czwartek, 21 czerwca 2012

#210

Ech...  
Chciałam wszystkich przeprosić, za brak mojej obecności u Was i u siebie także. Ostatnio niestety pochłonęła mnie praca a konkretniej nasza Wielka Przeprowadzka ;-) Przenosimy księgarnię do większego lokalu. Zamiast "marnych" 100 metrów kwadratowych będziemy mieć prawie 260 i do tego kawiarnię. Nie wiem czy to dobry pomysł kawa i książki, ale może się okazać, że... No właśnie. Czy takie coś przejdzie? Czy to jest dobry pomysł? Jak myślicie?

Tak więc po powrocie z pracy, gdzie robię masę kilometrów, przenoszę tony książek padam na pyszczek i nie mam sił prawie na nic. Jak tylko skończy się szaleństwo z otwarciem (już w sobotę) to obiecuję nadrobić zaległości :)

A tutaj prezentuję ekspres do kawy w którym od soboty będę przygotowywać kawę :) 


czwartek, 14 czerwca 2012

#209



No to się porobiło. Właśnie łapię oddech po przeczytaniu trzeciego już tomu o czterech przyjaciółkach z Rosewood. Tom „Pretty Little Liars. Doskonałe” jak na razie jest jednym z lepszych, tych które dotychczas przeczytałam. Jednak nie wiem czy najlepszy, bo przede mną jeszcze cztery do przeczytania, które zostały wydane w Polsce. Wciągnęłam się w serię o kłamczuchach. Nie przypuszczałabym, że…. Literatura młodzieżowa może tak wciągać. Mnie, Wiekową Wariatkę. No ale… czas przybliżyć życie bohaterek w trzecim tomie.

Po zniknięciu Toby’ego dziewczyny oddychają z nieukrywaną ulgą. Sekret związany z nieszczęśliwym wypadkiem Jenny nadal jest bezpieczny. Dziewczyny jednak nadal płacą za swoje tajemnice z przeszłości. No i znów oddalają się od siebie. Największą cenę płąci Aria. Jej matka dowiaduje się o romansie męża, jednak nie od córki, która o tym wiedziała, tylko właśnie od A. Ella wyrzuca Arię z domu i wyraźnie daje jej do zrozumienia, że nie chce mieć z nią nic wspólnego. Emily, musi uporać się z odejściem Toby’ego. Jednak przede wszystkim musi zaakceptować siebie jako homoseksualistkę. Niestety nie jest to takie proste, gdyż rodzice nie przyjmują do wiadomości „odmienności” córki. Hanna natomiast walczy z zazdrością, gdy dowiaduje się, że jej były już chłopak wiąże się z Arią. Ponadto, jej przyjaźń z Moną nieoczekiwanie się kończy. Stara się wszystko naprawić, jednak z odwrotnym skutkiem. A co ze Spencer? Cóż, Spencer jest jak zawsze zapracowana. Trafia także na terapię, podczas której poddaje się hipnozie i cofa się we wspomnieniach, szczególności w te, które zostały wyparte z jej pamięci, a które powracały w snach. Jest w wielkim szoku kiedy rodzice potwierdzają zaniki pamięci, które zdarzały się w dzieciństwie. Czy podczas pamiętnego wieczoru, kiedy posprzeczała się z Ali mogło wydarzyć się coś co zostało wyparte z pamięci? Czy jest możliwe, że Spencer ma coś wspólnego ze śmiercią przyjaciółki? Wszystkie perypetie dziewczyn przeplata śledztwo w sprawie zamordowania Ali. Nie oszukujmy się, przecież morderca panny DiLaurentis nadal bezkarnie chadza po Rosewood. Na światło dzienne wydostaje się filmik nakręcony chwilę przed zniknięciem Ali. Oczywiście nie możemy zapominać  o A., który/-a nie daje o sobie zapomnieć. Nadal zostawia swoje wiadomości, które tym razem zamieniły się w pogróżki. Niestety wprowadza je w życie. Dziewczyny znajdują się w niebezpieczeństwie. Czy uda im się rozwiązać zagadkę tajemniczej postaci A.? Czy za błąd jaki  popełni A. jedna z przyjaciółek zapłaci życiem? Ha…

Po zamknięciu książki długo nie potrafiłam złapać oddechu. Ręce mi drżały od nadmiaru emocji. Książka z każdą stroną zaskakuje coraz bardziej, mimo iż widziałam serial i wiem co będzie dalej. Nie oszukujmy się serial nigdy nie odda tego co jest w książce. A poza tym bywa, że w książce znajdziemy więcej aniżeli w serialu czy też w filmie.

