy Lily uda się odkryć kto tak naprawdę sprzątnął Pardona? Czy mieszkając w małym miasteczku uda się jej ukryć mroczną tajemnicę przeszłości?
Powiem Ci szczerze, że książka jest bardzo wciągająca. Nie potrafiłam się od niej oderwać. Kiedy odkładałam ją na chwilę na bok, w głowie wciąż błąkało mi się pytanie: co będzie dalej? Nie jest to bardzo zawikłany kryminał, jednak jest wielu podejrzanych. Dialogi są całkiem dobre, charakterystyka bohaterów też jest niczego sobie. Nie są to krystalicznie czyste postacie, każda z nich coś ukrywa. I to właśnie nadaje książce fajną aurę sensacyjności. Na wielki plus muszę zaliczyć opisy ćwiczeń wykonywanych na treningach karate. Nazwy sprawiły, że z ciekawości wrzucałam dane hasło do guglarki i już wiedziałam „z czym to się je”. Na minus zaliczę tylko zbyt często używane słowo „wściekłość”. Nie wiem, może się czepiam, ale mnie to drażniło.
Książkę czyta się w bardzo szybkim tempie. Mnie to zajęło około 9 godzin – ciągiem (no dobra była przerwa na przygotowanie obiadu, zjedzenie go i na kolację i załatwianie swoich potrzeb) Więc musisz przyznać, że jak na mnie to całkiem niezły wynik. Wiem, że są jeszcez dwie części tej serii „Czyste szaleństwo” oraz „Czyste intencje”. Naprawdę jestem ciekawa kolejnych przygód Lily Bard. W szczególności, że bardzo ją polubiłam.
Polecam tę książkę Tobie oraz miłośnikom kryminałów. Bo tak do końca nie wiadomo kto sprzątnął Pardona. Czy była to sprzątaczka Lily czy może ktoś zupełnie inny?
Pozdrawiam
Archer
Droga Viconio!
Czy kiedy byłaś małą dziewczynką, chciałaś być bardziej księżniczką czy czarnownicą że wiedźmą? Bo ja nie mogę sobie przypomnieć tego faktu za żadne skarby świata. Jednak teraz gdy się nad tym zastanawiam to dochodzę do wniosku, że księżniczką to za cholerę być nie chcę, od razu wiedźmą bądź czarownicą. Bo życie takiej księżniczki to musi być cholernie nudne. A wiedźmy to już nie. Bo tu kogoś zaczaruje, tam rzuci urok. Wiesz taka to ma respekt wśród ludzi. To co masz ochotę posłuchać o książce którą chcę Ci polecić? W takim razie...
O książce „wiedźma.com.pl” Ewy Białołęckiej pierwszy raz przeczytałam na blogu Tajemnicy około miesiąca temu. Przyznam się szczerze, że treść mnie zaintrygowała. Będąc przypadkiem w bibliotece natrafiłam na tę pozycję. Bez wahania zabrałam ją do domu. Niestety nie zaczęłam jej czytać zaraz po przybyciu, tylko odleżała swoje na półce. Jak wiadomo bywają inne książkowe priorytety. W końcu przyszedł jej czas. I... No właśnie. Na okładce widnieje nalepka sci-fi. Ale że niby fantastyka? No dobra, jeśli duchy do tego zaliczamy to owszem jak najbardziej to ten dział literatury. Odbiegam od tematu? Czekaj, moment. Nie mogę od razu wyłożyć kawę na ławę bo za szybko bym skończyła. Ale w porządku już mówię o czym powieść. Bohaterką powieści jest Reszka to znaczy Krystyna Szyft. Jest redaktorką i pracuje głównie w domu. Ma sześcioletniego syna Jeremiego i mieszka wraz z rodzicami w małym mieszkanku. Pewnego dnia otrzymuje list z informacją, że niejaka Katarzyna Szyft – cioteczna babka – pozostawiła jej w spadku dom. Nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie fakt iż wioska (albo też mała mieścina) nie znajduje się na żadnej mapie, ba... nawet „guglarka” nie jest w stanie jej znaleźć. Czyli co? Wioska znajduje się tam gdzie diabeł mówi dobranoc? W pewnym sensie. W końcu udaje się Reszce odnaleźć Czcinkę oraz dom. Kiedy przybywa na miejsce okazuje się, że... w domu mieszka duch ciotecznej babki, a sama Krystyna widzi i rozmawia z duchami. Co się działo w Czcince, z jakimi duchami rozmawiała Reszka oraz dlaczego uważana była za wiedźmę, musisz się przekonać osobiście czytając powieść.
