poniedziałek, 10 lipca 2017

#432



Po książki Agnieszki Lingas – Łoniewskiej sięgam od kilku lat. Za każdym razem wywołują burzę emocji. Zdarzało się, że podczas czytania rzucałam książką, gdyż nie zgadzałam się na los jaki zgotowała bohaterom Autorka. Mówi się, że jeśli książka nie wzbudza emocji, to jest słaba. Chyba coś w tym jest. Ponieważ dawno nie czytałam nic co wyszło spod pióra Agnieszki, sięgnęłam po jej najnowszą dwudziestą piątą powieść, która nie tak dawno pojawiła się na księgarskich półkach. Jak było z książką „Wszystko wina kota!”? Już opowiadam. 

Lidka to trzydziestoparoletnia singielka mieszkająca na obrzeżach Wrocławia. Pod pseudonimem Róża Mak pisze bestsellerowe powieści. Jednak unika rozgłosu i nie jeździ na spotkania autorskie i nie udziela się w światku literackim. Swój czas dzieli pomiędzy spotkania z przyjaciółkami oraz pisanie książek. Pewnego dnia dowiaduje się, że wydawca postanawia zdradzić ukrywaną dotychczas tożsamość autorki. Chcą zorganizować wywiad w telewizji. W przypływie szaleństwa, Lidia się zgadza na ten coming out. Jednak zastrzega, że przeprowadzić go może tylko i wyłącznie Jack Sparrow. Bloger który od wielu już lat, recenzuje jej książki, a który także ukrywa się pod pseudonimem. A co do tego wszystkiego ma kot? O tym musicie przekonać się sami. 

Autorka w swojej najnowszej powieści skupiła się na światku blogersko – literackim. I tak się właśnie zastanawiam nad tym, ile cech samej Autorki otrzymała Lidka? Patrząc na profil na fb Agnieszki i przypominając sobie jej gust muzyczny, można śmiało stwierdzić, że wiele. No i ogromną miłość do kotów. Bo przecież wszystko zaczęło się od uciekającego kota. 

Po raz kolejny nie zawiodłam się na książce Agnieszki. W najnowszej pozycji czytelnik znajdzie wątek miłosny, trochę komedii i dramatu. Bo przecież książki „dealerki emocji” to zawsze najlepsza mieszanka wybuchowa. Plusem jest to, że cała powieść nie tylko skupiła się na głównej bohaterce, ale także na jej przyjaciółkach, sąsiedzie, co dodatkowo ubarwiło powieść. 

Jeśli poszukujecie czegoś lekkiego, zabawnego to „Wszystko wina kota!” wam to zapewni. Polecam.

3 komentarze:

  1. Chociaż miałam okazję spotkać osobiście pisarkę na spotkaniu autorskim, to jeszcze nie udało mi się przeczytać jej żadnej książki. Powyższa aż prosi się o przeczytanie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mi też książka się bardzo bardzo podobała. Jest całkiem inna niż poprzednie książki Pani Agnieszki (no może troszkę klimatem skojarzyły mi się ze "Szpilkami od Manolo").

    A w wolnej chwili zapraszam też do siebie:
    http://ksiegozbiorkasiny.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń