poniedziałek, 9 kwietnia 2018

#475



Książek o sile przyjaźni i jak ważna jest ona w naszym życiu powstało wiele. Jednak takiej książki jaką napisały wspólnie Agata Przybyłek i Natalia Sońska jeszcze nie było. I choć może jest podobna do innych powieści traktujących o przyjaźni toczytelnicy, którzy znają książki autorek wiedzą, że są one wyjątkowe. Tak samo jak młode autorki. 

Anna i Ludmiła przyjaźnią się ze sobą od pierwszego dnia studiów. Miłka wyszła za mąż za Piotra, który przejął rodzinną restaurację. Jednak praca w gastronomii nie jestem tym o czym marzy kobieta. Pasjonuje się fotografią i tak naprawdę chciałaby się tym zajmować. Swoją szansę dostaje od Jana, podróżnika i blogera, których poszukuje fotografa, który zrobi zdjęcia do jego najnowszej książki o Toskanii. Ten wyjazd bardzo źle wpływa na małżeństwo Miłki i Piotra. Anna natomiast wychowuje małą córeczkę. Jej mąż Kamil pływa na statkach. Pewnego dnia na jego statek napadają piraci, a Kamilowi cudem udaje się ujść z życiem. Wraca do domu. Jednak przeżycia odciskają na nim niewyobrażalne piętno. Życie jego i Anny zmienia się diametralnie. W ich małżeństwie również pojawia się kryzys. Ale Anna i Ludmiła mogą liczyć na siebie. Czy aby na pewno?

Przybyłek i Sońska osobno piszą świetnie, razem- cóż, także znakomicie. Podczas czytania czytelnik zastanawia się, którą część napisała ,która z autorek. Do niektórych rzeczy można się przyczepić. Ale to literatura „rozrywkowa” mająca na celu rozluźnić czytelnika, przynieść mu radość z czytania i oderwać od codzienności. A nie kazać mu wyszukiwać błędów, przyczepiać się do nich jak rzep do psiego ogona. Chyba tylko do jednej sprawy mogę się bardzo przyczepić. Otóż od samego początku Ludmiła i Anna łączy przyjaźni. Taka na dobre i na złe. Mogą na siebie liczyć, wspierają się bardzo. Wyraźnie widać pokrewieństwo dusz. Rysa pojawia się gdy Ludmiła popełnia błąd. Zdaje sobie z tego sprawę, że zrobiła źle. Anna nie wspiera, wręcz przeciwnie, robi karczemną awanturę i pozostawia ją z problemem samą. Czy tak zachowują się prawdziwi przyjaciele? Odpowiedź jest tylko jedna: nie. Myślałam, że nie należy nikogo potępiać, lecz należy wspierać i pomagać. Wysłuchać i ewentualnie, jeśli jest możliwość, pomóc rozwiązać problem. Przecież czasem łatwiej zrobić to z przyjacielem. A przyjaciele są nie tylko od tego by się z nami śmiać, ale także płakać. 

Jeśli przymkniemy oko na błędy to „Przyjaciółki” okażą się świetną obyczajówką. 

1 komentarz:

  1. Gdy robi się ciepło to lekkie obyczajówki są na wagę złota. Tutaj ciekawi mnie pisarski duet, być może sięgnę, mimo błędów 😁

    OdpowiedzUsuń