Trzeba przyznać, że Sara Shepard skonstruowała całkiem niezłą fabuję, a bohaterowi są wyraziści i charakterni. Akcja co chwila przyspiesza, zawraca, czytelnik wpada w wir tajemnic, zaprzyjaźnia się z bohaterkami. Bo mimo iż dziewczyny mają sporo za uszami, nie da się ich nie lubić.

No cóż, nie pozostaje mi nic innego jak zabrać się za kolejną część przygód Ari, Hanny, Spencer i Emily. Może w końcu uda się dziewczynom powiedzieć na głos kim jest A.? Może w końcu czytelnik dowie się kto za tym wszystkim stoi. 

poniedziałek, 11 czerwca 2012

#207



Są książki, które sprawiają, że po przeczytaniu mamy w głowie milion myśli i pytań do Autora. Są książki, które mimo  ich ukończenia i odłożenia na półkę, nie dają o sobie zapomnieć. Aż wreszcie są takie książki, które nigdy nie chciałoby się skończyć czytać. Tak właśnie jest z książkami Katarzyny Michalak. Katarzyna Michalak przyzwyczaiła Nas czytelników, do książek które podczas czytania wywołują w nas uśmiech, sprawiają, że zaprzyjaźniamy się z bohaterami, razem z nimi kochamy i jesteśmy kochani. Książki KejteM – jak to mawia o sobie Autorka – są pełne optymizmu, magii (bo czyż nie pamięta się o Patrycji, która miała zostać drimerką i wyśniła swój biały domek?). Oczywiście nie możemy o nich zapomnieć, nie możemy zapomnieć tej radości czerpanej podczas czytania. Jednak, najnowsza książka Kasi Michalak jest zupełnie inna niż pozostałe w Jej dorobku. Może gdyby nie nazwisko wypisane złotą czcionką na okładce, w życiu nie powiedziałabym, że „Nadzieja” wyszła spod pióra Tej Michalak. Czy to zła zmiana? Nie, skąd. To zmiana, która sprawi, że o bohaterach „Nadziei” nie zapomnimy tak szybko i tak łatwo.

Liliana była wychowywana w domu przez ojca i jego drugą żonę. Wychowywana, to zbyt duże słowo. Ponieważ przez bicie dziecka, wcale nie ma się na myśli wychowywania. Od małego Lilka była bita, za to że jest, za to że pląta się pod nogami, za to że jako dziecko jest ciekawa świata. Pewnego dnia ucieka z domu z zamiarem pójścia gdzie ją nogi poniosą. Bo przecież w domu w którym powinna panować miłość nie ma dla niej miejsca. Podczas „ucieczki” ratuje życie ośmioletniemu chłopcu Aleksiejowi. Chłopiec był we wsi uznawany za odmieńca, tylko dlatego, że urodził się w Czarnobylu i był „inny” aniżeli pozostali chłopcy we wsi. Od tego dnia rozpoczyna się przyjaźń między dziećmi. Aleksiej za każdym razem stawał w obronie dziewczynki. Obiecywał jej, że nikt nigdy jej nie skrzywdzi i przyrzekał, że zawsze przy niej będzie. Ciotka Anastazja, która wychowywała Aleksa jak własnego syna, pewnego dnia spakowała cały dobytek i wraz z chłopcem i Lilianą wyprowadziła się do maleńkiego domu. Do rodzinnego domu, do Nadziei, do miejsca gdzie nie ma trosk ani ojca bijącego pasem gdzie popadnie. Lilka kochała Aleksa całym swoim sercem, była dla niego wielką miłością oraz przekleństwem. Jak potoczyły się losy tych dwojga? Czy życie splotło ich drogi ze sobą? Czy może los okrutnie z nich zadrwił?

„Nadzieja” nie jest taką książką jak inne w dorobku Autorki. Nie ma tutaj dowcipnych dialogów, nie ma ani zabawnych ani magicznych sytuacji. W tej książce znajdziemy codzienną brutalność, o której nikt głośno nie mówi bo się boi. Autorka w swojej najnowszej książce ukazuje przemoc domową. To co dzieje się za zamkniętymi drzwiami. Opisuje ból i strach dziecka, które jest bite przez swego ojca, odpychane przez niego, nie chciane.  Ukazuje tęsknotę za miłością, dorosłej dziewczyny. Walkę o to by być kochaną za wszelką cenę, nawet ceny nienawiści do samej siebie. To także studium kłamstwa. Kłamstwa które potrafi ranić jak obusieczny nóż.

Czy w tej książce pełnej bólu jest miejsce na miłość? Owszem. Jest jej nawet sporo. Nie wylewa się jednak ze stron jak w innych książkach. Miłość tutaj, w tej książce, nie należy do tych pięknych z bukietami róż czy czekoladkami. Ta miłość jest miłością bezgraniczną która nie trafia się często. Była też miłością narkotyczną. Bo mimo iż Lilka raniła Aleksieja, ten wracał i wybaczał jej wszystko co złe. Kiedy już myśli, że jest wstanie ułożyć sobie życie z kimś innym… w jego życiu ponownie zjawia się Liliana i niweczy wszystkie plany. Bo On był od niej uzależniony, od jej obecności w swoim życiu.

Katarzyna Michalak zaskakuje od pierwszych stron. Od samego początku wciąga nas w historię Aleksieja i Liliany. Nie oszczędza swoich bohaterów. Bo przecież po co bohaterowie mają być w końcu szczęśliwi? Kiedy czytelnik ma nadzieję, że się wreszcie ułoży, Autorka bezlitośnie wali obuchem w łeb! A co tam?! Dorzucę im jeszcze trosk! Tak jak w życiu i tutaj nie jest kolorowo. Bo przecież nigdy nie wiemy kiedy los z nas zadrwi i życie kopnie nas w cztery litery.

Książkę czytałam na bezdechu. Tak bardzo wciągnęła mnie historia bohaterów, że czasem zapominałam oddychać. A przy pięćdziesiątej stronie zużyłam już dwie paczki chusteczek higienicznych. Po raz kolejny moje serce i uczucia zostały zmiksowane jak koktajl truskawkowy. „Nadzieja” to następna książka, która nie pozwoli o sobie tak szybko zapomnieć.

Książkę polecam nie tylko miłośnikom twórczości Katarzyny Michalak, bo tutaj na pewno się nie zawiedziecie, tylko będziecie zaskoczeni. I co chwila będziecie zaglądać na okładkę by upewnić się, że tę książkę napisała na pewno, na milion procent Ta Michalak. Polecam ją również osobom, które lubią powieści obyczajowe. To nie jest książka łatwa, przyjemna, którą po przeczytaniu odkłada się na półkę i nie pamięta o czym była. To książka pokazująca życie o którym się głośno nie mówi. To książka, która mimo wszystko daje Nadzieję.


Za możliwość przeczytania książki bardzo, ale to bardzo dziękuję samej Autorce Katarzynie Michalak oraz Wydawnictwu terMedia 

piątek, 8 czerwca 2012

#206



Bycie żołnierzem marynarki wojennej Stanów Zjednoczonych zobowiązuje do służenia ojczyźnie. A co za tym idzie częstym służbom daleko od rodziny. Nie jest to „spokojna praca”, tak jak na etacie. Tam może się wszystko zdarzyć. Mężczyźni narażają swoje życie. Tak też jest z głównym bohaterem najnowszej książki Susan Wiggs „A między nami ocean”.


