Łapię się na tym, że ostatnio sięgam po książki z cyklu łatwych i przyjemnych. Gdzie królują historie z okolic bożonarodzeniowych. Nic na to nie poradzę, że lubię czytać świąteczne powieści, pełne miłości i świątecznych klimatów. One sprawiają, że łagodnieję, zatrzymuję się na chwilę, uśmiecham. I tak też było przy powieści „Miłość zimową porą” Carrie Elks.
Kitty Shakespeare stara się o staż w branży filmowej Los Angeles. Niestety, nikt nie chce zatrudnić zdolnej studentki. Pewnego dnia odbiera telefon z propozycją pracy. Nie jest to jednak staż, tylko posada niani u pewnego producenta filmowego. Praca nie w Los Angeles, tylko z mroźnej Wirginii. Sam przyjazd dziewczyny to wielka przygoda. Potrąca samochodem jelenia i staje oko w oko z pewnym przystojniakiem, który nie robi na niej najlepszego wrażenia. Okazuje się, że to Adam Klein, świetny reportażysta, mieszkający w domku nad jeziorem. Przysłowie „Kto się czubi ten się lubi” pasuje do tych dwojga idealnie. Między nimi zaczyna iskrzyć. Czy zaiskrzy wystarczająco mocno? Jaką tajemnicę skrywa Adam? Czy Kitty uda się zdobyć wymarzony staż?
Och, co to była za huśtawka emocjonalna. Muszę przyznać, że dawno nie czytałam takiej właśnie historii. Całość poznajemy z dwóch punktów widzenia. Jest historia Kitty, która marzy o stażu w branży filmowej. Pracę niani bierze tylko dlatego, że ma nadzieję iż uda się jakoś jej wkręcić do tego świata przez Everetta Kleina, znanego producenta filmowego. Na początku swojej przygody poznaje Adama. No cóż, mężczyzna nie sprawia, że od pierwszej chwili da się go polubić. Wręcz przeciwnie. Jest gburowaty i tajemniczy. Co sprawia, że troszkę ją fascynuje. Adam, skrywa tajemnicę z przeszłości, o której nie chce mówić. Oraz poznajemy poprzez sesje terapeutyczne samego Adama. Nie odkrywamy do końca jego sekretów, ale dowiadujemy się dlaczego mieszka samotnie w starej chacie nad jeziorem.
Pomimo, że całość jest bardzo przewidywalna, to jednak książkę czytałam z ciekawością. Może dlatego, że zastanawiałam się jak ostatecznie potoczą się losy bohaterów. Całość jest przeplatana także rozpadem małżeństwa Everetta oraz przygotowaniami do świąt. Momentami czułam tę magię. Nie można jeszcze zapomnieć o siostrach Shakespeare, które wspierają Kitty, chociaż każda mieszka w zupełnie innym miejscu. Powieść pokazuje, że więzy rodzinne są bardzo ważne. Nie ważne gdzie rzuci nas los, bliscy zawsze będą najważniejsi.
Polecam na zimowe wieczory. Mam nadzieję, że ta książka stanie się bestseller'em. Takie ciepłe historie, zawsze rozgrzewają zimowe serca.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz