wtorek, 10 lutego 2015

#332



Droga Tachykardio!

W dzisiejszej pogoni za sukcesem i dążeniem do perfekcji zatracamy siebie. Przestajemy słuchać tego, co w nas gra i co sprawia, że możemy odnaleźć szczęście. Przestajemy także marzyć. Żyjemy w strachu, że te marzenia są całkowicie nierealne do spełnienia. Poza tym zdarza się także, że wypalamy się zawodowo. I tak właśnie dzieje się z główną bohaterką najnowszej powieści Agnieszki Krawczyk „Dolina mgieł i róż”.

Sabina Południewska to pisarka poczytnych romansów, ukrywająca się pod pseudonimem Laury Rossy. Zostaje wysłana przez swojego wydawcę do pensjonatu w małej miejscowości Ida, by tam pokonać kryzys pisarski. I tak trafia do pensjonatu „Pod Graalem i Różą” prowadzonego przez sympatyczną Mili. Na początku właścicielka oraz mieszkańcy pensjonatu nie wzbudzają sympatii Sabiny. Dopiero po dłuższym pobycie sytuacja diametralnie się zmienia. Sabina zostaje nawet włączona do walki z miejscowym przedsiębiorą, Markiem Rokoszem, który chce zaszkodzić środowisku naturalnemu Idy.
Jak zakończą się wszelkie niesnaski oraz rozwiążą tajemnice musisz doczytać sama. Nie mogę zepsuć ci przyjemności czytania powieści.

To moje kolejne spotkanie z twórczością Agnieszki Krawczyk oraz mieszkańcami Idy, których poznałam podczas czytania „Magicznego miejsca”. Jak na razie nie zawiodłam się na powieściach Agnieszki. Mało tego, za każdym razem zostaję zaskoczona i powalona na łopatki historią opowiedzianą przez Autorkę. Aga ma niesamowity dar. Otóż potrafi snuć niesamowite historie, które wciągają od pierwszej litery, zachwycają i nie puszczają aż nie dotrze się do ostatniej kropki. A wtedy czuje się niedosyt, że jak to? Już? Koniec?
I nagle się okazuje, że prawie 500 (!) stron przeczytało się w oka mgnieniu. Nie potrafiłam odłożyć tej powieści na bok, na dłużej niż 5 minut. Dlaczego? Bo od razu chciałam wiedzieć jak dalej potoczą się losy bohaterów. Co zrobi Sabina? Czy Marek okaże się faktycznie tak przebiegły i cyniczny?

Wielkim plusem tej powieści są jeszcze cytaty z klasyki literatury wplecione w historię. Spotkamy tutaj nawiązania do powieści Jane Austen, Balzaca, Rilke, Anthony’ego Trollope’a i nawet Harry Potter tutaj się załapał.

Tylko jeden szczegół doprowadzał mnie do szewskiej pasji. Było to zdrobnienie imienia jednego z bohaterów. Dorosły facet, szanowany lekarz Krzysztof stał się Krzysiem. Sprawiało to, że czułam solidny zgrzyt. Nie, no ok, można zdrobnić imię, ale jak dla mnie nie dorosłego faceta. I to w dodatku cały czas. Skoro Krzysztof Dolecki był Krzysiem, to dlaczego Marek Rokosz nie był Mareczkiem? Myślę, że wtedy straciłby na wiarygodności jako „czarny charakter”. Obiło mi się o uszy, że Autorka pod wpływem protestów ze strony czytelniczek, postanowiła, że Krzyś będzie nosił pełne imię.

Agnieszka Krawczyk stworzyła świetną historię i nietuzinkowych bohaterów. To nie jest babskie czytadło, jak niektórym może się wydawać. To kobieca literatura w najlepszym i najinteligentniejszym wydaniu. Napisana z humorem i magią. Myślę, że każda z nas chciałaby się kiedyś znaleźć w takim miejscu jak miasteczko Idy oraz „Pensjonat pod Graalem i Różą”. W takim magicznym miejscu, które tonie w cudownym zapachu róż. W miejscu w którym mieszkańcy wspierają się nawzajem i solidaryzują ze sobą. To książka o przyjaźni, o miłości, o walce z samym sobą i o tym, że nigdy nie należy wyzbywać się swoich marzeń. POLECAM!!!

Pozdrawiam Archer

P.S.
Przypominam, że w tekście jest ukryte słowo klucz.

1 komentarz:

  1. Od dawna mam apetyt na tę książkę, a Twoja recenzja tylko go podsyciła

    OdpowiedzUsuń