czwartek, 18 lipca 2013

#258


Droga Tachykardio!

Niecały rok temu opowiadałam Ci o debiucie pewnej polskiej Autorki Anny Ficner – Ogonowskiej. Wspominałam, że wszyscy oszaleli na punkcie książki „Alibi na szczęście” oraz jej kontynuacji „Krok do szczęścia”. Wtedy chyba niewielu przypuszczało, że Autorka stworzy z tego trylogię, a na kolejną część każe czekać swoim czytelniczkom ponad pół roku. W sumie to było do przewidzenia, że powstanie kontynuacja. Przecież w drugiej części historia głównych bohaterów skończyła się dość niespodziewanie. Więc gdy tylko książka wpadła w moje ręce wiedziałam, że warto było czekać.

Hania nadal nie przestaje się zamartwiać o innych. Dba o Mikołaja, który już na dobre zagościł w jej życiu, domu i sercu. Dba o Dominikę, która nie potrafi odnaleźć się w roli matki. Poza tym Dominikę męczy przeszłość. Targają nią emocje, z którymi nie potrafi sobie poradzić. Nie rozstaje się z synkiem bo nie chce by sobie pomyślał, że go zostawiła, tak jak matką ją. Hania wciąż ukrywa przed Siostrą sekret. Boi się, że Dominika nie będzie w stanie udźwignąć tego co od niej usłyszy, boi się odrzucenia. Niestety los szykuje Hani kolejne zmartwienia. Bo przecież w życiu nie może być zawsze z górki. Na szczęście jak zawsze może liczyć na swoją ukochaną ciotkę Annę, panią Irenkę oraz Mikołaja, który szykuje dla niej coś specjalnego. Czy Hanka w końcu przestanie się martwić i zacznie żyć? O tym musisz przeczytać niestety sama. Nic więcej ci nie zdradzę.

Warto było czekać rok na kolejną część historii Hani i Mikołaja. Autorce zgrabnie udało się wyjaśnić tajemnice które poznaliśmy we wcześniejszych częściach. Poza tym ostatnia część jest naładowana takimi emocjami, że sięgnięcie po chusteczki jest nieuniknione.

Wcale się nie dziwię, że trylogia zyskała status „bestsellera”. Te książki są pełne miłości, codziennych problemów z którymi się borykamy każdego dnia. Historia ukazana w „Alibi na szczęście”, „Krok do szczęścia” i „Zgoda na szczęście” może jest fikcją literacką, jednak tak naprawdę to mogła się przydarzyć każdemu z nas. Myślę, że każdy gdzieś w swoim życiu spotkał taką Hankę, która zamartwiała się i dbała o wszystkich wokół bardziej aniżeli o siebie. Dominikę, która rozstawiała wszystkich po kątach i była duszą towarzystwa. Panią Irenkę, do której można zawsze przyjechać czy też zadzwonić o każdej porze dnia i nas wysłucha. Ale myślę, że każda chciałaby takiego Mikołaja, który będzie dbał i troszczył się o ukochaną. No i takiego romantyka który na końcu powieści sprawił, że łzy pociekły mi ciurkiem a serce mocniej biło.

„Zgoda na szczęście” świetnie podsumowuje dwie wcześniejsze części. Autorka ukazuje w niej, że w naszym życiu najważniejsza jest miłość i wsparcie jakie możemy dawać i otrzymywać od najbliższych. Szkoda, że to ostatnia część tej historii. Ale przecież jak to śpiewała kiedyś Anna Jantar „Nic nie może przecież wiecznie trwać” w końcu historia musi mieć swój koniec.

Jeśli lubisz historie z życia wzięte, pełne miłości i niepewności to ta historia jest jak najbardziej dla Ciebie. Zaopatrz się jednak w chusteczki, bo w książce jest kilka momentów, w których łza zakręci się nie raz. Polecam!!!

Pozdrawiam
Archer

P.S. 
Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości portalu lubimyczytac.pl oraz Wydawnictwa ZNAK



8 komentarzy:

  1. Myślisz Archer, że będzie ciąg dalszy? Bo mimo wkurzającej Hanki, chcę więcej!

    OdpowiedzUsuń
  2. Zazdroszczę ci tej książki, gdyż bardzo, ale to bardzo chciałabym ją poznać. Recenzja, jak zwykle fantastyczna!

    OdpowiedzUsuń
  3. też chciałabym przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Po urlopie wezmę się za całą Trylogię :).

    OdpowiedzUsuń
  5. Pierwszą część posiadam, ale jeszcze nie sięgnęłam po nią... Muszę to w końcu zrobić, ponieważ trylogia zaczyna zbierać dobre recenzje. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. ta książka dotarła do mnie w tym tygodniu, jestem jej bardzo ciekawa, pozdrawiam bardzo serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Na wakacje, jak znalazł :) Muszę poszukać w bibliotece. Pozdrawiam ciepło:)

    OdpowiedzUsuń
  8. zastanawiam się nad tą książką i coraz bardziej jestem na tak. świetne zdjęcie w nagłówku bloga. dodaję do obserwownych.

    OdpowiedzUsuń