Przyznaję się bez bicia, że czytelnikiem reportażu jestem raczej z przypadku. I nawet jeśli przypadek staje się coraz częstszy, to i nijak nie można go nazwać regułą, bo przecież przypadkowo może się okazać, że jest od tej reguły wyjątek.
Tym razem przypadek sprawił, że kupiłem książkę Mariusza Szczygła „Zrób sobie raj” w prezencie świątecznym dla mojej rodzicielki. Ładnie opakowałem i położyłem pod choinką z myślą, że spodoba się jej opowieść Autora o czeskiej duszy, i o tym jak Czesi postrzegają świat, swój kraj, swoją historie,kulturę, i… Boga.
Kilka dni po uroczystej Wigilii, dowiedziałem się od mojej starszej siostry, że mama po przeczytaniu pierwszych 20 stron książkę odłożyła na półkę, a moją siostrę zapytała czy ta książka to jakaś prowokacja ze strony Świętego Mikołaja. Nie była gotowa na zgłębianie otchłani czeskiej duszy.
Nie zostało mi nic innego jak odebrać nietrafiony prezent, przyrzec że następnym razem obejdzie się bez prowokacji, i zabrać się do czytania. A mnie czytało się tę książkę całkiem dobrze. I znów muszę się do czegoś przyznać…
Moim jedynym kontaktem z południowymi sąsiadami było do tej pory czeskie piwo, Krecik za młodu - kiedy jeszcze na stojąco pod stół wchodziłem, i film „Kola” w reżyserii Jana Svěráka z 1996.
Ale do rzeczy…
Mariusz Szczygieł jak sam o sobie pisze jest czechofilem, i ani się tym chlubi, ani się tego wstydzi.
Książkę napisał żeby pokazać innym co go fascynuje w Czechach, ich kulturze i historii, i zwykłym podejściu do życia. I czemu tylko w tym kraju na Wełtawą, tylko tam i nigdzie indziej, mógł narodzić się Józef Szwejk – ale to już raczej doczytać można między wersami ,bo jako takiego oddzielnego rozdziału książki o tym nie ma.
„Zrób sobie raj” to zapis rozmów, spotkań, zdarzeń i przemyśleń Autora „na temat” . A ciekawy temat zawsze się znajdzie, jak na przykład rozmowa z Janem Saudkiem - Czeskim Fotografem, lub wizyta w mieszkaniu Zbynka Fišer’a, filozofa, myśliciela i poety.
Obszerną część książki zajmują poszukiwania Mariusza Szczygła odpowiedzi na pytanie ” Co Czesi myślą o Bogu, i czy w ogóle o nim myślą?”, bo jak sami Czesi o sobie mówią są krajem ateistów.
Ale czy to rzeczywiście prawda?
No i co za tym idzie? Skoro Boga nie ma, to co jest po śmierci i jak wygląda czeski pogrzeb?
Polacy i Czesi od wieków mieszkają obok siebie, i można by przypuszczać, że jako Słowianie na świat patrzą bardzo podobnie, ale po przeczytaniu tej książki już wiem, że nic bardziej mylnego.
Książkę polecam tym którzy ciekawi są interesujących spotkań z kulturą innych krajów, niekoniecznie tych bardzo egzotycznych, bo to co mamy blisko – prawie pod nosem, też bywa szalenie fascynujące.
Ciekawa lektura jak widzę :)
OdpowiedzUsuńTak, ciekawa i rozszerzająca horyzonty myślowe...
OdpowiedzUsuńMiałam okazję przeczytać "Gottland" (umilałam sobie chwile tuż przed porodem, he he) - i doszłam do tego samego wniosku. Niby jesteśmy sąsiadami, ale jakże różne z nas narody.
OdpowiedzUsuńDokładnie tak, i chyba nie wielu ludzi zdaje sobie z tego sprawę.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńDokładnie tak, i chyba nie wielu ludzi zdaje sobie z tego sprawę.
OdpowiedzUsuń