Droga Tachykardio!
Łapię się na tym, że łaknę książek lekkich, pełnych miłości i ze szczęśliwym zakończeniem. Nie wiem dlaczego tak się dzieje. To chyba nadchodząca zima tak mnie nastraja. Kiedy sięgam po książkę to nie wybieram kryminału, lecz obyczaj lub jak kto woli powieść kobiecą. Tak też było w przypadku książki „To przez Ciebie” Mhairi McFarlane.
Delia od dziesięciu lat żyje w szczęśliwym wolnym związku. W głębi duszy jednak chciałaby pchnąć ten związek na wyższy poziom. Z okazji dziesiątej rocznicy postanawia wziąć sprawy w swoje ręce i oświadcza się swojemu chłopakowi. Czym w sumie wprawia go w osłupienie. I to dość duże, gdyż w pewnym momencie, podczas tego samego wieczoru dostaje sms którego ewidentnie nie powinna dostać. Sms był skierowany do tej drugiej - jak się okazało: kochanki. Delia nie zastanawia się długo, porzuca swoją pracę, pakuje swoje rzeczy i wyjeżdża do swojej przyjaciółki, która mieszka w Londynie. Tam postanawia rozpocząć nowe życie.
Czy to się jej uda? Czy porzucony chłopak pozwoli o sobie i o wspólnych dziesięciu latach tak łatwo zapomnieć? I kim jest tajemniczy Adam, który pojawia się na horyzoncie? Na te pytania musisz odpowiedzieć sobie sama, czytając tę książkę.
To moje pierwsze spotkanie z tą Autorką. Wcześniej nie miałam okazji zapoznać się z jej twórczością, mimo iż książka „Nie mów nic, kocham cię” stoi u mnie na półce. Czy spotkanie z książką był udane?
Cóż, na początku dość sceptycznie podeszłam do książki oraz do historii w niej zawartej. Trochę ciężko mi się ją czytało, jednak z czasem wciągnęłam się w historię Delii oraz Paula. Na początku może się wydawać, że to typowa historia: kobieta zostaje zdradzona, pakuje swoje manatki i wyprowadza się i rozpoczyna nowe życie. Ale nie wiem czy zauważyłaś, że prawie wszystkie porzucone bohaterki wyprowadzają się na prowincję, z dala od zgiełku wielkiego miasta. Tutaj jest zupełnie inaczej. Delia, porzuca swoje małe miasteczko na rzecz wielkiego Londynu.
Powiem Ci, że główna bohaterka wkurzała mnie niemiłosiernie. Dlaczego? Jak zareagowałabyś, gdybyś dowiedziała się, że Twój facet od pół roku Cię zdradza? Że okłamuje Cię prawie na każdym kroku i nie jest z Tobą szczery. U mnie byłaby szybka piłka: spadaj facet, tam są drzwi. Nie ma kolejnej szansy. Nadszarpnąłeś raz moje zaufanie - możesz zrobić to po raz kolejny. I co z tego, że twierdzisz, że mnie kochasz. Zdradziłeś raz, może to się powtórzyć. Proste, nie? Jednak nie dla Delii. Ona postanawia mu na nowo zaufać. Wraca do niego i stara się odbudować związek. Nie potrafiłam tego zrozumieć.
Na całe szczęście Delia w końcu poszła po rozum do głowy. I w tym momencie przyklasnęłam jej postanowieniom. Nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki. Nie da się odbudować domu, który raz już runął. Zawsze będzie chwiejny, mało stabilny a co za tym idzie, znów może runąć.
Jeśli masz ochotę na przyjemną lekturę, która obowiązkowo kończy się happy endem, to musisz koniecznie przeczytać „To przez ciebie”. Wiem, że Ci się spodoba. Polecam!!!
Pozdrawiam
Archer
P.S.
Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa Harper Collins
Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa Harper Collins
Książkę czytałam, ale niestety nie przypadła mi zbytnio do gustu. Liczyłam na sporą dawkę humoru i zawiodłam się.
OdpowiedzUsuńMnie ta książka strasznie rozczarowała. Napisałam o tym w recenzji dziś
OdpowiedzUsuńMnie ten tytuł rozczarował, ale mimo wszystko przyjemnie się go czytało. ;)
OdpowiedzUsuń