Wszystko co piękne szybko się kończy. Moja podróż z Julianą także dobiegła końca. Podróż przez całe jej życie, wzloty, upadki, zmiany miejsca zamieszkania, podróże, walkę o przetrwanie oraz tworzenie swojej firmy od podstaw.
Kiedy Juliana opuściła dom w Bieszczadach koniecznie chciała odnaleźć rodzinę matki. Niestety nigdy to się jej nie udało. Gdy dotarła do Babci Oleny, tam ukończyła szkołę, a u szeptuchy zdobyła wiedzę zielarską. Jednak nie mieszkała tam długo. Podróż, którą rozpoczęła, a która miała ją zaprowadzić do Warszawy, zaprowadziła ją w zupełnie inne miejsce. Trafiła do Olsztyna. Tam została wolnym słuchaczem na uczelni. Dzięki swojej zielarskiej wiedzy, pomagała ludziom. Rozpoczęła pracę w miejscowej bibliotece i tak poznała Abrahama, swojego przyszłego męża. Tak naprawdę było to małżeństwo z rozsądku. Ale dzięki niemu osiągnęła spokój i stabilizację życiową. Przez cały okres trwania małżeństwa, Abraham wspierał Julianę w rozwijaniu własnego biznesu. Ale czy to przełożyło się na szczęście w miłości?
Rozpoczętą w drugim tomie historię, Juliana opowiada dalej. I tutaj, podobnie jak w poprzednich częściach, pewną rolę odgrywa tło historyczne. Tym razem mamy czasy PRL-u. Kiedy za drobne przewinienia szło się do więzienia i „dzięki współpracy” z milicją można było pozbyć się „kłopotów”. A także czasy, kiedy w sklepach półki świeciły pustkami.
Zakończenie trylogii i pozostałych historii, uświadamia nam, że to już jest koniec, że już nic więcej nie będzie. Że musimy się rozstać z bohaterami. W tym przypadku jest identycznie. Chociaż… zakończenie jest zaskakujące i jak dla mnie mogłaby powstać kontynuacja. Dlaczego? Gdyż jestem ciekawa jak potoczyły się dalsze losy Joanny i Adama. I jak ostatecznie zakończyła się historia Toffi.
Muszę przyznać, że Autorka bardzo umiejętnie snuła całą historię. Wszystko jest na swoim miejscu, a czytelnik z każdą przewracaną kartką zaprzyjaźnia się z bohaterami, podróżuje po Polsce, uczy się zielarstwa, czy chociażby przeżywa wzloty i upadki firmy Juliany. Przez cały czas kibicowałam tej kobiecie, trzymałam kciuki za rozwój jej firmy. Smuciłam się przy wszelkich niepowodzeniach i wręcz rzucałam książką przy awanturach.
„Córka cieni” to saga, obok której nie można przejść obojętnie. Wciąga od pierwszej strony i czytelnik nie odłoży jej, dopóki nie dotrze do ostatniej kropki. A tło historyczne idealnie dodaje smaczku wszystkim wątkom.
Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa Axis Mundi
Cała seria jeszcze przed mną, a zapowiada się miła lektura:)
OdpowiedzUsuńNaprawdę zachęciłaś tą recenzją:) tak więc tytuł zapisany, trzeba będzie zamówić w bibliotece!
OdpowiedzUsuńZapraszam również na mojego bloga, który dopiero co zaczyna, ale z czasem na pewno będą kolejne notki
http://ksiegozbiorkasiny.blogspot.com/