Droga Tachykardio!
Nigdy nie było mi po drodze z kryminałami skandynawskimi. Wszyscy się
nimi zachwycali a mnie jakoś nigdy nie było dane przeczytać jakiegokolwiek
tytułu. Nawet słynnej trylogii Millenium Larssona nie przeczytałam. Bo ja
przecież nigdy nie czytam w danej chwili tego co czytają wszyscy. Mimo iż
Larsson stoi u mnie na półce już kilka lat. Aż pewnego dnia wpadł w moje ręce
kryminał „Statek śmierci” Yrsa Sigurdadottir. Jak to zwykle bywa przeczytałam
opis na okładce. I mnie zmroziły rekomendacje. Nie pozostało mi nic innego jak
zasiąść w ulubionym fotelu i zagłębić się w lekturę kryminału.
Pewnej nocy do portu w Reykjaviku ma przypłynąć luksusowy jacht należący
do pewnego milionera. Na przybycie czekają dziadkowie z wnuczką oraz młody
mężczyzna. Każdy z nich czeka na kogoś innego kto ma przypłynąć tym statkiem.
Starsi państwo oczekują przybycia swojego syna Egira z żoną Larą oraz bliźniaczkami
Arną i Bylgją. Młody mężczyzna natomiast na swojego przyjaciela Hallthora. Gdy
wreszcie Jach ukazuje się na horyzoncie wszyscy obserwują go z zachwytem.
Wszystko byłoby może w porządku, jednak jacht wpływa do portu z zawrotną
prędkością i rozbija się o nabrzeże. Okazuje się, że na pokładzie nie ma nikogo
a powinno być w sumie siedem osób. Oprócz rodziny Egira, Hallthora brakuje
Prainn’a kapitana oraz Loftura sternika. Co się z nimi stało? Zagadkę
tajemniczego zniknięcia pasażerów ma rozwikłać Thora Gudmundsdottir, adwokat
wynajęty przez rodziców Egira. Czy uda się jej dowiedzieć co dokładnie
wydarzyło się wtedy na jachcie?
Już po przeczytaniu prologu miałam gęsią skórkę i bezdech. Bezdech
wywołany przerażeniem i strachem. Nigdy żadna książka nie budziła we mnie tych właśnie
emocji. Może dlatego, że dawno żadna z książek aż tak bardzo nie działała na
moją wyobraźnię. Yrsie się to udało w 100%. Obrazy które tworzyły się pod
powiekami były bardzo realistyczne.
Książka trzyma w napięciu od pierwszej strony. Akcja jest dynamiczna.
Rozdziały przeplatają się między sobą. To znaczy, że poznajemy tę historię z
punktu widzenia Thory, która stara się rozwiązać zagadkę tajemniczej śmierci
pasażerów oraz historię tego co działo się na statku. Na końcu natomiast jest
wyjaśnienie całej sytuacji. Przyznaję, że takiego zakończenia się nie
spodziewałam. Trzeba przyznać, że mimo iż Thora jest adwokatem to sprawy
śledcze nie sprawiają jej żadnych problemów.
Podróż na Islandię uważam za udaną. Jestem przekonana, że na pewno tam
powrócę, żeby po raz kolejny ramię w ramię z Thorą prowadzić śledztwa. Polecam
wszystkim miłośnikom kryminałów.
Pozdrawiam
Archer
Archer
P.S.
Powiem Ci w sekrecie, że kiedy jestem w pracy i przychodzą klienci zainteresowani dobrym kryminałem to polecam im „Statek śmierci” bez mrugnięcia okiem.
Powiem Ci w sekrecie, że kiedy jestem w pracy i przychodzą klienci zainteresowani dobrym kryminałem to polecam im „Statek śmierci” bez mrugnięcia okiem.
P.S.2
Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa Muza
Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa Muza
Nie zgodzę się z tym, że akcja jest dynamiczna. Ja przy tej książce bardzo się wynudziłam bardzo i żałuje, że w ogóle po nią sięgnęłam. Jedynie zakończenie mnie oczarowało i mega zaskoczyło.
OdpowiedzUsuńa mi się z kolei bardzo podobało. lubię Yrsę i co jakiś czas chętnie do niej wracam.
OdpowiedzUsuńwłaśnie jestem w trakcie czytania i co do akcji, to jak dla mnie niestety nie jest dynamiczna, raczej ciągnie się niemiłosiernie i wcale nie zachęca do dalszego czytania ;/ a szkoda, bo czytałam dwie inne książki tej autorki i byłam zachwycona
OdpowiedzUsuńHehe, ja też mam tak, że jak czytają wszyscy, to ja nie, z przekory. Na szczęście "Millennium" udało mi się przeczytać przed całym tym boomem na prozę Larssona, a po Yrsę sięgnę na pewno, tylko... jeszcze nie teraz:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Książka jakby nie z mojej bajki, więc spasuję! Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńMnie się bardzo podobał "Statek śmierci". Yrsa jest niesamowita.
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam jedną książkę tej autorki i chętnie po kolejną wyciągnę rękę :)
OdpowiedzUsuńO statku śmierci same dobre opinie słyszę :) a właściwie czytam :)