poniedziałek, 20 listopada 2017

#456



Dzisiaj wszyscy chcą być fit, zdrowo się odżywiać i uprawiać sporty. Szał na fit trwa. Tylko, że tak się dzieje u dorosłych, u dzieci to raczej ciężko. Bo one wolą gry komputerowe, siedzenie w domu z tabletem niż bieganie na podwórku za piłką. Takie niestety nastały czasy. A jeśli chodzi o jedzenie to najlepsze są fast foody, bo można je kupić za rogiem i są szybko dostępne, podobnie jak słodycze czy napoje słodzone. A rodzicom nie zawsze udaje się trzymać pieczę nad tym co konsumuje ich dziecko. Dlatego chcę Wam opowiedzieć o książce „Zwierzenia Rudzika Fastfudzika” Ireny Mikołajek, którą powinni przeczytać rodzice jak i dzieci. 

Kuba ma dziewięć lat i przez kolegów w szkole przezywany jest Rudzikiem Fastfudzikiem. Nazywają go tak, gdyż Kuba jest otyły. Uwielbia fast foody, słodycze, napoje gazowane, a wolny czas woli spędzać przed komputerem niż na podwórku z kolegami. Przyjaźni się z Mają. Dziewczyną, której cała rodzina kocha sport. Chodzą na siatkówkę, tańczą, pływają a weekendy wybierają się na wycieczki piesze lub rowerowe za miasto. Na swoje dziewiąte urodziny Kuba dostaje od Mai… wagę. To jest bodziec do tego by coś zmienić. Gdy idzie z mamą do lekarza, okazuje się, że ma nadwagę. Razem z mamą postanawia wprowadzić w swoje życie zmiany. Początki są bardzo trudne, bo ciężko zmienić swoje nawyki żywieniowe. Rodzice bardzo go wspierają, podobnie jak Maja. Czy uda mu się zgubić zbędne kilogramy? O tym musicie przeczytać sami. 

Nie jestem rodzicem, nie mam dzieci, więc do książki podchodziłam jak do jeża. Niepotrzebnie. Tak jak wspominałam na początku książkę powinni przeczytać dorośli ze swoimi dziećmi. 

Całą historię poznajemy z punktu widzenia Kuby. Czujemy na początku jego otyłość, zmęczenie, brak sił i chęci do jakiegokolwiek ruchu. Później dopingujemy go w wytrwałości w dążeniu do celu. Trzymamy kciuki za to by mu się udało, by wziął byka za rogi i zawalczył o siebie. Pierwszoosobowa narracja sprawia, że czytelnik utożsamia się z bohaterem i wraz z nim mierzy się z problemami. 

Książka pokazuje, że śmieciowe jedzenie, chipsy, cola itd. Itp. nie jest dobre dla nikogo. Wielu rodziców daje pieniądze swoim dzieciom by kupiły sobie coś w szkolnym sklepiku, zamiast przygotować dla nich pełnowartościowy posiłek. Jest to zapewne spowodowane brakiem czasu. Dzieci mogą przecież kupić sobie w sklepiku batona, zapiekankę czy coś co sprawi, że nie będą głodne. A to nie o to chodzi. Trzeba do wszystkiego podchodzić z głową, zmniejszyć ilość byle jakiego jedzenia, wprowadzić ruch do życia codziennego. Nikt nie każe chodzić na basen pięć razy w tygodniu czy też na siatkówkę. Ale kilka razy w tygodniu jakiś sport można uprawiać. A weekendy nie spędzać przed telewizorem tylko za miastem. 

„Zwierzenie Rudzika Fasfudzika” to książka, która skłania do refleksji i do tego by dokonać w swoim życiu zmian. Pokazuje wytrwałość chłopca w walce o zdrowie i lepsze samopoczucie. Polecam jako lekturę obowiązkową dla wszystkich. Tych dużych i tych małych.

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa Edipresse 


1 komentarz: