niedziela, 18 czerwca 2017

#428



Jak już wspominałam wiele razy, po młodzieżówki sięgam rzadko. Jednak raz na jakiś czas wybieram coś lekkiego. Po przeczytaniu książki „Nic do stracenia. Początek” czułam niedosyt. Dlaczego? Byłam ciekawa co będzie dalej z Anabelle i Ashtonem. Więc gdy tylko w moje ręce wpadła jej kontynuacja „Nic do stracenia. Wreszcie wolni” zabrałam się od razu za jej czytanie.

Ojciec Anny zostaje wybrany na prezydenta. Z anonimowej osoby Anna staje się córką głowy państwa. Związek z Ashtonem kwitnie, a dziewczyna uświadamia sobie, że jest w nim zakochana. Wszystko układa się tak jak powinno. Do czasu, kiedy Carter wychodzi na wolność. Mężczyzna postanawia odzyskać Annę za wszelką cenę. Czy mu to się uda? Czy Anna straci kolejną miłość przez Cartera? Czy będzie happy end?

Moja ciekawość dalszych przygód Anny i Ashtona została zaspokojona. Cały czas zastanawiałam się czy Anna wreszcie odetnie się od przeszłości i zapomni o uczuciu do Jack’a, po to aby być szczęśliwą. Rozumiałam ją - pierwsza miłość, o niej się tak łatwo nie zapomina. Jednak czasem musimy odgrodzić się od przeszłości grubą linią by znowu zacząć żyć. Bo nie można żyć tym co było- pomimo, że to nas ukształtowało. Było i nie wróci - należy zamknąć przeszłość w skrzyni i zakopać głęboko. Musimy żyć tym co teraz i tym co może przynieść przyszłość. 
Anna w końcu to odkryła i podjęła właściwą decyzję. Mimo iż na samym początku się bała. Ale zawsze się boimy. Ważne by oswoić strach i zacząć żyć pełną piersią.

Przyznaję, że miałam obawy, że powieść będzie bardzo przesłodzona. Że miłość będzie się wylewać z każdej strony. Na szczęście Autorka postawiła na akcję i dreszczyk grozy. Ashton z ochroniarza przemienia się w wyszkolonego agenta SWAT, który nie waha się by walczyć na śmierć i życie. 

Podczas czytania gdzieś tam kołatało mi się porównanie do filmu „Córka prezydenta” z Katie Holmes. Zaciekawiłam? To dobrze, o to właśnie chodzi. 

Seria o Annie i Ashtonie nadaje się idealnie na lato. Szybko się ją czyta i zapomina o całym świecie. Polecam. 

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa Harper Collins Polska



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz