wtorek, 19 listopada 2019

#528 - Pochyłe niebo. Pajęczyna



Są książki, które długo po zakończeniu w nas siedzą. Gdzieś tam pod skórą, wciąż żyją. Emocje po ich odłożeniu wciąż buzują w krwioobiegu. Jest niewiele takich książek i niewiele takich autorek, które to wszystko potrafią. Potrafią w poetycki sposób opowiedzieć niezwykłą historię. Od dłuższego czasu, wśród takich autorek prym wiedzie Ewa Cielesz. I myślę, że prędko to się nie zmieni. Powiem Wam, że jest niewiele autorek, które tak pięknie czarują słowem. Gdzie wszystko jest tak zobrazowane, że wyobraźnia nie musi aż tak bardzo pracować, gdyż wszystko maluje się nam pod powiekami. 

Anita i Michał muszą zmierzyć się z nowym życiem. Odziedziczony dom to ich nowa przystań. Luksusów tam nie ma. Anita z wielkim trudem stara się doprowadzić dom do porządku. Michał postanawia poddać się operacji przywrócenia wzroku, Sonia rozpoczyna szkołę, a Anita stara się stanąć z codziennymi problemami twarzą w twarz. Z Michałem żyją razem, a jakby osobno. Na jej drodze znów stają dawni znajomi. Czy pajęczyna miłości, która ich oplotła, będzie na tyle silna by przetrwać każdą burzę?

Nie potrafię czarować słowem, tak jak zrobiła to autorka. Nie potrafię tak pięknie opisać własnych wrażeń, po przeczytaniu tej książki. Bo nieważne co bym napisała, to wydaje mi się za bardzo oklepane i płytkie. 

„Pajęczyna” to książka opisująca życie w małych miastach. W miastach gdzie każdy każdego zna. Gdzie w razie kryzysu możemy liczyć na sąsiedzką pomoc i nikt nie obróci się do nas plecami tylko wyciągnie pomocną dłoń. No i gdzie plotki roznoszą się lotem błyskawicy. 

W pierwszej części, trzymałam kciuki za Anitę, za to by była szczęśliwa. Tym razem kibicowałam także Michałowi. By trud wspólnego życia nie zaważył na miłości, która zrodziła się między nimi. By utkana pajęczyna miłości, zrozumienia, wsparcia, nie została zerwana niedomówieniami i zazdrością. 

Niebawem sięgnę po trzecią część historii Anity, Michała i małej Sonii. Jestem ciekawa, jak bardzo autorka zagmatwa ich losy. Polecam bez dwóch zdań.



1 komentarz:

  1. Nie znam autorki, ale recenzja brzmi zachęcająco. Czasem po skończeniu książki siedzę jeszcze chwilę i rozmyślam o niej, głaszcząc okładkę. To chyba byłaby jedna z takich książek pogłaskanych prze ze mnie :)

    OdpowiedzUsuń