piątek, 1 marca 2019

#513 Anioły do wynajęcia



Tak, nadal cieszę się, że mam legimi i mogę bez żadnego problemu sięgnąć po książkę, bez wychodzenia z domu. Tym razem przyznam się, że bardzo wahałam się nad tym czy przeczytać najnowszą książkę Malwiny Ferenz „Anioły do wynajęcia”. Dlaczego? 
Otóż debiut Autorki „Pora na miłość”, który czytałam w zeszłym roku nie zachwycił mnie. Były to cztery opowiadania na każdą porę roku, które w jakiś sposób łączyły się ze sobą. Ale, kurczę, nie porwały mnie. Dlatego do Aniołów podchodziłam jak do jeża. Ale kiedy powiedziało się „A” i pobrało książkę na czytnik, to należało powiedzieć „B” i przeczytać. 

I znów trafiłam do mojego ukochanego Wrocławia. Elena do Polski przybyła za miłością swojego życia, Romeczkiem. Romeczek Słowacki (nazwisko zobowiązuje!) jest niespełnionym pisarzem, dlatego też na koncie pary milionów nie ma. Pewnego dnia, Elena, wpada na szalony pomysł. Postanawia założyć agencję eventową, która będzie organizować imprezy. I tak w szeregi agencji trafia Dorota, porzucona czterdziestoletnia tłumaczka w ciąży. Marta, młoda dziewczyna, która od kilku lat próbuje dostać się do szkoły teatralnej oraz siedemdziesięcioletnia Barbara, która dopiero co pochowała męża. Zdecydowanie mieszanka wybuchowa. W szczególności, że żadne z nich nie miało nigdy doświadczenia w organizowaniu i prowadzeniu imprez. Ale od czego jest wyobraźnia i kreatywność. A trzeba przyznać, że pomysły, Anioły będą miały zacne. 

No dobra, mój strach przed książką okazał się… niepotrzebny. Bo muszę Wam zdradzić, że czytając książkę bawiłam się przednie. Wiele razy śmiałam się pod nosem z szalonych pomysłów, jakie Anioły wdrażały w życie. Bal z okazji Halloween czy też urodziny w domu spokojnej starości, to naprawdę nic w porównaniu z prowadzeniem… imprezy studenckiej jaką są Juwenalia. A te wszystkie zbiegi okoliczności, wpadki, wypadki nie jednego czytelnika przyprawiły o ból głowy i niepohamowany wybuch śmiechu. Dodatkowym smaczkiem tej całej historii jest pięknie opisany Wrocław. Miasto, które kocham od wielu lat. Dzięki bohaterom, mogłam bez opuszczania własnego fotela wybrać się na spacer uliczkami urokliwego miasta. A powiem Wam, że Autorka ma niebywały talent w opisywaniu miejsc, aury czy też emocji. 

Książkę polecam wszystkim tym, którzy mają dość ponurej zimy za oknem. A także tym, którzy mają ochotę na zwariowaną historię, pisaną… życiem. Napisaną z humorem, gdzie czytelnik nie raz zaśmieje się w głos. 

1 komentarz: