poniedziałek, 27 stycznia 2014

#280




Niekiedy zdarza się tak, że w pewnym momencie naszego życia staje na naszej drodze ktoś, kto wywraca je do góry nogami. I nagle - nasz poukładany i idealny (oczywiście według nas) – świat nie wydaje nam się już taki, jakim był dotychczas. Dochodzi się do wniosku, że życie było puste, nieciekawe i samotne. A teraz nabrało barw, zostało wypełnione szczęściem i drugim człowiekiem. 

Sabina jest samotną kobietą po trzydziestce. Nie posiada instynktu macierzyńskiego, a co z tym związane, nie przepada za dziećmi. Mieszka w dwupokojowym mieszkaniu. Uwielbia czytać książki - głównie romanse, bo podczas czytania ich marzy. Lubi kryminały, bo akurat przy nich odpoczywa. Ma dość nietypową pracę. Otóż Sabina jest przyjacielem do wynajęcia. Wiadomo, że przyjaźni się nie kupi, jednak Sabina na przekór próbuje udowodnić, że jednak tak można. Kobieta wpadła na ten pomysł w momencie przeglądania ogłoszeń o pracę. Ludzie poszukiwali osoby, która wysłucha ich lub pomilczy z nimi - stąd ten pomysł. Pewnego dnia, podczas przerwy obiadowej (którą Sabina jak zwykle spędzała w parku) podeszła do niej dziewczynka, Marysia. Dziewczynka poprosiła ją, aby Sabina namalowała jej słońce. Właśnie od tej prośby rozpoczyna się dość nietypowa przyjaźń. Nagle okazuje się, że Sabina łaknie spotkań z siedmiolatką. Dziewczynka krok po kroku burzy mur, który wybudowała wokół siebie kobieta. To właśnie Marysia wprowadza do jej życia kolory i wywraca je do góry nogami.

Było to moje drugie spotkanie z twórczością Autorki. Powiem szczerze, że z każdą kolejną książką Gabriela Gargaś zaskakuje mnie coraz bardziej. Pozytywnie, oczywiście.

„Namaluj mi słońce” to powieść pełna emocji, która potrafi rozbawić i równocześnie doprowadzić do łez. A o to chyba chodzi, żeby książka wzbudzała emocje. Bo jeśli ich nie wzbudza, to albo z czytającym jest coś nie tak, albo historia nie porywa. W tym wypadku książka pochłonęła mnie od samego początku. Już wraz z pierwszymi literami, po przedstawieniu sylwetki głównej bohaterki, chcemy wiedzieć, jak potoczy się przyjaźń Sabiny – singielki nie przepadającej za dziećmi - z samotną siedmiolatką bez przyjaciół, od której dość wcześnie odeszła matka.

Autorka w swojej powieści poruszyła ważny temat samotności. Po pierwsze, jest tutaj samotność osoby dorosłej. Czasem jest to nasz wybór, a czasem życie weryfikuje nas i w konsekwencji pozostajemy sami. Tylko czy bycie samemu jest adekwatne do bycia samotnym? Czy miedzy byciem samemu i byciem samotnym można postawić znak równości? Już w książce „Mały Książę” można było dowiedzieć się, że „równie samotnym jest się wśród ludzi”. Sabina jest – jak sama mówi – osobą samotną. Myślę, że została przyjacielem do wynajęcia właśnie dla takich ludzi jak ona sama. Przecież na świecie (albo całkiem blisko nas, czego czasem nie zauważamy) jest wiele osób, które nie mają nikogo z kim mogłyby podzielić się radością czy smutkiem. I właśnie od tego jest Sabina, od bycia wtedy, kiedy ktoś jej potrzebuje. 

Oprócz tego Autorka pokazała nam drugi rodzaj samotności. Mam na myśli samotność dziecka. Mimo że Marysia ma babcię i ojca, którzy kochają ją nad życie, nie ma matki ani żadnej przyjaciółki. Dziewczynki w jej klasie wyśmiewają ją za to, że nie ma mamy. To też pewien rodzaj samotności, wychowywanie się w bez jednego z rodziców. Niestety, bywa tak że takie życie odbija się na psychice dziecka. Kiedy na horyzoncie pojawia się Sabina, dziewczynka postanowiła, że zostanie jej przyjaciółką. A kiedy Sabina zaczyna się spotykać z Maksem, ojcem małej, dziewczynka zaczyna nazywać kobietę, mimochodem, mamą. Wyraźnie daje się odczuć tą samotność Marysi i strach, że pewnego dnia Sabina, podobnie jak Magda – mama Marysi – odejdzie z jej życia. Przecież my także (nie tylko małe dzieci) boimy się, że ci których kochamy najbardziej znikną. 

Dawno żadna Autorka ani historia nie sprawiły, że czytana przeze mnie książka pełna jest kolorowych znaczników.

Mimo iż opowieść może wydać się banalna, historia w niej zawarta jest jak najbardziej życiowa. Pani Gabrielo, czekam na kolejną, pełną emocji książkę. POLECAM!!!


Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa Feeria


4 komentarze:

  1. Podpisuje się pod każdym słowem w twojej recenzji. Mnie również ta książka zauroczyła i pochłonęła bez reszty.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak dla mnie ta książka to ideał! Wszystkim serdecznie polecam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. oo rany! Cudo, cudo i jeszcze raz cudo! Dzięki Twojej recenzji i to całkiem serio mówię, zachęciłaś mnie ogromnie! Musimy po nie sięgnąć i póki co ja dodaję ją do listy na ten rok do przeczytania. Takiej pozycji nie można ominąć !
    Ślicznie tu, zapraszamy do nas :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nic dodać, nic ująć ;)
    Mój egzemplarz też jest oznaczony mnóstwem znaczników i leży na regale taki kolorowy. ;)

    OdpowiedzUsuń