Droga Espi!
Właśnie się zastanawiam dlaczego sięgnęłam po pozycję, którą chcę Ci teraz polecić? Myślę, że po pierwsze to spodziewałam się czegoś absolutnie innego, nie wiem może jakiegoś kryminału, mocnej sensacji (no bo na okładce pięknie napisali: "Pod skrzydłami anioła chowamy to, co bezcenne. Za jego plecami możemy odkryć tajemnicę"), po drugie główna bohaterka ma tak samo na imię jak ja, a po trzecie to literatura polska :) Na książkę natrafiłam przypadkiem w bibliotece. Stała sobie dumnie na półce i puściła do mnie oczko.
"Za plecami anioła" to powieść napisana przez Renatę L. Górską. Nie jest jej literackim debiutem. Pani Renata ma już na swym koncie inną powieść "Cztery pory lata" z którą też muszę się koniecznie zapoznać.
"Za plecami anioła" nie jest typowym romansidłem. Bo jak dla mnie w typowym romansidle już od samego początku wiadomo kto z kim będzie i jaką cenę zapłaci zanim złączy się ze swoją połówką. Tutaj zdecydowanie tak nie jest.
Główną bohaterką powieści jest Marta - Polka mieszkająca w Niemczech. Martę poznajemy gdy... zostawia ją partner. Byłam bardzo zaskoczona, gdy okazało się, że aż tak bardzo nie przeżywa tego rozstania. W sumie to facet nie pokazał klasy, bo informację o rozstaniu przekazał jej telefonicznie. Muszę przyznać, że tym to mi podniósł ciśnienie na maksa. Marta, po tym rozstaniu postanawia wrócić do Polski. Jednak w ostatniej chwili zmienia zdanie i... wsiada do autobusu. Wysiada w małym miasteczku o nazwie Tauburg. Tutaj znajduje nocleg, przyjaciół i pracę. Zostaje opiekunką oraz towarzyszką pani Adeli von Tauburg, która mieszka z dorosłymi synami w zamku górującym nad miasteczkiem.
Na początku myślałam, że gdy na drodze Marty stanie mężczyzna to trafi ją strzała amora i do końca powieści będzie słodko i ckliwie. Na szczęście tak nie było. I bardzo dobrze, bo pewnie szybko rozstałabym się z powieścią. A tak to byłam ciekawa co się jeszcze wydarzy?
Oczywiście nie mogło zabraknąć czarnego charakteru. Muszę przyznać, że kobieta będąca tą złą i nie dobrą to grała mi ostro na nerwach. Ale to chyba o to chodzi prawda? Podobnie było z innymi bohaterami, którzy potrafili ostro namieszać i wkurzyć nie tylko swoimi słowami ale przede wszystkim zachowaniem.
Na wielki plus w tej powieści zasługują piękne opisy przyrody. W niektórych momentach moja wyobraźnia dosłownie podsuwała mi obrazy opisane w książce. Aż chce się pojechać do Tauburga i na własne oczy zobaczyć zamek, ogród i dom Engelhaus albo zjeść lody w "Cortinie".
Niestety była jedna rzecz, która mnie drażniła. Otóż redakcja zawiodła na całej linii. Błędy raziły tak bardzo, że czasem nie dało się wytrzymać. A to przecież ich zadaniem jest poprawianie błędów. Literówki - a konkretniej zjadanie literek - dało się przeżyć, ale styl wyrazów jakoś mnie drażnił. No ale cóż, przecież błędy się zdarzają nawet najlepszym.
Książkę polecam z całego serca każdej kobiecie. Wiek tak naprawdę to nie gra roli (no dobrze nastolatkom nie polecam bo one to zdecydowanie wolą inny gatunek literacki). Powieść najlepiej przeczytać teraz, kiedy za oknem szaro i buro. Dzięki opisom przyrody to na bank zatęsknisz za wiosną i latem (bo akcja dzieje się głównie właśnie w tych porach roku). I może podobnie jak ja zakochasz się w Nicholasie. Bo przecież każda kobieta uwielbia niegrzecznych chłopców.
Pozdrawiam
Archer