Cała powieść jest napisana z jajem. Autorka nie używa poważnego tonu. Przez większą część książki parskałam śmiechem pod nosem. Wiesz, kiedy robię to we własnym pokoju to jest ok, ale w pociągu w drodze do Strzelec Opolskich nie jest to aż takie dobre. No nie oszukujmy się wzbudzałam sensację. Współpasażerowie patrzyli na mnie jak na wariatkę. No ale to nie moja wina, że książka jest zabawna. No i co z tego, że o duchach? Przecież duchy też mogą mieć poczucie humoru, prawda?
Książka jest bardzo wciągająca. Nim się obejrzałam byłam już w połowie. Kiedy odkładałam ją na półkę żeby zająć się czymś innym (sprzątanie, gotowanie itd.) to moje myśli biegły w stronę przygód w Czcince. Cały czas zastanawiałam się co będzie dalej. Kiedy w końcu dopadałam książkę czytałam ją z zapartym tchem. Szkoda, że kiedy wciągnęła mnie na dobre musiała się skończyć :( No ale jak wiadomo wszystko co dobre kiedyś się kończy. Mam ogromną nadzieję, że uda się Pani Ewie napisać dalsze losy Reszki. Tęskno mi za mieszkańcami Czcinki i duchami. Bo książka mimo iż o duchach jest jak najbardziej życiowa. Przecież jak wiadomo niektórzy mają kontakt z duchami i to nie tylko tymi wywoływanymi na pseudo seansach spirytystycznych. Czyż nie?
Pozdrawiam serdecznie
Archer
Prawdę mówiąc, nie chciałam o tym w ogóle wspominać. Bo po co. Jednak coś tam mi podszeptywało, że może jednak warto coś na ten temat wspomnieć? Tak więc uprzejmie informuję, że w dniu dzisiejszym mój blog „…do ostatniej pestki trzeba mocno żyć…” obchodzi swoją pierwszą rocznicę istnienia. Na początku miał być w zamyśle tylko fotograficzny. Chciałam tutaj prezentować zdjęcia wykonane przeze mnie. Jednak w pewnym momencie okazało się, że zdjęć aż tyle nie ma a te tak zwane szufladowe nie nadają się. Wtedy udało mi się dostać ksiażkę a konkrenie e-book „Zła miłość” p. Aleksandra Sowy do przeczytania i zrecenzjonowania i tak właśnie zaczęła się moja przygoda z pisaniem recenzji. Pierwsza recenzja nie jest w „moim stylu” czyli w formie listu. Dlaczego listy? Hm… ponieważ uwielbiam je pisać i tak jest mi łatwiej uzewnętrznić się. Najtrudniej było wybrać adresata. Na początku miał to być Anioł, czyli mój bardzo dobry znajomy. Doszłam jednak do wniosku, że On nawet nie wie o istnieniu tego bloga więc listy nie miałyby sensu. Tak więc od stycznia wszelkie recenzje-listy piszę do Espi. Czy taka osoba naprawdę istnieje? Owszem, zostawia nawet komentarze pod wpisami. Nie, to nie jestem ja i nie jest to moje alter ego. Espi jest kobietą z krwi i kości, a mogę nawet stwierdzić, że jesteśmy rodziną. No dobrze może milionową wodą po kisielu ale zawsze coś.
Chciałabym podziękować wszystkim, którzy odwiedzają moje skromne progi. Tym którzy zostawiają po sobie ślad dziękuję najbardziej. Nadal łaknę słowa pisanego i nadal chcę pisać. No i po raz kolejny mogę śmiało stwierdzić, że jestem książkoholiczką. Najlepiej czuję się w księgarni oraz w bibliotece pośród książek. Moja mama widząc, że odkładam na półkę przeczytaną książkę i sięgając po następną mówi: „a może by tak zrobić przerwę, chociaż jeden dzień bez czytania?”. Wtedy spoglądam na nią z obłędem w oczach i mówię: „nie potrafię nie czytać”. Chcę jeszcze dodać, że dzięki temu właśnie blogowi poznałam fantastycznych i wartościowych ludzi, z którymi utrzymuję kontakt nie tylko wirtualny. Poza tym udało mi się nawiązać współpracę z Wydawnictwem ZNAK oraz NOVAE RES.
A tutaj torcik i urodzinowa świeczka:
oraz… niespodzianka która dotarła dzisiaj do mnie i której się nie spodziewałam, kiedy otworzyłam kopertę i wyciągnęłam książkę a potem zajrzałam do środka to… łzy stanęły mi w oczach. Pani Kasiu bardzo bardzo dziękuję J