Na ogół nie słucham audiobooków. Nie spędzam wielu godzin w samochodzie by ich słuchać, do pracy mam na tyle blisko, że radio mi w zupełności wystarcza. Jednak do sprzątania czy też malowania ścian, audiobook nadaje się idealnie. Ponieważ wciąż korzystam z promocji i zainstalowałam sobie aplikację empikgo, to postanowiłam przetestować w niej audiobooki. I tak w mojej biblioteczce pojawiła się najnowsza książka Katarzyny Bereniki Miszczuk „Ja Cię kocham a ty miau”. Poza tym Alek Rogoziński ją polecał, więc sami rozumiecie. Nie było wyboru.
Alicja ma kota Lorda. Dziewczyna jest ilustratorką książek dla dzieci, a Lord znudzony codziennością kociego życia postanawia przegnać, oczywiście na swój koci sposób, narzeczonego Ali. Bo jak się okazuje, ów narzeczony planował wyjazd do Niemiec - bez ukochanej. Pewnego dnia dziewczyna otrzymuje tajemniczy list. Okazuje się, że zakwalifikowała się na warsztaty plastyczne , które odbędą się w starym dworku. Właściciel tej posiadłości ustanowił stypendium, dzięki któremu jeden z członków warsztatu zostanie jego spadkobiercą. Rywalizacja pomiędzy uczestnikami jest bardzo zacięta. Tak bardzo, że co rusz ginie kolejny artysta. Czy Lordowi i pozostałym mieszkańcom pałacyku uda się powstrzymać mordercę?
Muszę Wam powiedzieć, że książkę słuchało mi się z ogromną przyjemnością. A wszystko za sprawą fenomenalnego lektora Leszka Filipowicza. Bezbłędnie zinterpretował całość i nadał szyku samemu Lordowi. W końcu Lord to kot rasy brytyjskiej.
Chyba coraz bardziej przemawiają do mnie książki, gdzie jednym z głównych bohaterów jest zwierzę. Ale oczywiście mam na myśli narratora opowieści. Mamy już uroczego psa czyli Gucia u Marty Matyszczak, a Katarzyna Berenika Miszczuk ma kota Lorda.
Zakończenie sugeruje kontynuację. Nie pogardziłabym kolejnymi przygodami Lorda. Oczywiście w interpretacji tego samego lektora.
Jeśli poszukujecie lekkiej komedii kryminalnej, to książka „Ja cię kocham a ty miau” nadaje się do tego idealnie. Alku dzięki za polecenie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz