niedziela, 17 maja 2015

#343

Lubię czytać. Kocham książki. Nie ważne, czy to papier, ebook czy audiobook. Fakt, że nie czytam wszystkiego. Mam swoje ulubione gatunki literackie po które sięgam najczęściej. Oczywiście jestem otwarta na nowe, ale do tego to ja muszę mieć tzw. wenę. Czyli jednym słowem musi mnie natchnąć na poznanie tego nowego. Czasem, tylko zdarza mi się, że książka mnie nie zachwyci, nie porwie. Wtedy co? Wtedy koniec, kaplica… z bólem serca ją odkładam na bliżej nieokreślone potem.

Wiem, że powinnam ją skończyć, dać jej szansę. Tylko mam wtedy przeświadczenie, że czytając coś, co mi się nie podoba marnuję czas. Dlaczego? Bo w tym czasie mogłabym przeczytać coś co odbierze mi dech w piersiach i rozwali mnie całkowicie.

I faktycznie zdarzyło mi się ostatnio nie dokończyć kilku pozycji, bo nie byłam w stanie przez nie przebrnąć. Nie wiem dlaczego. Może to nie mój klimat, może to nie ten czas na ten konkretny tytuł. Długo się zastanawiałam, czy podzielić się z Wami tytułami i małymi przemyśleniami na temat tych książek. Doszłam do wniosku, że pewnie jesteście ciekawi co mną nie zawładnęło i co mnie nie porwało.


1. „Mistrz i Małgorzata” Michaił Bułchakow
Książkę miałam przeczytać w ramach klubu dyskusyjnego o którym Wam wspominałam jakiś czas temu. Niestety ‒ dotrwałam tylko do setnej strony. Próbowałam, starałam się zrozumieć. Świat absurdu mną nie szarpnął, oddechu też nie straciłam i nie pokochałam tej książki. Wiem, że to klasyk nad klasykami, ale chyba jednak nie dla mnie. Na spotkanie oczywiście poszłam, chciałam posłuchać co inni mają na jej temat do powiedzenia. I jak? No cóż, częściowo mnie przekonali. Myślę, że kiedyś ją dokończę. Mówiłam, że to ukochana książka Jorx’a? 


2. „My” David Nichols
Hm… przyznaję, że na początku książka wciągnęła mnie i to bardzo. Historia rzeczywiście wydała mi się warta przeczytania. Poległam w połowie. Więc nie wiem czy na końcu rzeczywiście się rozstali czy nie? Czy ktoś może mi przybliżyć zakończenie? 


3. „Zaklinacz słów” Shirin Kader
Książką zachwycała się moja znajoma. Mówiła, że to jej ukochana książka. Mnie troszkę zmęczyła. Może dlatego, że dialogów w niej jak na lekarstwo. Dużo opisów i opowieści. Jeśli ktoś lubi klimat „Baśni 1001 nocy” to książka dla niego idealna. Orient. Ja wiem, że to nie moje klimaty, sorry. Ale i tak jestem ciekawa skąd Zaklinacz tyle wiedział o głównej bohaterce mimo iż Ona niewiele mu wspominała o sobie. Asia ‒ uchylisz rąbka tajemnicy? Jak skończyła się ta historia? 


4. „Ulica marzycieli” Robert McLiam Wilson
Podobnie jak w przypadku „Mistrza i Małgorzaty” książkę polecił mi Jorx. Bo to kolejna jego ulubiona pozycja. Skoro poleca to trzeba przeczytać. Przysnęłam na 30 stronie. Opowiadania to chyba jednak nie dla mnie. W ogóle cała ta historia do mnie nie przemówiła a bohaterowie doprowadzali mnie do szewskiej pasji.


5. „Ani słowa prawdy” Jacek Piekara
Gdy powiem, że książkę polecił mi Jorx to nikogo nie zdziwi. Podobnie jak fakt, że poddałam się po dwóch rozdziałach. Chyba z tą fantastyką to mi nie po drodze.


Więcej grzechów czytelniczych nie pamiętam. W sumie jestem pewna, że jest tego więcej. Jeśli nadal takowe książki będą się pojawiać z miłą chęcią (lub też bólem) będę się z tym dzielić.

3 komentarze:

  1. Z tego wszystkiego znam tylko "Mistrza i Małgorzatę".
    Lektura obowiązkowa w 3 czy 4 klasie LO.
    Klasyk. Ale też trudny klasyk, dla mnie głównie z powodu rosyjskich nazwisk, które mieszały mi się w każdą stronę.
    Jedyne co zapamiętałam i często wracam - drugi rozdział....

    OdpowiedzUsuń
  2. Udam,że nie widzę pierwszej pozycji...Przecież to arcydzieło! Bosz... co to się na tym świecie dzieje! ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. "Ulica marzycieli" jest świetna, szkoda, że Ci nie zagrała :)

    OdpowiedzUsuń