Czytacie czasem takie książki po zamknięciu których macie totalną pustkę w głowie? Chcielibyście podzielić się opinią o książce, jednak nie potraficie uczuć i emocji ubrać w słowa. Bo nie ważne co powiecie, to nie odda to tego co odczuwacie po przeczytaniu tej książki. I nie odda to tego jak ta książka jest dobra i jak bardzo wasze uczucia zostały zmiażdżone. Czuję się tak właśnie w momencie gdy dotarłam do ostatniej kropki najnowszej książki Małgorzaty Warda „Ta którą znam”. To kolejna książka Małgosi którą czytałam na bezdechu z wypiekami na twarzy, zapominając całkowicie o otaczającym mnie świecie i uciekającym czasie.
Ada jest młodą modelką i aktorką, która uciekła przed demonami przeszłości w wielki świat. Podczas sesji fotograficznej w Chorwacji otrzymuje rozpaczliwy telefon od swojej siostrzenicy. W domu, w Polce doszło do tragedii. Starsza siostra Ady Agnieszka, miała wypadek samochodowy. Dziewczyna nie waha się ani chwili. Pakuje swoje rzeczy, wsiada w najbliższy samolot i wraca do ojczyzny. Wraca do domu i do tajemnic skrzętnie ukrywanych przed światem. Czy uda się jej pokonać demony przeszłości? O tym nie powiem, nie będę zdradzać szczegółów.
Małgosia nie pisze książek lekkich, przyjemnych. Ona zawsze porusza w swoich powieściach tematy, o których nie zawsze możemy przeczytać w książkach. To tematy codzienne o których nie wszyscy lubią mówić. W najnowszej powieści Autorka porusza temat przemocy domowej, alkoholizmu oraz gwałtu. Wnika głęboko w psychikę kobiety, która przeżyła dramat. Pokazuje jej strach, ból i chęć zemsty. Czytelnik sam sobie zadaje w pewnym momencie pytanie co zrobiłby na miejscu głównej bohaterki. Czy to co zrobiła Ada było słuszne? Czy mnie także sparaliżowałby strach? A może miałabym w sobie na tyle odwagi by przerwać ten stan?
Ale to nie wszystko, jest też morderstwo sprzed lat, tajemnica która tak naprawdę nigdy nie została rozwiązana a bardzo nurtowała główną bohaterkę. Ada za wszelką cenę chciała dowiedzieć się co stało się z tamtą dziewczyną?
Dzięki retrospekcji, mamy możliwość poznania przeszłości bohaterów. Dokładnie widzimy co kształtowało ich przyszłość. Co wynieśli z domu i kim się stali w dorosłym życiu. Jak bardzo demony przeszłości potrafią wypłynąć na powierzchnię w najmniej oczekiwanym momencie.
Od książki „Ta którą znam” nie można się oderwać. Nawet kiedy odłoży się ją na bok, cały czas zastanawiamy się jak potoczy się historia. Zastanawiamy się czy Ada poradzi sobie z przeszłością?
To historia obok której nie można przejść obojętnie. To książka której mrok i niepokój wchłonie nas od samego początku. Ale gdy dotrzemy do samego końca zobaczymy światło. Bo przecież jest tak, że po burzy zawsze wychodzi słońce. Na końcu książki znajdują się pytania do dyskusji, do zastanowienia się nad przeczytaną historią i tego jak sami zachowalibyśmy się w sytuacji w której znalazła się Ada.
Wiem, że to nie moje ostatnie spotkanie z twórczością Małgosi. Plusem jest to, że mam kilka nieprzeczytanych książek na półce. Ale myślę, że muszę najpierw ochłonąć po tej by sięgnąć po następne.
Brzmi rewelacyjnie. Mam już dość sielankowych opowieści, w których z góry wiadomo, że wszystko ułoży się dobrze na końcu. Wolę tę dramaturgię, niepewność...prawdziwe życie i dreszcz na skórze.
OdpowiedzUsuń