Steve Bennet jest oficerem marynarki wojennej. Służy na lotniskowcu. Od początku swojego małżeństwa z Grace zostaje wysyłany na służby które trwają około pół roku, czasem dłużej. Nie widział jak rodzą się jego dzieci: bliźniaki Brian i Emma ani najmłodsza córeczka Katie. Nie widział jak stawiają pierwsze kroki, nie bywał w domu w ważnych momentach ich życia. Wszystko opisywała mu e-mailowo żona Grace. Wspaniała, kochająca i wierna żona, która była dla niego kotwicą gdy ten przebywał poza domem. Przywykła do trybu życia jakie wiedzie się u boku wojskowego. Częste przeprowadzki, zmiana otoczenia, nie zagrzewanie długo miejsca w danym mieście czy też kraju. Jednak przyszedł taki moment, że Grace zapragnęła zmiany. Zapragnęła zarzucić kotwicę, kupić dom i założyć własną firmę zajmującą się przeprowadzkami. Dzieli się swoimi planami z mężem, który nie jest zachwycony pomysłami żony. Małżonkowie ścierają się między sobą i w atmosferze kłótni Steve udaje się na lotniskowiec. Kiedy mąż służy ojczyźnie Grace zakłada własną firmę zajmującą się przeprowadzkami, zapisuje się na aerobik i przede wszystkim kupuje dom. Dom który będzie ich azylem. Dom, który będzie oznaczał, że w końcu dotarli do swojego portu. Niespodziewanie na lotniskowcu na którym stacjonuje Steve dochodzi do groźnej eksplozji, w wyniku której Steve zostaje uznany za zaginionego. Nikt nie wie czy porucznik Bennet przeżył ten nieszczęśliwy wypadek. Jego rodzina, czeka na wieści. Wszyscy liczą na cud. Czy do niego dojdzie? Czy Steve Bennet wróci na łono rodziny? Czy zaakceptuje zmiany w życiu Grace?

Autorka w swojej książce pokazała, że życie z wojskowym nie należy do łatwych. To przede wszystkim rozłąka z ukochaną osobą. Dla kobiet takie rozłąki nie należą do łatwych. Muszą same sobie radzić z podstawowymi obowiązkami, z wychowywaniem dzieci. Przede wszystkim muszą być silne, nie załamywać się. Najlepszym sposobem jest znalezienie sobie zajęcia, które oderwie nas od myślenia. I tak jak w przypadku Grace, świetnym pomysłem było zapisanie się na aerobik i założenie własnej firmy przeprowadzkowej. Wtedy nie mamy czasu na myślenie, na zastanawianie się, na tęsknotę. Bywa jednak tak, że wiele małżeństw nie jest wstanie przetrwać takiej rozłąki. Najważniejsze to ze sobą rozmawiać, mówić co nas gryzie, co nam przeszkadza i rozwiązywać na bieżąco problemy.

To moje pierwsze jak dotąd spotkanie z twórczością Susan Wiggs. Na początku obstawiałam, że książka którą zaczęłam czytać, będzie typowym romansem. Na szczęście zostałam mile zaskoczona. Fakt mamy tutaj trochę miłości, jednak więcej miejsca zajmuje codzienne życie. Życie, które nie należy do spokojnych. Bo przecież bycie żoną marynarza wiąże się ze strachem o ukochaną osobę.

Autorka w bardzo przystępny sposób przedstawiła życie głównych bohaterów. Zwinnie wplotła w ich codzienność losy innych osób, poniekąd z nimi związanych. Każda postać ma swój niepowtarzalny charakter, posiada cechy które wyróżniają je na tle innych osób. Nie są to postacie ciche, bez swojego zdania. Przecież to rodzina wojskowego, która musi potrafić na swoim i walczyć o swoje. Przyznaję, że czasem zazdrościłam im odwagi i determinacji, czasem zdarzało się, że inaczej bym postąpiła. Jednak nie jestem na ich miejscu i tak do końca nie wiem jakbym się zachowała gdyby sytuacje przedstawione w książce wydarzyły się w moim życiu.

Jedno wiem na pewno. Warto przeczytać książkę Susan Wiggs by dowiedzieć się jak bardzo różni się nasze codzienne życie od życia żon marynarzy i wojskowych. By poznać historię miłości, która potrafi przetrwać nawet ocean. Polecam!

