poniedziałek, 2 grudnia 2013

#271







Droga Tachykardio!


Po raz pierwszy zdarzyło mi się poznać wpierw Autora a potem Jego twórczość.Wcześniej było tak, że najpierw czytałam książki a potem w miarę możliwości wybierałam się na spotkania autorskie. Jednak tym razem było zupełnie inaczej. Kiedy wiele miesięcy temu dowiedziałam się, że w Miejskiej Bibliotece Publicznej w Gliwicach odbędzie się spotkanie autorskie z Katarzyną Enerlich wiedziałam, że muszę na nim być. Chciałam do tego czasu przeczytać chociaż jedną książkę Autorki, niestety dopadł mnie kryzys czytelniczy. Na spotkanie pojechałam całkowicie zielona jeśli chodzi o twórczość Kasi. Jednak zaraz po spotkaniu postanowiłam koniecznie nadrobić zaległości. Zaopatrzyłam się w pierwszy tom serii o Ludmile "Prowincja pełna marzeń", zasiadłam w ukochanym fotelu... i zniknęłam. Oddaliłam się w stronę Mazur na kilka dni.

Ludmiła Gold, jest samotną kobietą po przejściach. Jej związek z Jackiem przegrał z warsztatem samochodowym. Pracuje w lokalnym tygodniku w Mrągowie. Pewnego dnia życie dziennikarzy zostaje wywrócone do góry nogami. Nowym redaktorem naczelnym zostaje Artur. Szef, który potrafi zatruć każdemu krew. Za wszelką cenę chcę zmienić lokalny tygodnik, nie zważając na swoich pracowników. I tak praca, która kiedyś przynosiła satysfakcję, staje się dla wszystkich koszmarem. A nowe pomysły szefa wcale nie są takie świetne jakby się mogło wydawać. Żeby było jeszcze ciekawiej, pod swoją kamienicą spotyka przystojnego Niemca – Martina. Przez dziwny splot wydarzeń, okazuje się, że to właśnie w kamienicy Ludki (kamienicy pełnej szeptów) kiedyś mieszkał i wychowywał się ojciec Martina – Hans Ritkowsky. I tak rozpoczyna się pełna zawirowań historia miłości Martina oraz Ludmiły. 

Czasem bywa tak, że pierwsze wrażenie po przeczytanej książce jest bardzo ważne. Tak było i w tym przypadku. Otóż, kiedy dotarłam do ostatniej kropki czułam niedosyt. Było mi mało Ludmiły, historii z Martinem oraz Mazur. Jeszcze chyba nie trafiła w moje ręce książka której akcja rozgrywała się właśnie w tych malowniczych rejonach Polski. A muszę przyznać, że Kasia ma niesamowity dar opowiadania. Robi to w bardzo obrazowy sposób. Wszystkie opisy automatycznie pojawiały mi się przed oczami. A poza tym nie oszukujmy się Kasia jest świetną gawędziarą, o czym mogłam się przekonać na spotkaniu autorskim. Pamiętam nawet hasło Osobistego, że on się ukryje za wszystkimi i będzie w milczeniu obserwować to co się dzieje. Nie dało się, gdyż Kasia dość często wciągała go do rozmowy, podobnie z resztą jak pozostałych uczestników. Ale czekaj ja nie miałam o tym.

Historia opisana w powieści intryguje od pierwszych stron. Od samego początku kibicujemy Ludmile. Najpierw w walce z „bezwzględnym” szefem a potem w kiełkującym uczuciu do Martina. Bo muszę przyznać, że miłość rodząca się między dwojgiem bohaterów nie jest usłana różami. Na swojej drodze napotyka masę przeszkód, z którymi Ludmiła i Martin muszą sobie poradzić. Książkę czyta się szybko i łatwo obrazuje to co się w niej dzieje. Poza tym historia zawarta w powieści wcale nie zalicza się do tych które zostały całkowicie wymyślone. Przecież zawsze może się trafić taki szef, który stosuje mobbing wobec swoich pracowników. No i taka miłość też może się przytrafić. Wystarczy mieć oczy szeroko otwarte.

Na całe szczęście, nie jest to pierwsze i ostatnie moje spotkanie z Ludmiłą i Martinem. To dopiero początek ich historii. Co wydarzyło się później opowiem Ci w następnym liście. Polecam!

Pozdrawiam
Archer

4 komentarze:

  1. Już wiem, co sobie na gwiazdkę sprawię...dzięki Archer!

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobrze wiedzieć, że po czytelniczym kryzysie trafiła Ci się tak idealna lektura :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ta część jeszcze przede mną ;) Jak zawsze kusisz :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie moja tematyka, więc daruję sobie. Ładna okładka :)

    OdpowiedzUsuń