Droga Tachykardio!
Z marzeniami jest tak, że każdy je ma i dąży do
ich spełnienia. Czasem jest tak, że jednym łatwiej przychodzi ich spełnianie,
gdyż zasobne konto pozwala kupić wszystko – nawet miłość. Jednak są też tacy,
którzy dzięki swojej własnej pracy do tych marzeń dążą.
Konstancja ma prosty plan na życie: wyjść bogato za
mąż, nie musieć pracować i niczym się nie przejmować. Sama pochodzi
z zamożnej rodziny i nie wie co to znaczy ciężka praca. Obraca się w elitarnym
środowisku. Ojciec spełnia jej wszystkie zachcianki. Konstancja dobrze wie, że złota
karta otwiera drogę do wszystkiego. Ale wszystko do czasu. Pewnego dnia jej
ojciec – znany przedsiębiorca – zostaje aresztowany, po matce ginie
słuch, dom zostaje zamknięty na cztery spusty. Dodatkowo dostęp do wszystkich
kont zostaje zablokowany przez prokuratora. Konstancja jest w tak wielkim
szoku, że kurek do pieniędzy ojca zostaje zamknięty, że nie wie co zrobić.
Najgorsze w tym wszystkim jest to, że odwracają się od niej wszyscy znajomi.
Zostaje sama. Wyczerpana ląduje w ostateczności na dworcu. Wtedy z pomocą
przychodzi Rafał, nieznajomy który także jak ona musi noc spędzić na dworcu.
Dziewczyna musi radzić sobie sama, bez pieniędzy, wsparcia rodziny i bez dachu
nad głową. Jak dużą rolę odegra w jej życiu Rafał? Czy w końcu zrozumie, że
pieniądze tak naprawdę szczęścia nie dają?
To było moje drugie spotkanie z twórczością
Krystyny Mirek i wiem, że na pewno nie ostatnie. Autorka w swoich powieściach
porusza wiele istotnych tematów. Tym razem umieściła w swojej powieści dość
istotny temat: utratę dziecka. Anna, mieszka w Krakowie, jest matką trójki
dzieci. Nigdy nie pogodziła się ze śmiercią swojej córeczki Amelki. Duch
dziewczynki wciąż towarzyszy rodzinie. Nie wie jednak, że ponad dwadzieścia lat
temu doszło do „przekrętu“ i dziecko zostało oddane rodzinie która pragnęła
mieć dziecko, jednak wszystkie metody zawodziły. Dopiero po wielu latach
poznaje całą brutalną prawdę. Kiedy wszystko zostało wyjaśnione w mojej głowy
pojawiło się pytanie: kto mógł być na tyle nieludzki by odebrać matce
upragnione dziecko i wmówić jej że zmarło zaraz po porodzie?
Przyznaję, że na samym początku główna bohaterka
Konstancja doprowadzała mnie do szewskiej pasji. Była pustą, rozpieszczoną córeczką
tatusia, liczyła się dla niej tylko i wyłącznie kasa oraz bogaci przyjaciele.
Zmiana nastąpiła w momencie kiedy wszystko straciła. Nie, nie było mi jej żal.
Jednak zaczęłam jej kibicować. Chciałam się przekonać czy faktycznie jest
silna, czy nie załamie się przy najbliższej nadarzającej się okazji. na
szczęście okazało się, że zmiany jakie zaszły w życiu głównej bohaterki
zmieniły ją na lepsze.
„Droga do marzeń“ pokazuje, że kiedy tracimy wszystko
i zostajemy sami, nie możemy się załamywać. Musimy wziąć się garść i brnąć do
przodu mimo przeciwności losu. Mimo iż do wszystkiego będziemy musieli dojść
własnymi rękoma. Pokazuje także, że małe kroczki przybliżają nas do naszych
marzeń, z których nigdy nie powinniśmy rezygnować. Tylko walczyć by
wreszcie się spełniły. Polecam!!!
Pozdrawiam Archer
P.S.
Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa Feeria
Tytuł i okładka zniechęciły mnie od razu, ale skoro tak polecasz to może skuszę się kiedyś, jak wpadnie w ręce.
OdpowiedzUsuńMam tej autorki ,,Pojedynek uczuć'', który zamierzam niebawem przeczytać. Jak tylko mi się spodoba to z miłą chęcią poznam również powyższą książkę.
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc, nie spodziewałam się, że ta książka może być taka dobra.
OdpowiedzUsuńSzkoda, bo niestety nie zachęciłaś mnie tym razem, Archer. Ale to nie Twoja wina. Ja po prostu nienawidzę takich BAB, jak Ka
OdpowiedzUsuńHmm.. zaciekawiła mnie ta książka :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie:
http://recenzje-ksiazek-patricia.bloog.pl/