Erica Spindler to Autorka znana z thrillerów i całkiem niezłych kryminałów. Sama kilka z nich przeczytałam jakiś czas temu. Nie mogłam się oczywiście od nich oderwać. Nie tak dawno na stole nowości pojawił się jej nowy tytuł „Siódemka”. Opis był bardzo obiecujący, więc bez wahania po nią sięgnęłam.
Micki Dare to doświadczona nowoorleańska policjantka. Zostaje przydzielona do nowo powstałej grupy mającej walczyć z przestępczością. Jej partnerem zostaje Zach Harris, nowy policyjny nabytek, który ukończył specjalny program o nazwie „Szóstki”. Program skupiał się na ludziach, którzy mają dobrze rozwinięty szósty zmysł i potrafiący go wykorzystać, bardziej niż przeciętni ludzie. Mick ma pilnować Zach’a, gdy ten podczas dochodzenia będzie wykorzystywał swój zmysł. Po jakimś czasie okazuje się, że tu wcale nie chodzi o łapanie przestępców. Tu chodzi o większe zło, z którym Micki się jeszcze nie spotkała. Kiedy dochodzi do zniknięcia kolejnej dziewczyny, okazuje się, że z siłą ciemności mogą nie wygrać. Czy Micki przeżyje ostatnie starcie?
Kiedy sięgałam po książkę Spindler oczekiwałam dobrej i mocnej sensacji, dreszczy na plecach i pytania kto zabił? A dostałam sensację z suspensem, który nijak ma się do wcześniejszych kryminałów Autorki. Główny bohater czytający w myślach, reagujący na złą siłę i tu wcale nie mam na myśli złych i niebezpiecznych ludzi, tylko „mroczny cień”. Mroczny cień będący bezkształtną postacią.
Ogólnie nie czyta się źle. Większą część powieści stanowią dialogi i krótkie rozdziały. Więc książkę połyka się raz dwa. Irytowali mnie tylko bohaterowie. W szczególności Zach, który dość często podczas śledztwa działał na własną rękę. Nie konsultował się przed swoim działaniem z partnerem tylko informował go po wykonanej akcji. A tak chyba nie powinno być prawda?
„Siódemka” to jednak dobry kryminał, a do nadprzyrodzonej siły można się w ostateczności przyzwyczaić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz