niedziela, 4 grudnia 2016

#401





Czasem zdarza mi się sięgnąć po książkę, która urzeka mnie swoją okładką. Nie zwracam uwagi na opis tylko okładkę. Wtedy jest tak, że jeśli urzeka mnie obwoluta to znaczy, że książka mi się spodoba. Powiem Wam szczerze, że jeszcze się nie zawiodłam. Za każdym razem kiedy sięgałam po książkę, której okładka mnie przyciągnęła to treść wciągnęła od samiutkiego początku. Niektórzy mają tak, że muszą przeczytać fragment książki: albo początek, albo wyrywek środka. Mnie czasem wystarcza okładka (bądź opis) by wiedzieć, że ta książka właśnie mnie znalazła. Tak właśnie było z najnowszą książką Adrianny Trzepioty „Sekretna zima Jaśminy”. 

Jaśmina wraz z córeczką oraz mężem mieszka na Mazurach. Właśnie przeżywa kryzys. Nie wie co ma zrobić. Z jednej strony chciałaby opuścić męża alkoholika, a z drugiej nie chce pozbawiać swojej córki pełnej rodziny. Przychodzi jednak dzień, kiedy miarka się przebrała i Jaśmina spakowała swoje rzeczy i wyprowadziła się z domu. Do końca jednak nie jest przekonana co do podjętej decyzji. Dodatkowo musi uporać się nękającym kochankiem, który nie potrafi się pogodzić z rozstaniem. Na pomoc Jaśminie przychodzi podlaska szeptucha oraz jej najlepsza przyjaciółka. Jaśmina musi podjąć najważniejszą decyzję w jej życiu i musi także wsłuchać się w swoją wilczycę, która wciąż się w niej ukrywa. 

Przyznam się szczerze, że nie wiedziałam na co się piszę, gdy zagłębiałam się w historię Jaśminy. Nie wiedziałam, że jest to dalsza historia losów bohaterki z powieści „Zwilczona”. Nie przeszkodziło mi to jednak w zachwycaniu się powieścią. 

Jak już wspominałam, sięgnęłam po tę książkę, ponieważ bardzo spodobała mi się zimowa okładka. Owszem przeczytałam opis, ale chyba zrobiłam to dość pobieżnie, bo… historia wbiła mnie w fotel. Jest pełna mądrych życiowych lekcji, chociażby o tym, żeby zwolnić i wsłuchać się w siebie. Powieść jest pełna magii, wilków, zimowej mazurskiej scenerii oraz czarów. Bardzo dawno żadna z przeczytanych przeze mnie książek nie była tak bardzo oklejona kolorowymi znacznikami. 
Myślę, że w głównej bohaterce czytelniczki będą odnajdywać siebie. Autorka stworzyła bardzo realistyczną postać, która zmagała się z codziennością: walczyła z alkoholizmem męża, angażowała się w życie swojej córeczki, starała się być jak najlepszą przyjaciółką. 

Jedno wiem na pewno, z miłą chęcią zapoznam się ze „Zwilczoną” by dowiedzieć się jak ta cała historia się rozpoczęła. Liczę także, na kontynuację historii Jaśminy, jestem niezmiernie ciekawa jak potoczą się jej dalsze losy. Polecam tym, którzy kochają magię i czary.

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnictwo Kobiece

2 komentarze:

  1. Rozumiem, że pomimo nieznajomości pierwszej części, odnalazłaś się w drugim tomie? Czasem jest tak, że wiele wątków może być nieczytelnych, tu jednak dobrze, że autorka stworzyła jakby oddzielną opowieść, która nie wymaga znajomości pierwszego tomu. Ogólnie bardzo ostrożnie podchodzę do polskiej literatury, ale faktycznie i mnie zachwyciła ta okładka :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Non... i to napisała ta, co mnie przekonywała kedyś, ze nie warto sugerować się okładką! ;) A tak serio - też mam tak, ze do tej książki zachęca mnie okładka. Ale postanowiłam najpierw sięgnąć po "Zwilczoną" (już mam wypożyczoną)... I potem przeczytać "Sekretną zimę Jasminy". Też zresztą dzięki Twojemu poleceniu;)

    OdpowiedzUsuń