środa, 11 grudnia 2013

#274



Droga Tachykardio!

Przeczytałam i jestem rozwalona emocjonalnie. I tak naprawdę to nie wiem co mogłabym Ci napisać. Mam wielki mętlik w głowie i w sercu. Jak dobrze wiesz lubię polską literaturę i lubię polskich autorów. Czasem błądząc wzrokiem po tytułach ustawionych na regałach z polską literaturą wyszukuję książek, które chciałabym przeczytać. Niekiedy jednak przeglądając blogi znajomych blogerek podczytuję ich recenzję i mniej więcej wiem co mogłoby mi się spodobać. Ostatnio gdzie się nie obejrzałam (w świecie blogowym oczywiście) wszyscy mówili o książce Magdaleny Witkiewicz „Zamek z piasku”. Będąc na Targach Książki w Krakowie udało mi się zakupić książkę oraz zamienić kilka słów z Autorką. Po powrocie do domu książka stanęła dumnie na półce. Jednak dłuższa podróż autobusem w odwiedziny sprawiła, że spakowałam „Zamek…” do torebki. I dobrze, że umówiłam się z przyjaciółką na ostatnim przystanku, gdyż przegapiłam ten na którym miałabym wysiąść.

Weronika i Marek są parą od szkolnych lat. To taka miłość „dopóki śmierć nas nie rozłączy”. Zawsze razem. Weronika nie istnieje bez Marka i na odwrót. Są nierozłączni. Pobierają się z miłości. Bo czyż małżeństwo nie jest właśnie dopełnieniem miłości? Zamieszkują razem. Weronika pracuje jako asystentka dyrektora, Marek jest prawnikiem. Do pełni szczęścia brakuje im tylko dziecka. Zaczynają się starania o powiększenie rodziny. Jednak za każdym razem kiedy nadzieja na dziecko rośnie, życie pokazuje, że to jeszcze nie teraz, nie ten czas. Co miesiąc jest to samo. Wszelkie próby spłodzenia dziecka spełzają na niczym. W pewnym momencie chęć posiadania potomka staje się obsesją w życiu Weroniki. Nie potrafi patrzeć na swoją przyjaciółkę, która ma już dwójkę. Pragnienie Weroniki jest tak wielkie, że Marek się od niej oddala. Owszem chce mieć dziecko ale nie za wszelką cenę. Dochodzi nawet do tego, że seks nie jest już dla nich przyjemnością. Odsuwają się od siebie. Ich małżeństwo zaczyna sypać się jak zamek z piasku, zalewany przez wodę. W tym właśnie momencie na drodze Weroniki staje Jakub. Mężczyzna który potrafi słuchać, potrafi pocieszyć. Jest przyjacielem. A to przecież w życiu jest ważne. Czy Weronika zatraci się w przyjaźni z Jakubem? Czy może miłość do męża będzie tak silna, że pokona wszelkie przeszkody?

Myślę, że inaczej odebrałabym tę książkę gdybym była w innym momencie swojego życia. Inaczej spojrzałabym na to co działo się w życiu Weroniki. Bo, po części ją rozumiałam. Myślę, że na świecie jest wiele takich kobiet jak Weronika. Wiem także, że jeśli coś się obsesyjnie pragnie to sprawia, że inny świat przestaje istnieć. Ważne jest wtedy spojrzenie na swoje życie z perspektywy obserwatora. Wiesz, kobiety lubią słowa. Przede wszystkim te piękne. Te które poruszają w nas struny o których nie miałyśmy pojęcia. Przyjaźń, związki nie zawsze zaczynają się od czynów. Dość często zdarza się tak, że pierwsze są słowa. Słowa które potrafią wryć się w nasze serce i zakotwiczyć w nim na długo. Słów napisanych i wysłanych nie można cofnąć, nie można wymazać. One zostały powiedziane. Czyny mówią więcej niż słowa. Owszem, jednak to słowo pisane ma większą moc.

Magdalena Witkiewicz poruszyła w swojej powieści kilka ważnych tematów: obsesyjna chęć posiadania dziecka potrafi skłócić najbardziej szczęśliwe małżeństwo, przyjaźń mężczyzny i kobiety nie zawsze jest czysto platoniczna. Książka skłania do myślenia i spojrzenia na swoje życie. Skłania do zweryfikowania go i sprawdzenia co w nim jest najważniejsze. Wiele razy zamyślałam się nad tym co przeczytałam i zastanawiałam się jak zachowałabym się ja na miejscu Weroniki? I dochodzę do wniosku, że mam z nią wiele wspólnego. I dzięki temu bardzo ją polubiłam. 

Dodatkowym atutem powieści jest miejsce gdzie rozgrywa się akcja. Oczywiście atutem dla mnie (chociaż myślę, że dla niektórych czytelników także). Otóż Weronika i Marek mieszkają w Gdańsku Oliwie. A jak dobrze wiesz, od ponad roku kocham to miasto i lubię czytać o miejscach w których bywałam.
„Zamek z piasku” jest o relacjach międzyludzkich, o miłości, o przyjaźni oraz o tym, że chęć posiadania dziecka nie zawsze scala związek. To książka o której nie da się zapomnieć. I myślę, że należy ją dawkować, ponieważ przeczytanie jej na „jednym posiedzeniu” może doprowadzić do rozważań nad swoim życiem. Ja dawkowałam.

I całkowicie zgadzam się z tym co napisała Magda „Dzisiaj wiem jedno. Tworzenie wzajemnych relacji, to jak budowanie zamku z piasku. Nieustannie trzeba o niego dbać, by nie runął… I by nikt nie wszedł w niego butami… Nie można na chwilę go spuścić z oczu. Związek pomiędzy dwojgiem ludzi bywa również kruchy. Dokładnie tak jak zamek z piasku. Gdy odwrócisz głowę, zaleje go morska fala. Pozostanie tylko słona morska woda, albo słone łzy.” POLECAM!!!

Pozdrawiam 
Archer

P.S.
Dorzucę Ci jeszcze kilka zdjęć z Gdańska i Gdańska – Oliwy byś się przekonała, że jest tam pięknie. 







4 komentarze:

  1. Trochę mam mieszane uczucia co do tej książki, ponieważ wydaje mi się, że jej tematyka jest dość poważna a ja obecnie potrzebuje dla mojego umysłu coś w bardziej weselszym klimacie np. ,,Panny roztropne'' tej autorki na które czekam z niecierpliwością.

    OdpowiedzUsuń
  2. Rzeczywiście książka świetna, rozwala emocjonalnie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Pięknie napisane. Wcale nie chcę czytać tej książki, ale recenzja świetna.

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo ładnie,bardzo ładnie :P czuję się zaciekawiona.

    OdpowiedzUsuń