Ostatnio zdarza mi się czytać książki świąteczne. Sięgam po nie by się nastroić na zbliżające się Święta. By poczuć magię i padający zimny śnieg. Gorzej, jeśli zamiast śniegu są plaże pięknej Australii, trzydzieści stopni w cieniu i ciepły ocean. I tak właśnie zaczyna się historia o której Wam za chwilę opowiem. Ale najpierw usiądźcie wygodnie i posłuchajcie o książce „Świąteczna kawiarenka” Amandy Prowse. I tak naprawdę to o świętach wiele nie będzie.
Bea dopiero co straciła swojego ukochanego męża. Stara się pozbierać i żyć dalej. Prowadzi własną restaurację w Sydney i pomaga w opiece nad swoją wnuczką Florą, która sprawia problemy wychowawcze swoim rodzicom. Pewnego dnia otrzymuje list z Edynburga, w którym nadawca piszę o forum, dla właścicieli kawiarni i restauracji, które prowadzi i które zajmuje się promowaniem tych lokali w internecie. Ten list budzi w Bei wspomnienie dawnej miłości. Tej najpierwszej i najprawdziwszej, która na zawsze pozostaje w naszej pamięci. Po namowach Flory, decyduje się na podróż do Europy, by poznać nadawcę listu oraz swojego e-przyjaciela z którym wymieniała e-maile przez ostatnie dni. Jak bardzo ta podróż zmieni babcię i wnuczkę? Czy przeszłość wróci ze zdwojoną siłą? O tym musicie przeczytać sami.
Tytuł oraz okładka powieści sugerują historię bardzo świąteczną. Niestety jest to mała zmyłka dla czytelnika, bo świąt w tej książce tak naprawdę jest garstka. Ale to wcale nie ujmuje uroku tej historii, wręcz przeciwnie. Święta to idealne tło dla historii utraconej przed laty miłości.
Amanda Prowse stworzyła świetnych i wyrazistych bohaterów. Bea mimo, że już dawno przekroczyła magiczną pięćdziesiątkę, wcale nie rezygnuje z miłości ani chęci przygód. Wręcz przeciwnie, wsiada w samolot i leci do Edynburga by spotkać się z tajemniczym Alexem. Poza tym uważa, że tylko odważni mogą być szczęśliwi. I z tym właściwie to się całkowicie zgadzam. Wielu z nas boi się ruszyć do przodu, porzucić bezpieczną przystań i by być znów szczęśliwym. Jak niektórzy twierdzą, ci który nie ryzykują nie piją szampana.
To nie jest typowa powieść świąteczna, to powieść o poszukiwaniu i odnajdywaniu utraconej miłości. To książka dająca nadzieję, pełna ciepła, miłości i uczuć. Idealna na świąteczny czas. Polecam bez mrugnięcia okiem. Nie zapomnijcie tylko o paczce chusteczek higienicznych, na pewno się przydadzą.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Kobiece
Kurczę, a chciałam to czytać w ramach czytania książek świątecznych... To może jednak poczekam i przeczytam później... ;)
OdpowiedzUsuńO kurczę, ależ bym chciała przeczytać, ta utracona miłość i chusteczki bardzo mi działają na pragnienie czytania!
OdpowiedzUsuń