Droga Tachykardio!
Okres przedświąteczny powinno się spędzać w ulubionym fotelu, z kubkiem kakao (lub gorącej czekolady; w ostateczności herbaty) i dobrą książką w świątecznym klimacie. Najlepiej jeszcze gdy wokoło pachnie czekoladą. Dokładnie tak jak najnowsza powieść Carol Matthews „Święta miłośniczek czekolady”.
Od kiedy Clive i Tristan wyjeżdżają na południe Francji, „Czekoladowe niebo” bierze pod swe skrzydła Lucy Lombard, która jest zachwycona możliwością pracy w miejscu które uwielbia. Niestety jest tak bardzo pochłonięta swoją pracą, że zaniedbuje swojego faceta. Oprócz tego na horyzoncie pojawia się jej były narzeczony, co zawsze zwiastuje kłopoty. U pozostałych dziewczyn z Klubu Miłośniczek Czekolady także nie jest kolorowo. Chantal po narodzinach córki stara się odbudować swoje małżeństwo, ale nie wychodzi jej to tak jakby chciała. Nadia po śmierci męża nie ma sił na nowy związek ‒ do czasu. Natomiast Autumn po śmierci ukochanego brata rozstaje się z narzeczonym, któremu bardziej zależy na kasie jej rodziców niż na samej dziewczynie.
Mimo iż jest to trzecia część przygód Lucy, Nadii, Autumn i Chantall, nie czułam się w żadnym wypadku pogubiona w wątkach czy też akcji. Wszystko po drodze zostało idealnie wyjaśnione i mogłam bez przeszkód rozkoszować się historią opisaną w książce.
To nie tylko opowieść o świętach, o pysznej czekoladzie. To opowieść przede wszystkim o przyjaźni, która dla wielu jest najważniejsza. Bo przecież gdy kochana kiedyś osoba odchodzi to wtedy potrzebny jest nam przyjaciel i… duża ilość czekolady. Bo czekolada jest dobra na wszelkie smutki i problemy.
Książka „Święta miłośniczek czekolady” jest idealna na świąteczny czas. Wprowadza do otoczenia magiczny klimat, który pachnie czekoladą. Jest napisana prostym językiem, przygody dziewczyn są czasem tak absurdalne, że można złapać się za głowę. Ale przecież najdziwniejsze historie są z życia wzięte.
Polecam.
Archer
P.S.
Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa Harper Collins
Ale sobie pluję w brodę, że tej książki nie wybrałam...
OdpowiedzUsuńWłaśnie skończyłam i szykuję się do recenzji. Byłam ciekawa, jak inni odebrali tę powieść. Oprócz schematycznego szkieletu, który już trochę mnie razi, bo ileż to razy mieliśmy z nim do czynienia, to bardzo pozytywnie odebrałam tę powieść. Polubiłam te kobiety i zaangażowałam się w ich problemy. I masz rację, to przede wszystkim książka o przyjaźni.
OdpowiedzUsuńCo prawda wolę to "oszukane" kakao, ale czekolada... mniam!
OdpowiedzUsuńByli faceci to zawsze kłopoty... :X!