poniedziałek, 21 listopada 2016

#399



Natalia Sońska „kupiła” mnie swoimi książkami, kiedy przeczytałam jej debiutancką powieść „Garść pierników, szczypta miłości”. Czytałam ją rok temu i do dzisiaj pamiętam, że byłam tą książką zauroczona podobnie jak inną powieścią „Mniej złości, więcej miłości”. Więc kiedy na Targach Książki w Krakowie, wpadła mi w ręce najnowsza powieść „Obudź się kopciuszku” wiedziałam, że nie wyjdę stamtąd bez tej książki. 

Alicja jest lekarką, która całkowicie oddała się pracy. Zamieniała się na wszystkie dyżury by nie spędzać świąt z najbliższymi, od których uciekła wiele lat wcześniej. Jest osobą bardzo zamkniętą w sobie, nie przepada za towarzystwem. Jej przyjaciele wpadają na pomysł wspólnego sylwestra w Zakopanem. Dziewczyna za wszelką cenę chce uniknąć tego wyjazdu. Jednak po dłuższych namowach zmienia zdanie. Przyjeżdża do pensjonatu i widok na ośnieżony Giewont sprawia, że zakochuje się w tym miejscu. Impreza sylwestrowa nie jest takową jaką chciałaby aby była. Podczas imprezy mocno „drinkuje” i poznaje przystojnego ratownika TOPR. Ale nie byłaby jednak sobą gdyby po pocałunku z nieznajomym nie uciekła. To wszystko ją przerosło. Na szczęście los szykuje dla niej niespodziankę i znów krzyżuje drogi Jej oraz Michała. Czy w końcu Alicja otrząśnie się z letargu i otworzy na miłość? O tym przeczytajcie sami. 

Natalia Sońska pisze historie, które chwytają za serce. Niektórym może się wydawać, że są to książki typowo kobiece. Owszem, ale w każdej z nich, Autorka pod przykrywką pięknej historii, „przemyci” prawdy życiowe. W swojej najnowszej pozycji Natalia pokazuje, że nasza przeszłość ma bardzo wielki wpływ na to jacy będziemy w przyszłości. Uciekanie od miłości, od ludzi może mieć skutki odwrotne niż te które zakładaliśmy. Miłość możemy spotkać w najmniej oczekiwanym momencie naszego życia. Może walnąć piorunem, albo uratować nas na górskim szlaku. A ucieczka od ludzi sprawi, że staniemy się zgorzkniali, smutni. Będziemy uciekać w pracę by tylko unikać ludzi. Taka właśnie była Alicja. Od kiedy wyprowadziła się z domu, nie uznawała Świąt Bożego Narodzenia. Uciekała w pracę by nie myśleć, by nie pochłonęła ją świąteczna magia. Gdyby nie jej przyjaciele nie miałaby urlopu, tylko wciąż pracowała. To wszystko zmieniło się kiedy otworzyła swoje serce na miłość. To Michał zburzył mur który wybudowała wokół siebie. Bo tak było znacznie prościej, nie musiała się bać odtrącenia, porzucenia. Wielu ludzi tak właśnie robi. Zamykają się na miłość, budują wokół siebie szczelny mur. Jednak czasem wystarczy mała wyrwa by go obalić i znów nauczyć się kochać. 

Takie historie są idealne na zimowy czas. Otulają nas swoim ciepłem i dopieszczają spokojem. Pokazują, że czasem trzeba otworzyć drzwi do swego serca, obudzić się z letargu i czasem zawalczyć o miłość. Bo to miłość nadaje sens naszemu życiu. Polecam!!!


Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa Czwarta Strona

1 komentarz: