Droga Tachykardio!
Znasz mnie już długo i wiesz, że kiedy jest „szał” na jakąś książkę, ja nie biorę w tym udziału. Przeczekuję i kiedy mija, sama zabieram się za bestseller. W przypadku „Dziewczyny z pociągu” Pauli Hawkins miało być podobnie. Zamówiłam ją sobie w bibliotece by w nowym roku ją zacząć czytać, kiedy minie „szał”. Chociaż sobie obiecywałam nie udało mi się. Zaraz przed wigilią dokonałam zakupu. Zasiadłam w łóżku i zaczęłam się zastanawiać dlaczego świat oszalał na punkcie tej książki? Co w niej jest takiego zachwycającego, że na okładce znalazła się rekomendacja samego Stephena King’a?
Rachel Watson podróżuje codziennie tym samym pociągiem do Londynu. Podczas swojej podróży uwielbia obserwować domy mijane podczas trasy. Układa sobie w głowie historie rodzin które w nich mieszkają. W ten sposób poznajemy historię pewnego domu i jej mieszkańców, która zdecydowanie nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. Rachel nie wie, że bycie zwykłym obserwatorem może stać się niebezpieczne i diametralnie zmienić jej życie. A to co wydaje się jej sielankowym życiem wcale takie być nie musi.
Nie będę zdradzać ci szczegółów, bo z tego co się orientuję czytałaś tę książkę i wiesz jak się kończy. A poza tym to kryminał i nie można zdradzić kto zabił.
Teraz już wiem skąd ten szał. Już wiem dlaczego książka sprzedaje się jak świeże bułeczki i jej nakład jest wykupywany w zastraszająco szybkim tempie. Cieszę się, ze przeczytałam ją teraz i cieszę się, że stanęła na mojej półce. Myślę, że to książka którą chce się mieć we własnej biblioteczce.
Paula Hawkins stworzyła kryminał psychologiczny i to całkiem dobry, zważywszy iż jest to jej debiut. Bohaterowie wykreowani przez autorkę mają bardzo wyraziste charaktery, mają swoje wady i zalety. Oprócz tego autorka w tej powieści porusza kilka dość istotnych problemów, z którymi każdy się spotyka czy w swoim otoczeniu czy w społeczeństwie: alkoholizm, toksyczne związki, depresje czy też uzależnienie od drugiej osoby. Bohaterów można polubić, lub jak w tym przypadku nie do końca. Powiem ci szczerze, że główne bohaterki doprowadzały mnie do wściekłości. Rachel za to, że nie potrafi się pozbierać po rozstaniu z mężem i wziąć się w garść, Megan, że nie potrafiła porozmawiać ze swoim mężem o sytuacji która wydarzyła się w przeszłości i w jakiś sposób ją ukształtowała, no i Anne za to, że tak łatwo przyszło jej oceniać innych i była ślepo zapatrzona w swojego męża.
Całą historię poznajemy z trzech różnych punktów widzenia. Jest to całkiem niezłe zagranie, gdyż mamy możliwość skonfrontowania wydarzeń oraz porównania ich. Wszystkie poboczne wątki, które składają się na główną fabułę sprawiają, że bardzo łatwo możemy uwierzyć w ludzkie dramaty które czają się za drzwiami mieszkań.
Mnie się kryminał bardzo podobał. Nie znalazłam w nim żadnych błędów. Czyta się sprawnie i szybko mimo iż cała akcja nie jest rozpędzona jak pociąg którym Rachel codziennie podróżuje do Londynu. Podczas czytania zastanawiałam się nad rozwiązaniem zagadki i dopiero niedaleko końca poskładałam wszystkie rozsypane puzzle w całość. Czy jest przereklamowany? Może troszkę, ale nie możemy wystawiać laurki zanim sami nie dowiemy się prawdy czy warto. Jak dla mnie warto.
Po przeczytaniu książki już wiem, co King miał na myśli mówiąc: „Nie mogłem się oderwać przez całą noc.” Kiedy czytamy „Dziewczynę…” sami mamy ochotę dowiedzieć się co będzie dalej? Jak potoczą się losy bohaterów? Czy Rachel przypomni sobie wydarzenia z feralnej nocy i ze swojego dawnego życia? Czy w końcu przejrzy na oczy i czy wszystkie elementy wtoczą się jak pociąg na właściwe tory.
Pozdrawiam Archer
A ja jednak poczekam na swoją kolej w bibliotece. Teraz za to dorwałam "Uległość"...
OdpowiedzUsuńCoś dla mnie :)
OdpowiedzUsuńNapiszę tak - od nie dawna czytam twoje wpisy, zaczęło się od konkursu z wilkiem; ale wpisy są bardzo w moim stylu :) Pewnie jesteśmy w podobnym wieku. Co do książek to dopiero zakupię pewne z nich i porównam - jeśli opinia moja zgra się z Twoją będę nadal Cię dopingowała w czytaniu :)
OdpowiedzUsuńja często też omijam te mody i szały książkowe, z tym tytułem postąpiłam podobnie. A jednak? Teraz samamam ochotę przeczytać :)
OdpowiedzUsuń