czwartek, 15 stycznia 2015

#327


Droga Szyszko!

Tak, tym razem list będzie do Ciebie. Mam nadzieję, że Tachykardia nie będzie miała nic przeciwko temu. Bo w sumie to dzięki Tobie przeczytałam książkę „Gdy zakwitną poziomki” Agnieszki Walczak – Chojeckiej, i gdyby nie ty, jestem pewna, że nigdy bym po nią sama nie sięgnęła. Po raz pierwszy okładka sprawiła, że odrzucało mnie od książki. Na sam jej widok dostawałam gęsiej skórki i białej gorączki. I jeszcze to zdanie: „ Opowieść o  kobiecie, która pragnie zbyt mocno” – wypisz, wymaluj kolejna opowieść z cyklu Greya i jemu podobnych. Na szczęście przemogłam się, przeczytałam pierwszą stronę i zostałam wciągnięta w opowiadaną historię.

Karolina jest trzydziesto ośmioletnią graficzką. Od kilku lat ze swoim partnerem Filipem, stara się o dziecko. Niestety wszelkie próby kończą się niepowodzeniem. Kiedy naturalne metody poczęcia dziecka po raz kolejny kończą się fiaskiem, decydują się na zapłodnienie In-vitro. Zaczyna się walka, która wcale nie należy do łatwych. Prawie każda kobieta pragnie dziecka. Jednak czasem to pragnienie mimo iż jest tak silne nie może zostać zaspokojone. Poza tym na drodze Karoliny staje jej dawna miłość. Miłość która gdzieś tam, mimo wszystko w niej drzemie. Mówi się nawet, że stara miłość nie rdzewieje. Czy tak też będzie tym razem? Czy usilna chęć posiadania dziecka w końcu się spełni?

Kiedy zabierałam się za czytanie powieści nie wiedziałam czego mam się spodziewać. Chociaż, patrząc na okładkę miałam nieodparte wrażenie, że trzymam w ręku erotyk. Okładka wcale nie oddaje tego co znajdujemy w środku. Może się wydawać, że to romans lub jak wspominałam przed chwilą erotyk. Nic bardziej mylnego. Po przeczytaniu wiem, że to całkiem niezły obyczaj z domieszką dramatu oraz miłości.

Czytając tę powieść miałam nieodparte wrażenie, że z tematem – usilnej chęci posiadania dziecka, przez główną bohaterkę – już się gdzieś spotkałam, na kartach innej powieści. Zaczęłam szperać w pamięci i uświadomiłam sobie, że owszem przy czytaniu powieści Magdaleny Witkiewicz „Zamek z piasku”. Te dwie książki są do siebie podobne. Obydwie poruszają temat dość trudny. Myślę, że nie ma wielu książek w których można przeczytać podobne historie. Dlaczego? Bo niewiele autorek ma na to odwagę. Przecież najlepiej sprzedają się historie miłości szczęśliwej i to najlepiej z Happy Endem. Nie każdy lubi czytać o ludzkich dramatach, wystarczą mu jego te codzienne. Jednak wydaje mi się, że takie książki jak „Gdy zakwitną poziomki” czy też „Zamek z piasku” są potrzebne. By pokazać, że nie należy się poddawać, że należy walczyć i nigdy nie pozbywać marzeń.

Autorka stworzyła świetnych bohaterów. Karolina jest kobietą silną, pragnącą miłości, bo przecież jedno nie wyklucza drugiego. Kiedy jej przeszłość zastukała niechcący do serca, kibicowałam jej jak mogłam najmocniej. Chciałam by ta namiętność i przeszłość wzięły górę nad teraźniejszością, i przyszłością. Przecież należy iść za głosem serca. I co z tego, że rozsądek mówi coś innego. Miłość w naszym życiu jest najważniejsza. To Ona gra pierwsze skrzypce.

Agnieszka Walczak – Chojecka napisała naprawdę świetną i życiową powieść. Nie jest w żadnym wypadku przelukrowana. Jest jak najbardziej prawdziwa. Przecież obok nas może żyć taka Karolina, która usilnie pragnie posiadać dziecko, ale nie może.Sama mam koleżankę, która od wielu lat stara się z mężem o dziecko ale nie udaje im się. Natomiast inna znajoma po wielu latach prób doczekała się wspaniałego syna. 

Szyszuniu chcę Ci podziękować za to, że mogłam przeczytać tę książkę. Bo jestem w stu procentach pewna, że gdybym sugerowała się okładką i opisem nigdy w życiu nie przeczytałabym jej.
„Gdy zakwitną poziomki” to powieść o walce, o miłości. A przede wszystkim o tym by nigdy się nie poddawać mimo iż życie rzuca nam kłody pod nogi. POLECAM!

Pozdrawiam serdecznie
Archer

4 komentarze:

  1. Powieść w stylu Greya... No wiesz co?!

    OdpowiedzUsuń
  2. Cieszę się że wzielas pod uwagę moje zdanie ☺i książka Cię wciągnęła. Dziękuję Ci za to że mamy okazję dzielić się wrażeniami, zarażać pasją. Dziękuję Ci że miałyśmy okazję się poznać,choć jak na razie tylko wirtualnie

    OdpowiedzUsuń
  3. O, inna adresatka mnie zaskoczyła :)

    OdpowiedzUsuń