niedziela, 14 września 2014

#312

 
Nigdy nie było mi po drodze z audiobookami, w drodze też nie byłam. Jednak jakiś czas temu zabierając się za porządki postanowiłam „poczytać” książkę „nausznie”. Starałam się na niej skupić i muszę przyznać, że udawało mi się to od samego początku. Wyłączyłam się na otoczenie i zasłuchałam się w głos Anny Dereszowskiej czytającej „Uratuj mnie” Guillaume Musso.

Nowy York. Juliette jest młodą francuską. Stara się znaleźć pracę jako aktorka. Niestety w ostateczności znajduje pracę jako kelnerka w kawiarni. Dzień przed swoim powrotem do Francji wpada na Sama. Sam jest lekarzem. Kocha swoją pracę, w którą ucieka po samobójczej śmierci swojej żony. To przypadkowe spotkanie powoduje, że chociaż obydwoje nie wierzą w miłość od pierwszego wejrzenia, to przeżywają niesamowite chwile namiętności. Niestety powrót Juliette do domu jest nieunikniony. Żegnają się na lotnisku. Dziewczyna wsiada do samolotu, który niedługo po starcie eksploduje…

Akcja książki nie zwalnia ani na minutę. W sumie jest tak bardzo zakręcona, że łatwo się w niej pogubić. Co chwila Autor serwuje nam kolejny wątek. Fakt, że cała fabuła skupia się na miłości głównych bohaterów, jednak dostajemy do tego poboczne historie. Ma się wrażenie jakby w ogóle nie pasowały do historii. Jednak po jakimś czasie wszystkie elementy układanki trafiają na swoje miejsce. I nagle okazuje się, że wszystko tworzy spójną całość.

Gdybym czytała książkę, jestem pewna, że skończyłabym ją w jeden dzień. Historia w niej zawarta wciąga od pierwszej linijki. Mamy tutaj nie tylko historię miłosną, jest tu także mowa o przeznaczeniu i o tym jak wiele w naszym życiu zależy od nas samych.

„Uratuj mnie” to mój pierwszy audiobook przesłuchany do końca. Jestem z siebie dumna. Już teraz wiem, że moja przygoda z „książką słuchaną” właśnie się rozpoczęła.

P.S.
Zdjęcie okładki pochodzi z tej strony Naukowa.pl

6 komentarzy:

  1. Moją pierwszą książką "słuchaną" był Zaklinacz koni - też miałam opory przed audiobookami, ale kiedy byłam chora i leżałam w łóżko bez sił, taki audiobook uratował mnie przed śmiercią z nudów :P Co do powieści Musso - chętnie ją przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wiesz, słuchanie książek jest fajne, jednak wszystko tak naprawdę zależy od lektora, wydaje mi się, że Dereszowska spisała się znakomicie :)

      Usuń
  2. Kiedy byłam mała, to miałam na kasetach magnetofonowych kilka bajek. Jeju, jakie przyjemne wspomnienia... Teraz jednak nie złapałabym się audiobooka.
    Co do samej książki, słyszałam co nieco o niej, ale nie wiem, czy to coś dla mnie, chociaż ostatnio staram się po takie lektury właśnie sięgać, gdyż za dużo fantastyki czytałam w minionym miesiącu ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. och jak byłam mała to uwielbiałam słuchać bajek, właśnie sobie przypomniałam, że też słuchałam,
      audiobooki sprawdzają się kiedy sprzątasz, prasujesz lub wykonujesz czynności na których nie musisz się skupić...
      ja chętnie zmienię gatunek, chociażby na fantastykę ;)

      Usuń
  3. No brawo! Świetnie, że ta przygoda miała pozytywny koniec :)

    OdpowiedzUsuń