środa, 3 lutego 2016

#367






Droga Tachykardio!

Po książkach zabawnych i rodzinnych trzeba sięgnąć po zupełnie coś innego. Kiedy zabierałam się za powieść Elizabeth Flock „Emma i ja” nie spodziewałam się, że po jej przeczytaniu, będę tak zmaltretowana emocjonalnie. Po raz pierwszy od dłuższego czasu nie potrafię zebrać myśli i nie wiem co mam ci o niej opowiedzieć.

Carrie ma osiem lat. Mieszka wraz z mamą, ojczymem i sześcioletnią siostrą Emmą. W domu brakowało pieniędzy. Ojczymowi zawsze towarzyszy butelka piwa i pięść gotowa do ciosu. Częste awantury są na porządku dziennym. Carrie stara się dbać o młodszą siostrę. Niestety nie wychodzi jej wtedy gdy bardzo tego chce. Dziewczynki dość szybko nauczyły się kiedy nie należy wchodzić ojczymowi w drogę by nie narazić się na jego gniew. Nie potrafią jednak zrozumieć dlaczego ich matka nigdy nie staje po ich stronie. Do czasu aż dochodzi do tragedii.

Kiedy czytałam tę książkę, wiele razy zastanawiałam się czy dziewczynki rzeczywiście mają tyle lat ile przedstawia autorka . Zamykałam książkę i czytałam opis z tyłu by potwierdzić, że Carrie ma lat osiem a Emma zaledwie sześć. Nie mogłam wyjść z podziwu, że ta młodsza sprawiała wrażenie starszej, odważniejszej, potrafiącej walczyć . Pojawiało się w mojej głowie pytanie, na które nadal nie potrafię odnaleźć odpowiedzi: czy takie właśnie są sześciolatki? Czy one powinny być bardziej beztroskie?

Tej książki nie da się czytać od początku do końca, bez chwili przerwy. Wiele razy zdarzało mi się odkładać książkę na bok by wziąć głęboki oddech i poukładać sobie w głowie to co przeczytałam.
Nie było niestety to łatwe. Autorka bowiem w dość obrazowy sposób pokazała brutalność przemocy domowej, która toczy się za zamkniętymi drzwiami niektórych domów. Jedna rzecz bardzo bulwersowała mnie podczas lektury i nie mogłam się z nią pogodzić. Dlaczego matka widząc krzywdę jaką ojczym sprawia dziecku nic nie zrobiła? Dlaczego nie stanęła w jego obronie? Dlaczego nikt inny nie zareagował?

Przyznam się szczerze, że zakończenie powieści wbija tak bardzo w fotel, że docierając do ostatniej kropki miałam… bezdech. Czułam się nawet tak jakby ktoś siedział na mojej klatce piersiowej i pozbawiał mnie dopływu tlenu. Takiego zakończenia się nie spodziewałam. Nie mogę ci go zdradzić, bo stracisz przyjemność czytania. A przecież nie chodzi o spojlerowanie prawda?

Myślę, że powieść „Emma i ja” tak bardzo maltretuje emocjonalnie, gdyż jest opowiedziana z punktu widzenia dziecka. Całą historię poznajemy dzięki Carrie i właśnie to sprawia, że ta tragedia tak bardzo boli nas czytających.

Książkę polecam wszystkim, którym niestraszne są historie o przemocy w rodzinie. Ta historia na bardzo długo pozostanie w pamięci. Uwierz mi. Polecam!!!

Pozdrawiam
Archer

P.S.
Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa Harper Collins



5 komentarzy:

  1. Książkę czytałam bardzo dawno temu w innym wydaniu, ale to taka książka, której się nie zapomina. To prawda wbija w fotel i powoduje bezdech. Jest szokująca!

    Masz literówkę - Książkę polecam wszystkim, którym niestraszne są historie o przemocy w rodzie. Ta historia na bardzo długo pozostanie w pamięci. Uwierz mi. Polecam!!!
    - rodzinie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dzięki Madzia za wyłapanie szczegółu :) tak to jest jak się pisze późnym wieczorem po nieprzespanej wcześniejszej nocce ;) poprawione

      Usuń
  2. Czytałam ją jakiś czas temu (jeszcze w poprzednim wydaniu) i wgniotła mnie w fotel. Pamiętam, że potem chodziłam i mówiłam wszystkim w koło, że wszystkiego bym się spodziewała, ale nie TEGO. A najlepsze, że kupiłam ją będąc jeszcze w gimnazjum chyba, wygrzebaną w koszu z tanią książką za jakieś 7 zł...

    OdpowiedzUsuń
  3. Niezłe. To wiem, że nie sięgnę po tą książkę :) Nie dla mnie klimaty :)

    OdpowiedzUsuń