piątek, 31 stycznia 2020

#533 - Berdo - przedpremierowo


W zalewie książkowych nowości, które codziennie pojawiają się na księgarskich półkach, bardzo ciężko natrafić na perełkę. Na książkę, która nas zmiażdży emocjonalnie. Którą będziemy czytać i będziemy ją co chwilę odkładać by przetrawić to o czym przeczytaliśmy. By uspokoić szalejącą w nas burzę i z dystansu spojrzeć na nasze życie i relacje międzyludzkie. Właśnie odłożyłam na półkę, debiut literacki Anny Cieślar „Berdo”. Sama okładka przyciąga jak magnes. Zachęcający wpis Ignacego Karpowicza sprawił, że sama bardzo chciałam wpaść w te literackie wnyki.

Jak już wiele razy wspominałam, trochę boję się debiutów literackich. Dlaczego? Gdyż zdarza się tak, że dana książka mnie nie zachwyci. W tym przypadku było zupełnie odwrotnie. Nie potrafiłam jej przeczytać na jednym posiedzeniu. Gdyż bardzo głęboko weszła w mój krwioobieg. Płynęła wolno, by na końcu wwiercić się w mózg realistycznymi obrazami, które pojawiały się pod powiekami. Obrazami, które przyprawiały o gęsią skórkę, a czasem łzę smutku w oku.

Główna historia skupia się na trójce bohaterów, których los nierozerwalnie ze sobą połączył. Berdo, czyli Michał jest kłusownikiem. Zarabia na życie polując na dziką zwierzynę w bieszczadzkich lasach. Świetnie posługuje się kuszą, zastawia w lesie wnyki. Oczywiście nie robi tego legalnie, przecież wilki są pod szczególną ochroną. Ale wiadomo, jeśli ktoś dobrze zapłaci to dostanie skórę wilka bądź niedźwiedzia. Kilka lat temu Berdo oddał swoje serce kobiecie, która nie potrafiła żyć razem z nim w Bieszczadach. Uciekła. Zostawiając dziecko, małego Radka. Uroczego i wrażliwego na los zwierząt chłopca. W wychowaniu małego pomaga mu Milionen Jahren, malarz ikon, mieszkający samotnie.

Między ojcem a synem nie ma żadnej więzi emocjonalnej. I jest to w książce dobrze zobrazowane. Radek nie potrafi zrozumieć ani pojąć, jak można tak brutalnie pozbawiać zwierząt życia. Muszę przyznać, że skórowanie sarny, autorka przedstawiła nad wyraz realistycznie. Mogę nawet stwierdzić, że krew wylewała się z każdej strony. Chłopiec jest bardziej przywiązany do starego malarza, z którym podziwia dziką przyrodę i życie zwierząt. Pewnego dnia dochodzi do tragedii i Berdo wraz z synem jest zmuszony do ucieczki przez dzikie Bieszczady. Które przemierzają niekoniecznie szlakami typowo turystycznymi.

Gdy dotarłam do końca i zamknęłam książkę, powiem Wam, że poczułam pewien niedosyt. Bo kilka wątków, można byłoby wyjaśnić. Nie miałabym nic przeciwko, gdyby autorka pokusiła się na kontynuację.

Berdo, to nic innego jak pagórek, stroma góra, albo przepaść. Po przeczytaniu tej książki, już wiem skąd główny bohater ma ten pseudonim. Tutaj berdo to przepaść, która dzieli miłość i życie Michała oraz jego syna Radka.

Z ręką na sercu polecam wam debiut literacki Anny Cieślar. Dobry dramat psychologiczny o trudnych relacjach ojca z synem. Oraz relacjach człowieka z dziką naturą. Niesamowita historia którą warto przeczytać.

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa ZNAK


2 komentarze:

  1. Okładka robi wrażenie. Dużo emocji i ciekawa fabuła, lubię takie lektury :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo chcę przeczytać tę książkę :)

    OdpowiedzUsuń