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Harlequin Mira 

wtorek, 5 czerwca 2012

#205



Tak, wpadłam jak śliwka w kompot. Dawno żadna książka (w tym wypadku cała seria) nie wciągnęła tak bardzo, że odłożyłam wszystko inne na bok. I już nawet nie wspominam, że z serialem było identycznie. Bo po co, mówiłam o tym przecież wcześniej. Tak przyznaję się, spodobała mi się seria młodzieżowa. Wiem, że mój pesel przypomina mi ile mam lat, jednak mentalnie na swój wiek się nie czuję i wyjątkowo pozwoliłam sobie na literaturę młodzieżową. Tylko, gdyby tak dokładnie się przypatrzeć, to nie ma określonego wieku na Pretty Little Liars.

Aria, Spencer, Hanna i Emily spotykają się na pogrzebie Ali. To jest pierwsze spotkanie dziewczyn po jej zaginięciu. I co z tego, że widywały się w szkole? Prawdę mówiąc oddychają z ulgą. Dlaczego? Tajemnicze wiadomości otrzymywane od A. się skończą. Przecież osoba, która nie żyje nie może wysyłać esemesów, e-mali ani zostawiać żadnych innych wiadomości, prawda? Niestety, to nie jest koniec. A. nadal się z nimi kontaktuje, jednak tym razem posuwa się do gróźb. Jedyne co można zrobić to trzymać się razem i razem stawić czoła wrogowi. Gorzej, jeśli nie ufa się swoim przyjaciołom. Do miasta wraca Jenna i Toby. Jenna wiele lat temu straciła wzrok w nieszczęśliwym wypadku. Jej brat Toby wziął na siebie odpowiedzialność za nieszczęście siostry. Ale czy aby na pewno On jest winny? A może Alison była w to w jakiś sposób zamieszana? Może odkryła tajemnicę Toby’ego?

Chłonę. Tak mogę skrótowo określić tempo czytania. Bardzo dawno nie miałam w rękach książki, którą czytałam z wypiekami na twarzy. Tajemnice znów się piętrzą. Nigdy nie wiadomo kiedy A. znów się odezwie, tym razem grożąc dziewczynom. Żadna z nich nie wie czy A. może te groźby spełnić, dlatego wolą nie ryzykować i spełniają zachcianki tajemniczej postaci.

Przyznaję, że bardzo dawno nie czytałam książki tak bardzo zakręconej. Gdzie akcja goni akcję. Mimo iż wiem co będzie dalej – w końcu serial już za mną – akcja co chwila zaskakuje.

Autorka posiada całkiem niezły talent gmatwania, mieszania i trzymania w napięciu. Cieszę się, że zamiast gwiazdą oper mydlanych została pisarką. Bo co tu ukrywać „Pretty Little Liars” to bestseller który wciąga. 

piątek, 1 czerwca 2012

#204

WYNIKI KONKURSU :-)


Tak jak obiecałam dzisiaj będą wyniki losowania. Dziękuję bardzo serdecznie wszystkim którzy zgłosili chęć uczestnictwa oraz dziękuję za życzenia. Nie przypuszczałabym, że blogowanie znów będzie sprawiało mi tyle radości. Znów? Tak, znów. Bo prawie 8 lat temu też byłam w blogowym świecie, jednak na Onecie. Dopiero jakiś czas temu znów postanowiłam tworzyć bloga, ale na blogspocie. Pozazdrościłam po prostu mojemu przyjacielowi foto-bloga i tak powstał mój świat.

No dobrze, żeby nie trzymać Was w niepewności poniżej mała fotorelacja z losowania. Sierotką była moja Mama za co bardzo serdecznie Jej dziękuję.

Najpierw nastąpiło umieszczenie wszystkich zgłoszeń w kapeluszu:



Później wymieszano je porządnie:


By później wylosować jednego szczęśliwca, którym okazała się...


Ann:


Gratuluję Ann!!! Proszę wyślij na mój e-mail: martakurczyk@gmail.com adres na który mam przesłać nagrodę. (dla przypomnienia zdjęcie nagród) 
 


Myślę, że niebawem znów będzie jakiś konkurs. Jeszcze raz dziękuję wszystkim za udział. Pozdrawiam cieplutko.